Wyborcza uświadamia PiS-owi, że jeżeli nadal chce rządzić, musi wprowadzić pełną ochronę życia

0
0
0
/

prawy.pl_images_nowe_stories_media_felietonisci_annawiejakJak donosi michnikowszczyzna prof. Aleksander Stępkowski ma stracić stanowisko w MSZ m.in. a może nawet przede wszystkim ze względu na swoje katolicko-konserwatywne poglądy oraz zaangażowanie w obronę życia dzieci nienarodzonych.

Jak poinformował Gazetę Wyborczą polityk Prawa i Sprawiedliwości, grzechem głównym Stępkowskiego wobec partii rządzącej było niepowstrzymanie Instytutu Kultury Prawnej Ordo Iuris, którego jest prezesem, przed napisaniem i wypromowaniem obywatelskiego projektu ustawy całkowicie zakazującej aborcji, którą organizacje pro-life złożyły w Sejmie.

I chociaż podpisało się pod nią pół miliona osób, to PiS – jeżeli wierzyć GW - zdecydowanie bardziej przejmuje się głośnym krzykiem kilku feministek. Ponoć politycy PiS próbowali wpłynąć na Stępkowskiego, by zmusił proliferów, aby ci nie składali w Sejmie projektu, ale Stępkowski zaprotestował, co miało zirytować samego Jarosława Kaczyńskiego.

Trochę trudno w tę historię uwierzyć, jako że Aleksander Stępkowski wprawdzie jest profesorem nauk prawnych, ale nie Panem Bogiem i na działania proliferów wpływu nie ma. Skoro zatem na prośbę obrońców życia prawnicy z Ordo Iuris napisali projekt ustawy i przekazali jego treść, to jest on obecnie w dyspozycji proliferów i Stępkowski, chociażby to na nim wymusili, nie jest w stanie go zablokować.

Niemniej co do zaangażowania PiS w obronę życia wątpliwości mieć można a nawet należy. Jak zauważył prof. Adam Wielomski, kierownictwo PiS potrafi sprytnie posługiwać się frazeologią katolicką, aby gromadzić na swoją korzyść katolickich wyborców, ale realizacja postulatów katolickich jest dla niego mocno kłopotliwa i chociaż katolicy są elektoratem PiS, nie mają na tę partię realnego wpływu. Czy rzeczywiście? - przekonamy się już we wrześniu, kiedy wspomniana ustawa będzie procedowana w Sejmie. Będzie ona stanowiła kolejny papierek lakmusowy czystości intencji PiS i wykaże w sposób jednoznaczny, czy michnikowszczyzna kłamała jeśli chodzi o postawę polityków PiS, czy też mówiła prawdę.

Jedyne, co zatem pozostaje katolikom, to naciskać na polityków i prowadzić skuteczny lobbing. Zresztą ci ostatni nie mają się czego bać, wprowadzając pełną ochronę życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci, jako że po wejściu nowych przepisów w życie każda z wzywających do aborcji feministek będzie zmuszona poddać się karze (najlepiej gdyby to były dotkliwe kary finansowe na rzecz którejś z organizacji broniących życia lub prace społeczne na rzecz ochrony życia) za każde pojedyncze wzywanie do zabijania dzieci. I co ciekawe, stanie się to z niemalże pełną aprobatą społeczeństwa, którego około 70 proc. opowiada się za życiem.

Tym samym – nolens volens – michnikowszczyzna przysłużyła się obrońcom życia. Dokładnie ta sama michnikowszczyzna, która przy okazji akcji proaborcyjnej „Ratujmy kobiety” narzekała na młodzież, że jest ona najbardziej niechętną wobec tej akcji i wielokrotnie agresywną wobec osób zbierających podpisy za mordowaniem nienarodzonych dzieci.

Jeżeli PiS rzeczywiście chce utrzymać się przy władzy przynajmniej przez trzy kadencje - na co jeżeli wierzyć posłom tego ugrupowania, naprawdę liczy - nie może zlekceważyć głosu młodzieży, która zabijaniu dzieci poczętych mówi głośne i wyraźne „NIE!” i Gazeta Wyborcza w sposób jasny im to uświadomiła...

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną