Współczesny „dar języków” – znak obecności Ducha Świętego czy zwiedzenie?

0
0
0
/

Niezwykle ważnym wydarzeniem w ruchach charyzmatycznych jest „chrzest w Duchu Świętym”. Często towarzyszy jej tzw. modlitwa językami. W ruchu zielonoświątkowym „dar języków” jest traktowany jako niezwykle ważny. Jest to bowiem dowód, że ktoś naprawdę przeżył chrzest w Duchu Świętym. W katolickiej odnowie charyzmatycznej także występuje to zjawisko, ale kładzie się na nie, przynajmniej teoretycznie, znacznie mniejszy nacisk. Faktem jest jednak, że dla wielu ludzi tym, co najbardziej charakterystyczne, spektakularne, a przez to i pociągające w odnowie to „mówienie językami”. Bp A. Siemieniewski przeanalizował ten fenomen w odrębnej publikacji, analizując również historię Kościoła pod kątem tego, czy występował on dawniej. Doszedł do wniosku, że nigdy w Kościele katolickim nie było czegoś takiego, co odpowiadało by temu, co dzisiaj rozumie się przez „dar języków”. W Dziejach Apostolskich jest opisana Pięćdziesiątnica, kiedy to nastąpiło wylanie Ducha Świętego i ludzie zaczęli mówić innymi językami. Także św. Paweł wspomina o tym, jako o jednym z charyzmatów. W obu wypadkach chodziło jednak o posługiwanie się prawdziwymi językami, których się dawniej nie znało, w celu porozumienia się z osobami z innych kultur i państw (Zob. bp A. Siemieniewski, Dary duchowe w dawnych wiekach Kościoła, Wrocław 2007). Dzisiaj natomiast przez dar języków rozumie się przede wszystkim wypowiadanie dźwięków, które nie tworzą żadnych konkretnych słów. Bp. A. Siemieniewski uważa, że przypomina to jubilację, o której mówił św. Augustyn, a więc naturalny sposób okazywania radości przez wydawanie głośnych dźwięków, co było popularne wśród mieszkańców północnej Afryki w IV w. Tego typu zjawisko od XIX w. jest obserwowane również wśród protestantów. Naturalność tego zjawiska potwierdzają badania przeprowadzone przez Luterańskie Centrum Medyczne, które pokazują, że można nauczyć się tej formy modlitwy po otrzymaniu kilku prostych wskazówek. Osoby, które były świadkami „modlitwy językami”, szybko uczyły się ją naśladować (Tamże, 108-113). W kontekście Uroczystości Zesłania Ducha Świętego, która miała niedawno miejsce warto sobie zadać pytanie, czy naprawdę to, co dzisiaj się robi jest zbieżne z tym, co miało wówczas miejsce. Dzieje Apostolskie zawierają następujący opis:
Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić. Przebywali wtedy w Jerozolimie pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod słońcem. Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym języku (Dz 2,1-6).
Wynika z niego, że wszyscy mówili obcymi językami, ale każdy słyszał własny język. Była to niejako odwrotność tego, co stało się przy budowie wieży Babel. Wówczas wszyscy mówili tym samym językiem, ale Bóg, żeby ukarać ludzką pychę, pomieszał ich języki. Teraz ludzie z różnych krajów na powrót zaczęli siebie rozumieć. Dar języków był więc znakiem jedności i służył konkretnemu celowi – porozumieniu. Powstaje pytanie czemu służy dar języków ludziom zamkniętym w kościele lub w salce przy parafii, którzy posługują się na co dzień tym samym językiem?

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną