Jobbik - narodowców droga do sukcesu

0
0
0
/

W przeciwieństwie do polskiej LPR, narodowa prawica na Węgrzech zyskuje coraz większe rzesze zwolenników i wkrótce stanie się drugą siłą polityczną w tym kraju. Opozycyjność względem Brukseli i nowoczesny narodowy patriotyzm spożytkowali tylko Węgrzy.

 

W pierwszych od półwiecza demokratycznych wyborach na Węgrzech w 1990 roku starły się dwie, wywodzące się z opozycji, duże oferty polityczne. Pierwsza reprezentująca chadecko-konserwatywne Węgierskie Forum Demokratyczne (MDF), druga socliberalny Związek Demokratów (SZDSZ). O głosy wyborców prawicowych zabiegały też stronnictwa historyczne – chadecja i narodowo-agrarna Partia Drobnych Posiadaczy. Dekompozycja Forum - w drugiej połowie lat 90., w połączeniu z marszem na prawo liberalnego Fideszu sprawiły, że to właśnie partia Viktora Orbana przejęła pałeczkę na centroprawicy. Na bliską współpracę z Fideszem zdecydowali się chadecy. Inną drogą poszła grupa secesjonistów z MDF, którzy utworzyli narodowy MIEP (Partię Sprawiedliwości i Życia). W wyborach parlamentarnych w 1998 roku ich lista znalazła się tuż nad progiem wyborczym. Ta sztuka nie udała się jednak cztery lata później. Podobnie było z Partią Drobnych Posiadaczy. Na prawo od Fideszu stworzyła się więc luka.

 

Przełomowy okazał się rok 2002. Do boju o poparcie wśród elektoratu narodowego ruszyła młoda ekipa, wolna od obciążeń z przeszłości, jak to miało miejsce w przypadku MIEP Istvana Csurki. Na budapesztańskim uniwersytecie założyli oni Związek Młodych Prawicowców, który w krótkim czasie był już obecny na wszystkich węgierskich wyższych uczelniach. Kolejnym ruchem była rejestracja partii Jobbik, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza – Lepsza Prawica.

 

Formacja nie stanęła w szranki w eurowyborach w 2004 roku, choć mocno zaangażowała się w debatę o członkostwie Węgier w UE, występując wyraźnie z pozycji eurosceptycznych. W ramach wspólnego startu w wyborach parlamentarnych w 2006 roku listę MIEP-Jobbik poparło nieco ponad 2 proc. głosujących, co zostało potraktowane przez młodych jako przetarcie szlaku. Rok później szybko rozwijający się Jobbik zaangażował się mocno w antyrządowe demonstracje przeciwko ekipie europejskiego socjalisty Gyurcsanyego. Po drodze było jeszcze powołanie Gwardii Narodowej, stawiającej sobie za główny cel obronę Węgrów przed przestępczością ze strony mniejszości romskiej, zamieszkującej głównie na wschodzie kraju. Nic więc dziwnego, że właśnie w tej części Węgier w eurowyborach w 2009 roku Jobbik osiągnął bardzo dobre wyniki. W sumie na listę oddano prawie pół miliona głosów (15 proc.), co sprawiło, że węgierscy narodowcy stali się czwartą siłą polityczną nad Dunajem. Funkcję lidera przejął sprawujący ją do dziś Gabor Vona.

 

W 2010 roku z milionem głosów w wyborach parlamentarnych Jobbik wprowadził 47 posłów. Stał się recenzentem poczynań chadecko-konserwatywnej ekipy Viktora Orbana. Mocno akcentował, co ma miejsce do dziś, konieczność wsparcia dla licznej diaspory węgierskiej w sąsiadujących krajach, w tym w Rumunii, na Słowacji i na ukraińskim Zakarpaciu. Politycy Jobbiku wypowiadali się też wielokrotnie za procesem renacjonalizacji węgierskiej gospodarki, czy obroną tradycyjnych instytucji takich jak rodzina, przez sprzeciw wobec organizacji Parad Równości nad Dunajem.

 

To właśnie dbałość o rodzinę, godne warunki życia dla młodych, ale także starszych osób, były obok tradycyjnych haseł wsparcia dla Węgrów w granicach sprzed traktatu w Trianon, głównymi przesłaniami ubiegłorocznej kampanii parlamentarnej. Skutecznymi, bo Jobbik znacząco poprawił wynik (20 proc.) i utrzymał niespełna 50-osobową reprezentację. W przeważającej części kraju był partią drugiego wyboru, rozszerzając poparcie na bardziej „europejskim” zachodzie. Sukces przyniosły też węgierskim narodowcom ubiegłoroczne eurowybory i wybory samorządowe.

 

Jaka będzie przyszłość Jobbiku? Nie rysuje się ona bynajmniej w czarnych barwach. Zauważalne jest lekkie zmęczenie rządzącym od pięciu lat w Budapeszcie Fideszem. To między innymi efekt lawirowania Orbana między olbrzymią presją międzynarodowych korporacji, których samowola nad Dunajem została mocno przykrócona, a chęcią obrony przez Węgrów ich suwerenności politycznej i ekonomicznej.

 

Podzielona jest też, będąca na usługach postępowych salonów, centrolewicowa opozycja.

 

To wszystko otwiera przed Jobbikiem szanse na stanie się drugą siłą polityczną w kraju naszych bratanków. Jednak już to, co węgierscy narodowcy osiągnęli już do tej pory zasługuje na szacunek. W naszej części Europy nie ma takiego rozdania, w którym dominująca centroprawica miałaby tak liczącą się formację wolną od poprawności politycznej i mówiącą to, co było niedopuszczane w publicznym obiegu nie tylko w okresie komunistycznym, ale także w pierwszej dekadzie po tzw. przemianach ustrojowych.

 

Po 1989 roku pojawiło się w Polsce kilka inicjatyw politycznych, odwołujących się do spuścizny obozu narodowego. Na rynku, mimo prób, nie zaistniało reaktywowane Stronnictwo Narodowe, czy Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne, a ZCHN rozpłynął się w AWS-owskim TKM-ie. Na początku poprzedniej dekady spore nadzieje pokładane były nad Wisłą w Lidze Polskich Rodzin. To ona, podobnie jak Jobbik nad Dunajem, była główną siłą antyunijną. Ale opozycyjność względem Brukseli i nowoczesny narodowy patriotyzm spożytkowali tylko Węgrzy. Liga wspięła się co prawda na wyżyny w eurowyborach w 2004 roku, ale dziś widnieje już tylko w ewidencji partii politycznych. A Jobbik z wyborów na wybory pnie się w górę. Jobbik – ta Lepsza Prawica.

 

Marcin Palade 

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną