Chociaż książkę Tomasza Piątka, w której sugerował powiązania byłego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza z Rosją, przyjęto w Polsce z lekką dozą politowania, to Fundacja Mediów niemieckiej Kasy Oszczędności postanowiła wyróżnić "dziennikarskie śledztwo".
"Pomimo coraz trudniejszych warunków dla pracy dziennikarzy w Polsce Tomasz Piątek nie pozwolił się zastraszyć i kontynuował swoją pracę"
– uzasadnił prezes fundacji Stephan Seeger.
Podczas uroczystości wręczenia nagrody w wysokości 30 tys. euro, Piątek zapowiedział, że wykorzysta kwotę na "wsparcie niezależnego dziennikarstwa", a także zaapelował do europejskich polityków o "nie przyjmowanie z honorami polityków, którzy dzięki kłamstwu doszli do władzy i wykorzystują ją, by tłumić prawdę".
O jaką prawdę chodziło Piątkowi? Nie wiadomo. Bo przecież ciężko ją dostrzec przeglądając "Gazetę Wyborczą". Niemal od razu po publikacji o Antonim Macierewiczu w sieci pojawiły się informacje o tym, że nowa gwiazda przeciwników rządu miała spore problemy.
"Alkohol, seks, inne dragi, jedzenie, szachy… Jestem uzależniony od jedzenia, chodzę po restauracjach jak oszalały, kocham wyrafinowane smaki i gotów jestem zapłacić za nie każdą kasę. Kiedy w knajpie nie dostaję tego, czego chcę, bywam strasznie niemiły. […] Jednak muszę przyznać, że wszystko to jest niczym wobec rozkoszy, które daje heroina. […] groziło mi wywalenie z domu, jak się naćpam, nędza, bruk. Problemu narkomanii nie rozwiązuje się filozoficznie, tylko wstrząsem. Zacząłem niebezpiecznie trzeźwieć. Przez pół roku siedziałem w pokoju u rodziców i myślałem o tym, że rozwaliłem sobie życie"
– pisał sam o sobie Tomasz Piątek cytowany przez portal pch24.pl.
Źródło: dw.com, pch24.pl
Fot. Jakub Hałun, CC BY 4.0, Wikimedia Commons