[FELIETON] Ukraińscy poborowi mogą się nie bać – informacje o tym, że Polska będzie ich odsyłać do kraju to kłamstwo

Ukraińskie flagi fot. euromaidan.com

Co prawda w naszym kraju panuje wszechobecna propaganda ukraińska i to jeszcze wspierana przez wszystkie polskojęzyczne media głównego ścieku i to zarówno te rządowe, jak i opozycyjne to czasami pojedyncze wykwity propagandy rosyjskiej potrafią spaść do podatny grunt. Tak jest w przypadku informacji, które młody Żaryn już ogłosił „ohydnym kłamstwem propagandystów o Ukraińcach, którzy wciągają w to Polskę”. A o co poszło?

Otóż rosyjskie media i kanały na Telegramie w ostatnim czasie szerzą informacje o rzekomej możliwości poboru ukraińskich mężczyzn w Polsce. I piszą, że „mieszkający w Polsce Ukraińcy otrzymują wezwanie do wojska”. Co więcej pokazano nawet filmik, który ma świadczyć o tym, że „w niektórych polskich miastach, w tym między innymi Poznaniu i Tarnowie Ukraińcy otrzymują rzekomo wezwania do wojska”.

Centrum Walki z Dezinformacją dementuje… i potwierdza…

„Te doniesienia są nieprawdziwe” – pisze Centrum Walki z Dezinformacją. Co to za wynalazek nawet nie chciało mi się sprawdzać, podejrzewam jednak jakąś obsadzoną swojakami ministerialną agendę, żerującą na ministerialnych pieniądzach. Który z dumą i bez uprzedzenia (taki żarcik na temat kinematografii) ogłasza: „To już kolejna fala fałszywych wiadomości o nakazie stawienia się do wojska Ukraińców w wieku poborowym, którzy mieszkają za granicą”. Jednocześnie owe Centrum zastrzega, że „zgodnie z przepisami ambasady Ukrainy za granicą rzeczywiście muszą prowadzić akta wojskowe mężczyzn. Nie mają jednak prawa doręczać wezwania do wojska osobom, których nazwiska pojawiają się w aktach konsularnych”. Jednak ta sama instytucja informuje, że „Jednocześnie misje dyplomatyczne muszą przekazywać informacje o rozpoczęciu poboru do poboru obywatelom Ukrainy w wieku poborowym, którzy nie mają zwolnień ze służby, a także są zobowiązani do ułatwienia im powrotu na terytorium Ukrainy w przypadku mobilizacji lub w czasie wojny”. I dalej „widzimy więc, że wróg próbuje zdyskredytować Ukrainę na arenie międzynarodowej, a także pozyskiwać informacje o Ukraińcach za granicą z dalszym wykorzystaniem tych danych we własnych manipulacjach”. A więc innymi słowy, żeby to przetłumaczyć z polskiego na nasze – „nic wam nie grozi, ponieważ nie można ściągać rekruta z terenu obcego państwa, ale cwaniaczki jedne nie myślcie, że państwo ukraińskie o was zapomniało. I takie karty poborowe chętnie wam wręczy, jak tylko przekroczycie granicę swojej słodkiej, ukochanej ojczyzny”. A więc jeśli nie odczuwacie patriotycznego wzmożenia i nie chcecie własną piersią chronić ojczyzny przed wrażymi włóczniami (i „kindżałami”) to jesteście (przynajmniej jeszcze) bezpieczni na terenie państw bałtyckich i Polski. Jednak będziemy was inwigilować i tak długo was kochać, aż i wy nas pokochacie, bowiem zasadniczo wobec was tchórzliwi, antypatriotyczni odszczepieńcy mamy w planach politykę miłości. Konkretnie taką, politykę miłości:

Na razie nic wam nie grozi – tchórze…

Dalej możemy się dowiedzieć, że owe Centrum Walki z Dezinformacją ocenia, że: „wideo z doręczaniem wezwań to fałszywa produkcja Kremla. Wcześniej Centrum ostrzegał również przed rozpowszechnianiem fake newsów o przygotowaniach do deportacji Ukraińców z Unii Europejskiej, aby później zostali zmobilizowani do wojska”. Jakiś czas temu „ruskie onuce” rzekomo rozpowszechniały fałszywy list, który miał być wystosowany przez Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji RP i który mówił o rzekomej „planowej deportacji Ukraińców w wieku poborowym z terytorium RP i UE z powrotem na Ukrainę”.

Ukraińcy dementują…

Ponoć także Ambasada Ukrainy w Rydze ogłosiła, że „w kwestii dezinformacji, że samorządy terytorialne Łotwy otrzymują pisma rzekomo z Ambasady Ukrainy z prośbą o udostępnienie danych osobowych obywateli Ukrainy w wieku od 18 do 27 lat przebywających na Łotwie” ambasada informuje, że „nie wysyłaliśmy żadnych podobnych pism do żadnych łotewskich organów rządowych”.

Wiele lat temu (bo jeszcze w XIX wieku) książę Aleksander Gorczakow ogłosił, że nie wierzy w informacje, które nie zostały zdementowane. Ponieważ najbardziej trzeba i należy dementować prawdę. Z jednej strony Ukraina nie może w świetle prawa międzynarodowego „polować” na swoich poborowych w Polsce, czy państwach bałtyckich, a z drugiej chętnie by to zrobiła. I zbiera informacje na ich temat, ponieważ nie jest żadną tajemnicą, że ukraińskie służby na terenie Polski operują pełną parą. A to, że nie biorą z Polski swoich obywateli jako rekrutów to trochę szkoda – od razu kilkaset tysięcy dorosłych chłopów z Ukrainy uciekłoby z Polski dalej na Zachód. A to dla nas byłoby dobre.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *