Anioł w habicie

0
0
0
/

W czasach nieustannej, a co gorsza z roku na rok nasilającej się, antypolskiej propagandy w mediach całego świata (w tym niestety również – co szczególnie smutne, gdyż trudno w takich przypadkach mówić o ewentualnej niewiedzy – mediach nadwiślańskich) warto nieustannie przypominać o autentycznych polskich bohaterach, zarówno tych znanych, jak i tych, których heroiczne biografie wciąż czekają na odkrycie badaczy oraz zasłużoną promocję zarówno w naszym kraju, jak i poza jego granicami.

 

W tym kontekście szczególne znaczenie winno mieć propagowanie i eksponowanie wiedzy o tysiącach Polaków, którzy z narażeniem własnego życia (co sankcjonowało unikatowe w skali okupowanej Europy prawo obowiązujące w Generalnym Gubernatorstwie) nieśli pomoc Żydom – tragicznym ofiarom hekatomby niemieckiego Holocaustu.

 

Bardzo istotnym jest przy tym uwypuklanie doniosłej roli polskiego Kościoła Katolickiego (i to zarówno jego struktur, jak i konkretnych kapłanów) w tym chwalebnym czynie, gdyż argument o jego rzekomym antysemityzmie stanowi jeden z niezmiennych motywów przewodnich powtarzających się w pracach autorów takich jak niesławny Jan Tomasz Gross.

 

Niepowtarzalny argument na poparcie powyższej tezy stanowi, niestety wciąż bardzo słabo znana w Polsce, historia heroicznej postawy siostry Bertrandy – przełożonej w klasztorze Dominikanek w miasteczku Kolonia Wileńska (dziś dzielnica Wilna – Pavilnys), która to jesienią 1941 r., nie zważając na grożące niebezpieczeństwo, udzieliła schronienia i wsparcia siedemnastu członkom młodzieżowej syjonistycznej organizacji bojowej Haszomer Hacair, w tym legendarnemu Abbie Kownerowi.

 

Janina Siestrzewitowska, bo tak brzmiało prawdziwe nazwisko bohaterki niniejszej historii, przyszła na świat w 1900 r. w rodzinie zubożałej szlachty od wieków kultywującej patriotyczne tradycje. Wkrótce po ukończeniu studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Dominikanek, przyjmując imię Bertrandy. Staranne wykształcenie, niezwykła pracowitość oraz oddanie idei rozwoju zakonu utorowały Bertrandzie drogę do objęcia w stosunkowo młodym wieku – nie miała jeszcze wówczas 40 lat – zaszczytnej funkcji przeoryszy (przełożonej) w nowo utworzonym (w lipcu 1938 r.) klasztorze Dominikanek w Kolonii Wileńskiej na ówczesnych przedmieściach Wilna.

 

Spokojne życie tamtejszych sióstr miały jednak gwałtownie przerwać dramatyczne wydarzenia II Wojny Światowej.

 

Zajęta na mocy traktatu Ribbentrop-Mołotow przez Armię Czerwoną Wileńszczyzna została w październiku 1939 r. wspaniałomyślnie przekazana przez Stalina Republice Litewskiej. Jednakowoż, już w czerwcu 1940 r. Litwa, podobnie jak jej dwie bałtyckie siostry – Łotwa i Estonia – została włączona do Związku Radzieckiego jako kolejna SRR.

 

Do kraju wkroczyły 150-tysięczne siły Armii Czerwonej, zaś walką z „elementami kontrrewolucyjnymi” zajęła się, podobnie jak na zajętych wcześniej polskich Kresach Wschodnich – wszechwładna NKWD. Latem 1940 r. ruszyły pierwsze wywózki Polaków na Syberię. Dla klasztoru Dominikanek w Kolonii Wileńskiej sowiecka władza oznaczała przymusową nacjonalizację, choć po jej formalnym przeprowadzeniu komunistyczne władze nie wtrącały się zbytnio w życie opactwa.

 

22 czerwca 1941 r. nad ranem rozpoczęła się Operacja Barbarossa – atak gigantycznych sił niemieckich (i sojuszniczych) na całym, ciągnącym się od Kłajpedy po Morze Czarne, odcinku granic z ZSRR. Już w dwa dni później nacierające siły Grupy Armii „Północ” feldmarszałka Wilhelma von Leeba zajęły Wilno entuzjastycznie witane przy tym przez miejscowych litewskich nacjonalistów. Rozpoczynał się kilkuletni okres kaźni zamieszkujących Wileńszczyznę Żydów, Polaków i Rosjan. W samym tylko Lesie Ponarskim na terenie niedokończonej radzieckiej bazy wojskowej, niedaleko z resztą od Kolonii Wileńskiej, SS wraz z gorliwie współpracującymi z nim oddziałami szaulisów, wymordowało ok. 100 tys. bezbronnych ofiar, spośród których mniej więcej jedną piąta stanowili Polacy – głównie kwiat wileńskiej inteligencji.

 

Na terenie Wilna Niemcy utworzyli we wrześniu 1941 r. dwa getta – tzw. „duże”, w którym zgrupowano ok. 30 tys. Żydów, oraz wkrótce zlikwidowane „małe”, gdzie kwaterowano osoby niezdolne do pracy. Przerażające warunki panujące w getcie wraz z nasilającymi się pogłoskami o jego rychłej likwidacji skłoniły grupę młodych lewicowych syjonistów wywodzących się ze struktur Haszomer Hacair do utworzenia w Nowy Rok 1942 r. tajnej organizacji bojowej Farajnikte Partizaner Organizacje (Zjednoczona Organizacja Partyzancka – zwana dalej FPO), której celem stało się przygotowanie antyniemieckiego powstania. Na jej czele stanęli Abba Kowner i Icchak Wittenberg.

 

I właśnie w tych dramatycznych chwilach doszło do splecenia się losów tych, jak mogłoby się wydać, przedstawicieli dwóch kompletnie różnych światów – sióstr Dominikanek z nieustraszoną przeoryszą Bertrandą oraz młodych żydowskich bojowników walczących o ratunek przed zagładą. Jeszcze późną jesienią 1941 r. Kowner wraz z szesnastoma innymi towarzyszami (m.in. Abrahamem Suckerwerem, Edkiem Boraksem, Arim Wilnerem, Chajką Grosman i Chumą Godot), dzięki pośrednictwu polskiego podziemia, znalazł schronienie w murach klasztoru w Kolonii Wileńskiej. Siostra Bertranda od samego początku odnosiła się do ukrywających z bezgraniczną życzliwością i zrozumieniem, grożąc nawet kilku siostrom, które otwarcie krytykowały podejmowanie takiego ryzyka, wykluczeniem ze zgromadzenia. To właśnie pod opiekuńczymi skrzydłami siostry Bertrandy Abba Kowner napisał swój słynny manifest do wileńskich Żydów wszelkich poglądów politycznych, w którym to znalazły się jakże poruszające słowa: „Hitler planuje zabić wszystkich europejskich Żydów. Litewscy Żydzi będą pierwsi. Nie dajmy się prowadzić na rzeź jak stado owiec. To prawda, jesteśmy słabi i nie mamy broni, ale jedyną odpowiedzią jest opór!”. Manifest ten został wydrukowany właśnie w podwileńskim klasztorze.

 

Jeśli chodzi o sprawy dnia codziennego, Bertranda przydzieliła ukrywającym się zadania gospodarskie związane z życiem klasztoru, na co ci chętnie przystali, nie chcąc gnuśnieć w swych celach. I tak, mężczyźni – zawsze w nieodłącznych przebraniach mniszek – zajmowali się uprawą przyklasztornego ogrodu. Kobiety żydowskie zaś, pomagały siostrom w kuchni. Pomiędzy siedemnastką uciekinierów a Dominikankami szybko zawiązała się bliska więź. Dotyczyło to w największym stopniu samej przeoryszy. Ogrom bezinteresownej troski, jaką siostra Bertranda otoczyła ukrywających się w klasztorze Żydów sprawił, że nadali jej oni przydomek „Ima”, co po hebrajsku znaczy „matka”. Także i inne siostry z życzliwością odnosiły się do bojowników – po latach ocalali spośród nich szczególnie ciepło wspominać będą s. Stefanię (prawdziwe nazwisko: Stanisława Bednarska), s. Jordanę (Maria Ostrejko), s. Bernadettę (Julia Michrowska), s. Imeldę (Maria Neugebauer) oraz zwłaszcza s. Cecylię (Maria Roszak), która to czterdzieści lat później raz jeszcze odegra ważną rolę w innej zgoła misji Abby Kownera…

 

Co warte szczególnego podkreślenia, decyzja przeoryszy Bertrandy o umożliwieniu żydowskim bojownikom znalezienia schronienia w klasztorze Dominikanek została przez nią podjęta po uprzedniej konsultacji z najwyższymi władzami Archidiecezji Wileńskiej. Sam Romuald Jałbrzykowski – legendarny (przez prawie 30 lat!) arcybiskup metropolita wileński, wyraził zgodę na ten jakże szlachetny, a zarazem ryzykowny krok. Taka postawa kierowniczych struktur polskiego Kościoła w najwymowniejszy sposób zadaje kłam wszelkim oskarżeniom go o w najlepszym razie bierność w obliczu Holocaustu.

 

Jak już wspomniano wyżej uprzedzając nieco chronologię zdarzeń, w Nowy Rok 1942 r. przybyli do wileńskiego getta młodzi bojowcy z Kownerem na czele zorganizowali się w ponadpartyjną organizację zbrojną. Podjęta w drugiej połowie grudnia 1941 r. decyzja o opuszczeniu bezpiecznej przystani, jaką dawał klasztor Dominikanek, była dla Kownera bardzo trudna. Siostra Bertranda osobiście starała się wyperswadować mu ten ryzykowny krok, jednak widząc graniczący z szaleństwem upór młodego bojownika oraz zdając sobie sprawę z konieczności podjęcia wszelkich możliwych działań mających na celu uratowanie choćby części populacji umierającego getta, postanowiła… również sama aktywnie zaangażować się w przygotowywanie powstania! Nota bene, okoliczność wtajemniczenia przez Kownera bohaterki niniejszego tekstu w plany wywołania takiej rebelii obrazuje w najbardziej wymowny sposób poziom zaufania, jakim darzyli siostrę Bertandę żydowscy bojownicy.

 

Dzielna przeorysza wraz z podległymi jej siostrami przez następne kilka miesięcy osobiście dostarczały broń i amunicję dla gotującej powstanie w getcie FPO. Było to możliwe dzięki ograniczonemu zezwoleniu, którego Niemcy udzielili im na niesienie pomocy humanitarnej Żydom. Michał Grynberg – jeden z podkomendnych Kownera, wspominał po latach wrażenie, jakie zrobił na nim widok siostry Bertrandy osobiście szmuglującej granaty do wileńskiego getta. Sam Konwer tak wspominał owo zdarzenie: „Pewnego dnia – tego dnia nie zapomnę nigdy – kobieta ta (…) przynosi do getta pierwsze granaty. Oddając mi je (...) rzekła „Bóg z wami, kochani!”. Dotychczas jeszcze słyszę słowa pożegnania (...). Droga matko Imo, nie jestem pewien, czy Bóg był z nami, ale wiem na pewno, że twoja Twarz była z nami jako źródło natchnienia".

 

Co jeszcze bardziej znamienne, samo przekazywanie uzbrojenia członkom FPO wydawało się „Imie” niewystarczającym przejawem pomocy. Pewnego razu podczas wizyty w getcie zaproponowała ona Kownerowi, że pozostanie w nim na stałe, na miejscu niosąc pomoc przebywającym tam nieszczęśnikom. „Bóg jest w getcie” – tłumaczyła zaskoczonemu dowódcy. Dopiero po dłuższej wymianie argumentów Abba Kowner zdołał odwieść nieustraszoną zakonnicę od tej decyzji. Abstrahując od niechęci do niepotrzebnego narażania Bertrandy, doskonale rozumiał on, że pomoc dostarczana gettu z zewnątrz ma w tamtej chwili priorytetowe znaczenie.

 

Latem 1943 r. miały jednak miejsce dramatyczne wydarzenia, które w konsekwencji doprowadziły do niepowodzenia planowanego zrywu. Przypadkowo zdemaskowany przez Niemców członek FPO wyjawił podczas brutalnego przesłuchania schemat struktury organizacyjnej żydowskiego podziemia, szczegóły przygotowywanego powstania oraz – co szczególnie istotne z punktu widzenia bohaterki niniejszego tekstu – kanały przerzutu broni do getta. Chcący przynajmniej na razie uniknąć niepotrzebnych ofiar po swojej stronie Niemcy postanowili zlikwidować FPO rękami wileńskiego Judenratu. Jego przewodniczącemu, znanemu przed wojną lekarzowi wojskowemu, Jakubowi Gensowi – postaci w równej mierze kontrowersyjnej, co tragicznej – udało się przekonać większość spośród najbardziej wpływowych mieszkańców getta do wydania Niemcom wierchuszki FPO, za cenę nielikwidowania przez nich getta. Podczas dramatycznej lipcowej nocy oddziały żydowskiej policji zdołały ująć Icchaka Wittenberga – najważniejszego obok Kownera przywódcę organizacji – i niezwłocznie przekazać go, na osobiste polecenie Gensa, w ręce Gestapo. Zginą zarówno Wittenberg, jak i Gens.

 

Pierwszy zażyje ampułkę z cyjankiem, aby uniknąć tortur, przywódcę Judenratu zaś Niemcy rozstrzelają podczas mającej nastąpić już we wrześniu 1943 r. likwidacji getta…

 

Postawa wileńskiego Judenratu, a może nawet w większym stopniu zwykłych mieszkańców getta, którzy z obojętnością przyjęli aresztowanie i wydanie Niemcom Wittenberga, spowodowała gigantyczne tąpnięcie w umysłach bojowników FPO. Zdając sobie sprawę z apatii wileńskich Żydów, a nade wszystko obawiając się fali aresztowań członków organizacji, Kowner wydał dramatyczny rozkaz natychmiastowej ewakuacji jej członków poza mury getta. Niebezpieczna operacja zakończyła się pełnym sukcesem. Kowner wraz z towarzyszami sformował podporządkowany strukturom radzieckiej partyzantki oddział nękający Niemców śmiałymi wypadami z lasów Wileńszczyzny. Po zakończeniu wojny skupieni wokół Kownera weterani FPO utworzą ściśle tajną organizację „Nakam” (hebr. „Zemsta”), której celem będzie sprawiedliwe odpłacenie się Niemcom za horror Holocaustu poprzez, jak planowano, zatrucie źródeł wody pitnej w Niemczech, co doprowadzić miało do śmierci 6 mln rodaków sprawców Shoah. Szaleńczy plan Kownera nie doszedł oczywiście do skutku. Były przywódca FPO wyemigrował do powstającego Izraela, biorąc czynny udział w I wojnie, jaką ten kraj stoczył z arabskimi sąsiadami. O nazwisku Kownera usłyszy cały świat przy okazji „procesu stulecia” Adolfa Eichmanna, na którym to będzie on jednym z najważniejszych świadków oskarżenia. Być może tych zeznań nigdy nie dane byłoby mu złożyć, gdyby nie bohaterska postawa siostry Bertrandy.

 

Jak już wspomniano wyżej, zeznania aresztowanego członka FPO naprowadziły Niemców latem 1943 r. także i na trop dzielnych sióstr Dominikanek z podwileńskiego klasztoru dostarczających broń za mury getta. Siostry zakonne rozpędzono, klasztor zamknięto, zaś przeoryszę Bertrandę wysłano do owianego złą sławą obozu pracy w Perwejniszkach pod Kownem. Bertranda cudem przeżyje do końca wojny. Była podwładna „Imy” – siostra Cecylia, wspominała po latach „S. Bertranda zapłaciła wysoką cenę za swoją działalność. Została uwięziona i torturowana w nazistowskim obozie pracy w Kownie”. Po 1945 r. i repatriacji do Polski Bertranda zamieszka samotnie w skromnym mieszkaniu w Warszawie, rezygnując jednakowoż ze służenia Bogu jako siostra zakonna i przyjmując nowe nazwisko Anna Borkowska (pomimo opuszczenia zakonu pozostanie ona do końca życia gorliwą katoliczką). Jej ogromne zasługi i bohaterska postawa nie zostaną bynajmniej zapomniane.

 

29 marca 1984 r. Instytut Yad Vashem, przyznał Borkowskiej tytuł Sprawiedliwej Wśród Narodów Świata. Doszło do tego w ogromnej mierze dzięki intensywnym zabiegom niestrudzonego Abby Kownera, który na własną rękę, m.in. dzięki informacjom pozyskanym od służącej teraz w Klasztorze Dominikanów w Krakowie siostry Cecylii – doskonale pamiętającej go dawnej podkomendnej Bertrandy z Kolonii Wileńskiej – ustalił dokładny warszawski adres zamieszkania Borkowskiej. Dowiedziawszy się, że pogarszający się stan zdrowia (miała już wówczas 84 lata) nie pozwoli dawnej siostrze Bertrandzie na osobisty odbiór odznaczenia w Jerozolimie, Kowner podjął się wręczenia go swej wybawicielce podczas skromnej, a zarazem niezwykle wzruszającej, uroczystości w Warszawie. 11 lipca 1984 r., po czterdziestu latach, ta niezwykła dwójka jakże różnych, a zarazem tak podobnych bohaterów stanęła ze sobą twarzą w twarz. „Czymże zasłużyłam na to wyróżnienie?” zapytała zdziwiona Borkowska. Na to wzruszony do łez były żydowski partyzant odparł „Ty Anno jesteś prawdziwym aniołem! W mrocznych dniach, gdy inni aniołowie odwrócili swe oblicza od naszego losu, to właśnie Ty byłaś dla nas prawdziwym aniołem! Nie takim aniołem, jak te, które sami tworzymy w naszych sercach, ale aniołem prawdziwym, takim który uczynił nasze życie wiecznym!”. Jako interesującą ciekawostkę dodać można, że siostra Bertranda vel Janina Siestrzewitowska vel Anna Borkowska pozostaje po dziś dzień jedynym przedstawicielem jakiejkolwiek wspólnoty klasztornej uhonorowanym tytułem Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata.

 

Niejako symbolicznie zarówno Anna Borkowska – troskliwa „Ima” z podwileńskiego klasztoru, jak i Abba Kowner, odeszli z ziemskiego padołu w tym samym 1988 r. Wciąż zakwita jednak osobiście posadzone przez Kownera w Yad Vashem drzewo poświęcone jego wybawicielce. Żywe są również słowa przejmujących wierszy – po odejściu z armii Kowner został jednym z bardziej cenionych izraelskich poetów – w tym zwłaszcza poematu „Moja mała siostrzyczka”, którego fragment były żydowski partyzant poświęcił Bertrandzie. Skomplikowane koleje losów tej niezwykłej dwójki, splecione ze sobą dramatycznymi wydarzeniami Holocaustu, stanowić winny najlepszą, skłaniającą do głębokiej refleksji, przestrogę dla wszelkiej maści domorosłych historyków tak odważnie szermujących hasłem rzekomej „antysemickiej postawy polskiego Kościoła Katolickiego podczas II Wojny Światowej”.

 

Piotr Doscas

 

WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną