Latarnik i babcia

0
0
0
/

Coś mi się przestawiło w tym cholernym komputerze. Tylko usiąść i płakać. Sterczę niemo przed monitorem i gapię się jak cielę na malowane wrota. Nie wiem co robić, choć mam komputer od wielu już lat. Wołam na pomoc Stasia, młodzieńca obeznanego z tajnikami cyfrowego świata. Tłumaczy mi ochoczo jak usunąć błąd. Gada jak nakręcony. Niestety, dziwaczny to język, skomplikowany, więcej gmatwa niż wyjaśnia. I choć zlikwidował usterkę paroma ruchami, ja nadal nie wiem w czym tkwi problem. Stasio, okrutnie zmęczony próbą wtłoczenia mi do łba jakże prostych dla niego prawd, z ulgą opuszcza mój komputer i dom.

Wbijam ślepia w monitor i głowię się nad problemem. Nie jestem, do jasnej, najgorszym głąbem, więc dlaczego nic nie kapuję? Ha, wiem! Tajemnica rozwikłana! Stasio, jak i wielu mu podobnych, którzy umieli obsługiwać kompa chyba już w pieluszkach, po prostu nie umie wytłumaczyć. Dla niego pojęcia z języka komputerowego to oczywistość. Gdyby powiedział, że zwyczajnie chodzi np. o klawisz taki a taki, byłabym w domu. A tu jakieś obce słówka, skróty. Hola, hola, głowa ci uschła od tego dumania? Wszak masz słowniczek komputerowy. Są nazwy, są czynności, choć i tu gonią na przełaj. Niektórych spraw trzeba się domyślać. Cóż, moje pokolenie głupsze nie jest, ale nasz los - uwierzcie młodzi – o wiele trudniejszy. To co wy znacie niemal od kołyski, my musieliśmy powoli wchłonąć, przyswoić, poznać. Pokonując progi wieku i szukając miejsca na to „nowe” w zatłoczonym wieloletnimi informacjami mózgu. Nam trzeba wytłumaczyć prosto jak krowie na rowie.

Wyjękuję o tych przygodach z kompem znajomemu w mniej więcej moim wieku. Uśmiecha się. On takich problemów nie przeżywa. Jak wielu facetów ma wrodzony dryg do techniki.

- Przydałby ci się latarnik. Taki choćby Krzysztof Łebkowski z Zielonki, mój sąsiad, który jest w tym niezły – mówi.

- Po cholerę mi latarnik? Na morzu jestem czy co?

Wyjaśnia w czym rzecz. Jako że lubię wyłapywać różne ciekawostki z naszej codzienności, sprawa wydaje mi się bardzo interesująca. Otóż przez kilku laty powstał projekt pod nazwą Polska Cyfrowa Równych Szans. Jego założeniem była cyfrowa edukacja społeczeństwa. Brzmi może i arcyurzędowo, jednakże kryje się w tym intrygująca treść: przybliżenie społeczeństwu cyfrowego świata; wszak w taki jesteśmy głęboko zanurzeni. Jak się oblicza aż 9 milionów Polaków po pięćdziesiątce nie korzysta z komputera, a więc także z Internetu. Niemal wszyscy dlatego, że po prostu nie umieją. Jak temu cyfrowemu wykluczeniu zaradzić? Znaleźć ludzi, którzy nieumiejących nauczą. Tak narodził się ruch: Latarnik Polski Cyfrowej. Po paru latach goszczenia w społecznej przestrzeni ruch ów zgromadził ponad 3 tysiące wolontariuszy – i to w każdym zakątku kraju. Najsilniej rozwinął się w Małopolsce, regionie nie najbogatszym, z przewagą wsi i małych miasteczek.

Latarnicy przeprowadzili już kilkadziesiąt tysięcy spotkań, przybliżając ponad 300 tysiącom osób starszych strukturę Internetu i komputera jako takiego. Pierwszym zadaniem jest pomoc w pokonaniu strachu przed technologią cyfrową. Uczą więc obsługi urządzenia, pokazują możliwości jakie oferuje umiejętność poruszania się po Internecie. Już po 2-3 miesiącach seniorzy wędrują sobie wirtualnie po świecie, zwiedzają muzea i egzotyczne zakątki, słuchają koncertów, oglądają na żywo transmisje z tego, co dzieje się w gniazdach bocianów. W programie jest też m.in. nauka skanowania dokumentów, zapisywania na pendriva, wysyłania e-maili itp.

To nie koniec działań latarników. Przed rokiem Stowarzyszenie Miasta w Internecie przygotowało projekt: Latarnicy 2020. Jest on realizowany we współpracy z 226 gminami, Fundacją Polska Bez Barier, Krajowym Stowarzyszeniem Sołtysów, Związkiem Gmin Wiejskich, Federacją Uniwersytetów Trzeciego Wieku. Jak widać, plany szerokie. Nie bez powodu polską edukację cyfrową osób 50 + uznano za najciekawszą i największą w Europie.

Zuzanna Śliwa

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną