Jak działa szatan? [ZOBACZ VIDEO]

0
0
0
/

Szatan, uwalniając człowieka, niekiedy daje o sobie znać w niewyobrażalny sposób. Udowadnia to kilka filmów dokumentalnych, m.in. Michała Kondrada oraz książka o zakonniku, ojcu Matteo z Agnone.

 

O niezwykłym zakonniku z Agnone Polacy usłyszeli dzięki filmom dokumentalnym Michała Kondrata pt. "Jak pokonać Szatana" oraz "Matteo". Teraz do rąk Czytelników trafia książka opisująca losy ojca Matteo (1563-1616). Niektóre historie w niej zawarte mogą budzić wątpliwość, czy te cuda, egzorcyzmy, uzdrowienia rzeczywiście się wydarzyły. Jednak kapucyn skuteczność swojego wstawiennictwa wielokrotnie udowadniał także po swojej śmierci. Choć minęło od niej niemal 400 lat, przy jego grobie w Serracaprioli po dziś dzień chorzy odzyskują zdrowie, a osoby dręczone przez złego ducha wolność.

 

Autorem książki „Matteo. Losy zakonnika z Agnone” jest ojciec Cipriano de Meo, egzorcysta i wicepostulator w toczącym się procesie beatyfikacyjnym kapucyna. Konsekwentnie pokazuje on, że to, co nadzwyczajne w apostolskiej działalności ojca Matteo, było niezamierzonym, nieplanowanym skutkiem życia wypełnionego modlitwą, prostotą, uderzającą pokorą i ufną wiarą. A przecież, jak zapewnia Ewangelia, dla tego, kto wierzy wszystko jest możliwe. Ojciec Matteo, uznający bezwzględny prymat Boga i zakochany w Eucharystii może być wzorem, a zarazem wyrzutem sumienia dla współczesnych wierzących. Książka opowiadająca o życiu zakonnika z Agnone stanowi doskonałe przygotowanie do ważnej rocznicy, która będziemy obchodzić w 2016 roku - 400. rocznicy jego narodzin dla Nieba.

 

O autorze: O. Cipriano de Meo – ur. 1924; kapucyn, najdłużej posługujący egzorcysta na świecie (od 1952 r.), prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów. Jego spowiednikiem, kierownikiem duchowym i przyjacielem był św. ojciec Pio. W Serracaprioli, gdzie znajdują się doczesne szczątki ojca Matteo, pełnił funkcję przełożonego i proboszcza. Jest wicepostulatorem procesu beatyfikacyjnego ojca Matteo, trwającego od 1996 roku. Mieszka w San Severo.

 

 

Choć od śmierci O. Matteo minęło już 400 lat, nie daje o sobie zapomnieć. Do włoskich kapucynów z klasztoru w Serracaprioli nieustannie docierają świadectwa uzdrowień i uwolnień duchowych za wstawiennictwem zmarłego współbrata. O. Matteo z Agnone całe życie pokutował za zdarzenie, które okazało się „błogosławioną winą”. Przez stulecia losy zakonnika były okryte tajemnicą.

 

Dziś, za sprawą o. Cipriano de Meo, możemy poznać jego niezwykłą historię. O. Cipriano de Meo – ur. 1924, kapucyn, najdłużej posługujący egzorcysta na świecie, prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów, wicepostulator procesu beatyfikacyjnego ojca Matteo. Jego spowiednikiem, kierownikiem duchowym i przyjacielem był św. ojciec Pio. Mieszka w San Severo.

 

Wywiad z Michałem Kondradem:

 

Sługa Boży, ojciec Matteo z Agnone, nie jest w Polsce postacią znaną. W jaki sposób trafił pan na jego historię?

 

Pierwszy raz usłyszałem o tym zakonniku przy okazji realizacji filmu "Jak pokonać Szatana". Spotkałem się wtedy z ojcem Ciprianem de Meo, prezesem Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów i najdłużej – bo ponad sześćdziesiąt lat – posługującym egzorcystą na świecie. Ojciec Cipriano jest również wicepostulatorem procesu beatyfikacyjnego ojca Matteo. Opowiedział mi o zmarłym prawie czterysta lat temu współbracie, który cieszył się opinią bardzo skutecznego egzorcysty.

 

Na czym ta skuteczność polegała?

 

Czasem wystarczyło, że ojciec Matteo zrobił znak krzyża, a złe duchy opuszczały dręczone osoby. To był efekt jego wielkiej pokory i świętości życia. Dzięki wstawiennictwu kapucyna dochodziło również do licznych uzdrowień. Te i inne niesamowite historie zostały zebrane w książce "Matteo. Losy zakonnika z Agnone" napisanej przez ojca Cipriana. Teraz ta pozycja, znana we Włoszech, trafia do rąk polskich Czytelników.

 

W przyszłym roku mija dokładnie czterysta lat od śmierci ojca Matteo.

 

W związku z tą rocznicą wiele osób liczy na beatyfikację kapucyna, więc już dziś warto się do niej przygotować, choćby przez lekturę biografii. Nie jest to opis sielanki, ponieważ w życiu osiemnastoletniego Matteo miało miejsce bardzo dramatyczne zdarzenie, którego przebieg do dzisiaj pozostaje niewyjaśniony. W konsekwencji, w wyniku postrzału, zginął jego młodszy kolega, za co Matteo bardzo siebie obwiniał. Ta historia stała się przełomem w jego życiu duchowym i ostatecznie doprowadziła go do potężnego zjednoczenia z Bogiem.

 

Najpierw nakręcił pan film dokumentalny o Matteo, teraz wydaje pan o nim książkę.

 

Organizuję też pielgrzymki do jego grobu.

 

Co pana fascynuje w zakonniku żyjącym cztery wieki temu?

 

Zachwyca mnie nie tylko biografia ojca Matteo, ale i to, że również dzisiaj, tyle lat po śmierci, nadal dochodzi przy jego grobie do cudownych uzdrowień i uwolnień od dręczeń demonicznych. Dlatego nie mam wątpliwości, że ojciec Matteo zostanie ogłoszony najpierw błogosławionym, a potem świętym. I będzie to wielki święty.

 

Fragment książki:

 

W Castel Bolognese, gdzie Matteo mieszkał jako kleryk, zdarzył się trudny przypadek opętania. Pewna kobieta, od trzynastu lat dręczona przez złego ducha, szukała różnych sposobów, by ulżyć swojemu cierpieniu, jednak nic nie przynosiło ukojenia. Także wielu księży, którzy początkowo deklarowali swoją pomoc, z czasem się poddawało. W końcu kobieta postanowiła udać się do kościoła kapucynów, gdzie o wyznaczonej godzinie bracia modlili się pod przewodnictwem egzorcysty. Matteo nie było wśród nich – uczył się wtedy w swojej celi.

Egzorcysta rozpoczął obrzęd, rozkazując złemu duchowi, żeby zlitował się nad kobietą i ją opuścił. Jednak to nie przyniosło oczekiwanego rezultatu. Nie pomagały także podjęte potem przez zakonników posty oraz modlitwy w intencji opętanej kobiety.

Pewnego dnia, w wyniku wytrwałych duchowych nacisków, szatan ujawnił wreszcie sekret,

w jaki sposób można go wypędzić. Powiedział: „Cokolwiek byście robili, my i tak stąd nie wyjdziemy, chyba że przyjdzie tu brat Matteo z Agnone, którego pokora przeraża nas bardziej niż wszystko inne; to ona nas krzyżuje i biczuje”.

Zakonnicy wpadli w zdumienie – znali wprawdzie dobroć tego kleryka, ale nie przypuszczali, że może on budzić przerażenie wśród demonów. Pobiegli po Matteo, który początkowo wzbraniał się, mówiąc, że słowa złego ducha nie są prawdą. Poskutkował dopiero argument posłuszeństwa. Lolli zszedł do kościoła, położył się twarzą do ziemi przed wystawionym Najświętszym Sakramentem i trwał tak przez pewien czas.

Jego pokora jeszcze bardziej rozsierdziła złego ducha, który zaczął wykręcać umęczone ciało opętanej kobiety. Ta zgrzytała zębami, a z jej ust leciała piana. Szatan na wszelkie sposoby chciał przestraszyć młodego zakonnika. Lecz on, pogrążony w gorliwej modlitwie, pozostawał niewzruszony. Jego nieugięta postawa zmusiła w końcu diabła do wykrzyknięcia: „A jednak przyszedł! Czego ode mnie chce ten brat Matteo? Nie mogę już dłużej znieść jego widoku”.

Po tych słowach zły duch opuścił kobietę, która po tylu latach cierpienia odzyskała wolność. Brat Matteo był wprawdzie zaskoczony tym, co zaszło, ale zaraz wrócił do swojej celi, żeby zająć się studiowaniem.

Jeden z kronikarzy opisuje podobne zdarzenie mające miejsce w Aversie. Pewna kobieta

z Frattamaggiore została przyprowadzona do tamtejszego kościoła kapucynów na egzorcyzmy. Wezwano na nie również brata Matteo. Gdy tylko zakonnik wszedł do świątyni, szatan zaczął straszliwie dręczyć kobietę, krzycząc przy tym: „O jakże mi przykro, że ten młody klecha będzie mi tak dokuczał przez całe swoje życie!”. Wyrzuciwszy to z siebie, demon opuścił kobietę.

 

***

Kiedy ojciec Matteo był mistrzem nowicjatu w Vasto, przy okazji lektury duchowej zadawał każdemu z młodych braci jakieś pytanie dotyczące spraw sumienia. Gdy przyszła kolej na brata Augustyna z Casacalendy, rzekł do niego: „Powiedz mi, mój synu, gdyby teraz Bóg cię wezwał do drugiego życia, czy chętnie przyjąłbyś śmierć?”. „Tak, ojcze – odpowiedział nowicjusz – przyjąłbym ją bardziej niż chętnie, ponieważ ufam w Boże miłosierdzie”. Ojciec Matteo ciągnął dalej: „Bardzo dobrze, że tak ochoczo zgadzasz się na śmierć, ponieważ podczas gdy my wszyscy z dużym wysiłkiem i dopiero po długich latach życia nabieramy tej ufności, że umierając w łasce Pana, dostąpimy chwały, ty bez żadnego trudu i już w tak krótkim czasie trafiłbyś do nieba i posiadłbyś ten wielki skarb. Czuwaj więc i często wracaj do tego, coś sam powiedział”.

Miało to miejsce w przeddzień wigilii święta Matki Bożej Anielskiej (Porcjunkuli). Nowicjusz skorzystał, franciszkańskim zwyczajem, z tej okazji z odpustu zupełnego. Wkrótce potem zachorował i zmarł. Wszyscy współbracia dziwili się, z jaką subtelnością, ale i precyzją ojciec Matteo zapowiedział jego śmierć.

***

Żona doktora Gagliarducciego z Agnone w 1622 roku urodziła córeczkę, jednak kilka miesięcy później straciła pokarm, co było dla niej poważnym problemem.

Modliła się więc do Boga, by przez wzgląd na zasługi ojca Matteo pomógł jej w tej trudnej sytuacji. Kiedy położyła się spać, miała cudowny sen. Zobaczyła w nim kościół ze schodami prowadzącymi do nieba. Szedł nimi w dół wychudzony na twarzy kapucyn, na którego rękach i stopach kobieta dostrzegła stygmaty. Rozpoznała w nim świętego Franciszka z Asyżu. Podeszło do niego w pewnym momencie dwóch innych zakonników. Jeden niósł pudełko cukierków, a drugi karafkę wina. Święty Franciszek powiedział do nich: „Pocieszcie nieco tę zatroskaną kobietę; zaradźcie litościwie jej potrzebie”. Kapucyn trzymający słodycze natychmiast podszedł do niej i powiedział: „Czy wiesz, kim jestem? Jestem bratem Matteo, któremu się polecałaś wczoraj wieczorem w modlitwie. Bądź spokojna o córeczkę. Zaufaj całym sercem Bogu, ponieważ On jest tym, który niekiedy dopuszcza wielkie utrapienie, ale potrafi je obrócić w jeszcze większe dobro, tak iż zawsze po ciemnościach ponownie wychodzi słońce. Gdybym nie zabił, nawet jeśli stało się to nieumyślnie, syna Mariusza Cellillo, to nie doszedłbym do takiego stopnia chwały, na jakim teraz jestem. Raduj się, bo otrzymasz to, czego pragniesz dla swojej córeczki”. Po tych słowach zakonnik włożył kobiecie do ust jedną słodką drażetkę

i podał jej do wypicia łyk wina. Ona natychmiast poczuła się pokrzepiona. Kiedy się obudziła, zauważyła, że wrócił jej pokarm. Obudziła męża i opowiedziała mu o całym zdarzeniu.

W 1634 roku, pod przysięgą i w obecności świadków, zrelacjonowała je także ojcu Janowi Chrzcicielowi z Guglionesi.

 

***

DO MIESZKAŃCÓW AGNONE

 

Obchody ku czci Sługi Bożego O. Matteo z Agnone odbędą się w dniach

27–31 października 1978 roku

 

Dnia 27 października br. o godz. 16.00 na Placu XX Settembre wspólnota mieszkańców Serracaprioli przywiezie do nas w geście przyjaźni urnę zawierającą doczesne szczątki Sługi Bożego

OJCA MATTEO z Agnone

urodzonego w naszym mieście w roku 1563 i zmarłego w opinii świętości w klasztorze w Serracaprioli dnia 31 października 1616 roku.

Władze miasta, które w osobach swych przedstawicieli były obecne podczas rozpoznania kanonicznego w dniu 19 października br., radując się z możliwości powitania w Agnone doczesnych szczątków swego ZNAMIENITEGO RODAKA,

 

WZYWAJĄ

 

obywateli miasta Agnone do licznego udziału w powitaniu i pożegnaniu tego wzoru franciszkańskiej duchowości rodem z Agnone.

 

Na zakończenie spotkania przejdzie procesja z relikwiami do kościoła św. Franciszka. Relikwie pozostaną wystawione do kultu wiernych do godziny 8.00 dnia 31 października 1978 roku.

Dnia 31 października o godzinie 8.00 mieszkańcy wyruszą w procesji z kościoła św. Franciszka na Plac XX Settembre, aby przekazać URNĘ Z RELIKWIAMI przedstawicielom miasta Serracapriola.

 

Siedziba władz miejskich, październik 1978

 

Burmistrz Anna Maria Cristofori

 

Portal Prawy.pl jest patronem medialnym książki. 

 

not. MP

fot. yt

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną