Sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa od dnia 9 maja 2016 r. nie podjął decyzji w sprawie dofinansowania budowy pomnika Ofiar Wołynia w Lublinie. Środowiska kresowe upominają się o pomnik u premier Beaty Szydło i ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego, do których wystosowali specjalny list w tej sprawie.
Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa pracuje w niezmienionych realiach do dnia 31 lipca 2016 i Sekretarza ROPWiM posiadał wszelkie kompetencje, aby podjąć decyzję. Dlaczego tego nie zrobił? Z powodu nacisku ze strony Ukraińców? Czy może nie chciał drażnić ukraińskiej społeczności, której w Lublinie jest sporo?
Część Kresowian nie ma wątpliwości. „Jak widać walka o „Pomnik Ofiar Ludobójstwa Dokonanego na Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich przez Nacjonalistów Ukraińskich” w Lublinie jeszcze się nie zakończyła. Mam podstawy twierdzić że brak decyzji przez Sekretarza ROPWiM od dnia 09.05.2016 r odnośnie dofinansowania naszego pomnika jest interwencją banderowców w ROPWiM, którzy mieszkają w naszej Ojczyźnie. Oto kiedy w 2014 r Wojewódzki Komitet Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Lublinie przegłosował treść napisu na pomniku ze słowem „Ludobójstwo” była interwencja w Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Warszawie aby zablokować wydanie Decyzji” zauważył Zdzisław Koguciuk, zwracając się do wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc w tej walce.
Swoją drogą jest co najmniej interesujące, że obecnej ekipie rządzącej, podobnie zresztą jak i poprzedniej (w tej materii politycy obydwu formacji są wyjątkowo zgodni) nie przeszkadzają pomniki stawiane na Ukrainie ku czci Stepana Bandery, ani czerwono-czarne flagi, ale na ewentualne powstanie Pomnika Ofiar Wołynia ze słowem „ludobójstwo” w opisie już stanowi problem. Naprawdę daje do myślenia...