Wojna czeskiego piwa z polską wołowiną

0
0
0
fot. Pixabay.com
fot. Pixabay.com /

Reperkusje handlu wołowiną z padłych zwierząt zataczają coraz szersze kręgi.

Nagrana przez TVN akcja medialna najprawdopodobniej w interesie amerykańskiej wołowiny, przyniesie dotkliwe straty i powstrzyma rozwój branży producentów wołowiny w Polsce. Oczywiście trzeba sobie powiedzieć, że to nie jest tak, że problem ten nie istniał i nie istnieje. Bo nie jest to temat świeży a właściwe w tym wypadku nieświeży.

O procederze handlu padłym lub dogorywającym bydłem, wiadomo od wielu lat. Wszystkie odpowiedzialne służby przymykały oko i nie widziały problemu. Sam znam przypadek człowieka który, ukończył podstawówkę tylko a dorobił się sporego majątku na handlu padłymi zwierzętami, z których mięso odstawiał do warszawskich barów. Takich fortun powstało pewnie w skali kraju dziesiątki. Aferę z polską wołowiną skrzętnie wykorzystali Czesi, którzy od dekady prowadzą zaciekłą walkę z polskimi wyrobami spożywczymi.

Każda afera z branży sektora rolno-spożywczego w Polsce, wykorzystywana jest natychmiast przez władze czeskie do obrzydzania Czechom polskiego jedzenia i prób blokowania jego importu z Polski. Skąd ta niechęć i awersja?

To kwestia prozaiczna … po prostu produkujemy jedzenie smaczniejsze i tańsze, co przyznają niechętni Polsce i Polakom sami nasi południowi sąsiedzi. W czeskich sklepach wielkopowierzchniowych, ze względu na nasze produkty wprowadzono nakaz informowania klientów, na temat tego jaki procent produktów ustawionych na sklepowych półkach pochodzi z poszczególnych państw. Czesi w trosce o własną gospodarkę działają na granicy unijnego prawa. Mogą być dla polskich władz wzorem postępowania w tym względzie.

Tymczasem nasz minister rolnictwa Pan Ardanowski postanowił toczyć batalię z Czechami, grożąc im, kontrolami czeskie piwa w Polsce. Panie ministrze wybrał Pan chyba najbardziej durną z możliwych metod. Poza piwami rzemieślniczymi, którymi możemy się szczyć, praktycznie wszystkie piwa masowe nie umywają się do tych czeskich, kontrolowanie ich naraża nas na śmieszność, ponieważ marka czeskiego piwa znana jest na wszystkich kontynentach, to tak jakby zacząć sprawdzać szwajcarskie zegarki. Nie tędy droga Panie ministrze. Po pierwsze niech się Pan tak medialnie nie bulwersuje postępowaniem Czechów, bo ich walka nie zaczęła się wczoraj. Nie robiono nic z tym tematem ani przez 8 lat za rządów PO ani przez 3, 5 roku rządów PiS.

Do pracy musi się wziąć w końcu polska ambasada w Pradze. Jeśli brak tam kompetentnych ludzi to trzeba zrobić wietrzenie, zwolnić część aktualnie pracujących i dać ludzi kompetentnych, którzy zaczną promować polskie produkty spożywcze i polskie rolnictwo. Trzeba przyjąć określoną strategię a następnie ją realizować. Mimo wieloletniej indolencji polskiej ambasady w Pradze oraz przemyślanej i konsekwentnej strategii strony czeskiej nasze produkty w Czechach ciągle są mocno widoczne. Więc jest potencjał do tego, żeby było jeszcze lepiej. Owszem polskie firmy na własną rękę prowadzą kampanie promocyjne w czeskich mediach, ale po to też płacą u nas słone podatki, żeby móc liczyć na parasol ochronny i wsparcie ze strony państwa. Nie zmarnujmy tego co polskie rolnictwo i polskie firmy wypracowały ciężką pracą przez wiele lat.

Nie pozwólmy się wypchnąć z czeskiego rynku, ale też kontrolujmy jedzenie wytwarzane w Polsce, bo rzeczywiście wiele niekontrowanych firm zaniża normy i standardy psując opinię całemu branży.

Arkadiusz Miksa

Źródło: Arkadiusz Miksa

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną