Prawo do wiary

0
0
0
/

Wierzę w Boga i nie kryję tego. No i cóż, dostało mi się za to nieraz, bo to podobno ułomność intelektualna. Pewien światły profesor (jeszcze nie belwederski) powiedział mi, że „cuchnę PiS-em i ZChN-em”. A dobrze! Wolę tym, niż Dżugaszwilim, czy jakim innym jaśnie oświeconym ubekiem! Dlaczegóż to mnie w Polsce, w kraju katolickim, nie wolno wierzyć, skoro niektórzy wierzą w takie bałwanki jak: Marks, Engels i inne głupstwa?

 

A „komuchowo” bawiło się w Pana Boga, próbując syntetyzować białko i zdobywać kosmosy. Kosmosu poniechano, białka nie zrobiono, a życie jak twierdzi komunizm to „forma istnienia białka”. Tak więc były próby stworzenia życia przez człowieka, to jest „zabawy w Boga”. Religia, to podobno ciemnogród i moherowe berety. Dziwne, że nie zarzuca się nic buddyzmowi, zen, konfucjanizmowi - to wszystko może być, judaizm trzeba szanować, islam przemilczeć, a katolicyzm jest niemądry, jest głupi według behawiorystów, materialistów i innej „postkoszernej” komuny.

 

Pewna pani doktor-humanistka powiedziała mi, że gdy ktoś mówi Bóg, honor i ojczyzna, to dla niej brzmi podejrzanie… Niektórzy jeszcze noszą szkaplerze, medaliki, krzyżyki, ale zaraz narażają się na odium szaleństwa, bo przecież jest jedyna, pewna, słuszna marksistowska prawda, oświecona nieśmiertelną myślą „Karolcia i Frycka”. Skoro jednak jest tak pięknie, to skąd się wzięli Polpot, Kimirsen i Fidel, a wreszcie Ulianow i Dżugaszwili? To, to ma coś wspólnego z rozumem i rozumnością? W dzisiejszej Polsce każą nam wstydzić się, że jesteśmy Polakami, katolikami. A „oni”, kto? I jak by się jeden z drugim zastanowił i miał trochę wstydu, to nie patriotyzmu i wiary kazałby się wstydzić, ale swojej własnej postawy. To, że kiedyś pan sekretarz chrzcił dziecko trzy województwa dalej, świadczyć ma, o czym? Może in articulo mortis hardość nowych bogów i władców, czasem trochę maleje. „Pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: «Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić». Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź oczyszczony!». Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony.” [Ewangelia Mk 1,40-43]. I to, że stało się tak z jednym z nich w dni ostatnie może tylko radować.

 

Jeśli jak chciał Karolek Marks „religia, to opium dla ludu”, to czyż nie tym jest obietnica chleba i igrzysk, wreszcie kultura, sztuka, rozrywka, nawet sport (?) - przecież nie służy ludzkiej kieszeni, ale przyjemności i pocieszeniu ludzkiej duszy.

 

Cóż tak towarzyszom przeszkadza moja wiara? Przecież jest tylko moja! Prawdopodobnie największym nieszczęściem dla towarzyszy, było pojawienie się Karola Wojtyły w Rzymie. Podobno Stalin zapytał kiedyś: „Jak papież jest taki potężny, to ile ma dywizji wojska?” - Nie musi ich mieć. Człowiek ubrany w białą szatę obalił imperium zła, bez dywizji wojska. Jeśli panowie materialiści uważacie, że cudów już nie ma i nie było, to przypomnijcie sobie słowa: „niech Bóg odmieni oblicze tej ziemi”.

 

My - chrześcijanie, chcemy mieć tylko prawo, nie mniejsze od waszego, do życia, istnienia i wiary. Wy próbujcie syntetyzować białko, ale z daleka od nas. Naturalnym prawem człowieka jest wolność, a wy tej wolności chcecie przeczyć. Ja zaś mam dosyć waszej śmietnikowej kultury, rzeźb z drutu i zardzewiałej blachy i obrazów z ponalepianymi kapslami. Jaka kultura, taka jest i wiara. Teraz mamy nowe kanony wiary - każe nam się wierzyć w teorię ewolucji, jak w prawo ewolucji, we wszechwładną genetykę, ale zamiast nadziei, oferuje nam się eutanazję.

 

Od dawna zaskakuje mnie fakt, że tak wielu materialistów wierzy w horoskopy, w feralne liczby, w istocie w pustkę, w nirwanę. Więc materialiści, to poniekąd wyznawcy buddyzmu, wierzący w świat bez Boga, pełen demonów i zakończony pustką. Czyż nie jest to forma wiary? Ateizm nie przekonuje mnie na tyle, na ile mądrzejsi i lepsi od was byli wierzący. Ośmieszenie religii katolickiej jest w istocie rzeczy walką o religię, ale czy ktoś walczy z waszym ateizmem? Jeżeli podejmuje się próbę nawrócenia was, to na pewno nie takimi metodami - nawracanie przemocą się skończyło. Niestety walka z religią – nie. Może wiara jest niedobra, bo trzeba mieć sumienie, a to już dla was bardzo niewygodne. Chyba, że towarzysze wolą bić się w cudze piersi, a to jest bardzo wygodne!

 

Czyż nie największą naiwnością, utopią zupełną, jest wiara w to, że człowiek dzięki swemu intelektowi zapanuje nad materią (również tą ożywioną), kosmosem, przestrzenią i czasem? Jak się wydaje jest to taki sam mit, jak wszystkie inne. Oczywiście trudno pogodzić się ze swoją nicością i przemijalnością, ale przekonywanie do swoich idei, można rzec w sposób tak asertywny, jak to ma miejsce, jest jedynie pustym kaznodziejstwem. Jak dotąd człowiek z walki z naturą wychodzi, jako przegrany, bo niezmiennie pozostaje śmiertelny i cierpiący - jak mówi porzekadło „z płaczem się rodzimy i z płaczem umieramy.”

 

Tak więc omnipotencja człowieka jest tylko marzeniem, nie faktem. Czyż nie lepiej się pochylić, aby się nie złamać? Najgorsze jest jednak to, że ci, którzy mówią o tolerancji, wykazują jej najmniej, bo ich prymitywny algorytm umysłowy nie przewiduje innej prawdy niż jedynie słuszna i własna prawda. Przyjęcie tez, jako aksjomatów, jest totalnym nieporozumieniem, bo odnosi się nie do natury rzeczy, ale założeń, natomiast nihilizm wyrasta na gruncie idealistycznym, podobnie jak elementarny porządek społeczny - od przyjęcia kalendarza liczonego od narodzin Pańskich, aż po święta i relacje międzyludzkie. Może ktoś znalazł coś stosowniejszego niż Dekalog, (w co wątpię), ale to, czym próbowano go zastąpić, zblamowało się kompletnie.

 

Tak zwana sprawiedliwość dziejowa, to po prostu usprawiedliwienie niegodziwości, kolejna degeneracja cywilizacji do poziomu neandertalczyka. Jeśli upadnie cywilizacja zachodu ludzkość cofnie się o tysiąclecia. To już było przy upadku Rzymu i oby się nie powtórzyło. Bez norm grecko rzymskich i chrześcijańskich ta cywilizacja runie i żadne Bajkonury w tym nie pomogą. Wyższość racji cywilizacji sputników widać na Kaukazie, Ukrainie, ale również w Holandii. Rozkład więzów społecznych i norm moralnych prowadzi donikąd, jedynie do chaosu. Rzec tylko można: chcieliście za dużo, nie będziecie mieli nic.

 

W sumie, dlaczegóż mielibyśmy wierzyć, że prorocy unijni wygłaszają same złote myśli, skoro sami wiemy, jak krew się burzy i ludzka natura na dźwięk ich słów? Żyjemy wobec zagrożenia anihilacją wszystkiego, wobec stopniowej budowy kompletnej iluzji, zupełnie sprzecznej z porządkiem rzeczy. Jak szybko się okazało, ta osobliwa „nowoczesność” wznoszona na standardach cywilizacji materialnej, to nic innego jak mistyfikacja. Dla nas - Polaków niezbyt korzystna. Zresztą istnieje nadzieja, że Unia upadnie, skoro ma nią zarządzać Donald Tusk. Przy jego wybitnym wkładzie Unia na pewno nie rozkwitnie i zamiast drugiej Irlandii, będzie trzeci świat.

 

Alicja Przepiórka

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

 

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną