Profesor Jacek Bartyzel wkurzył brakiem filosemityzmu groteskową opozycję

0
0
fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe /

Zanim irracjonalnym motywem groteskowej opozycji stała się nienawiść do PiS (antyPiSowcy atakują partie Jarosława Kaczyńskiego bezpodstawnymi oskarżeniami np. o sprzeciw wobec Unii Europejskiej czy zakusy na aborcje) dogmatem środowiska ukształtowanego przez „Gazetę Wyborczą” był (jest i będzie) filosemityzm

To gardzące Polska i Polakami środowisko nie zależnie od tego, co zrobiliby Żydzi, każdy przejaw braku filosemityzmu, braku niezachwianej miłości i bezkrytycznego uwielbienia dla Żydów, krytyki antypolskiej żydowskiej kampanii nienawiści, uznaje za zbrodniczy antysemityzm i prostą drogą prowadzący do holocaustu.

W ostaniach dniach na celowniku czcicieli Żydów znalazł się profesor Jacek Bartyzel, guru polskich monarchistów i konserwatystów. Profesor podpadł filosemitom swoim wpisem na Facebooku, w którym stwierdził, że "To, że nas Żydzi nienawidzą i opluwają, jestem w stanie przyjąć ze spokojem – w końcu czegóż można spodziewać się od tego plemienia żmijowego pełnego pychy, jadu i złości? Trzeba po prostu trzymać ich na dystans, tak wielki, jak tylko możliwe. W ogóle nawet inne próbować dyskutować, czy przekonywać, bo to daremne; oni nie są zdolni do okazywania wdzięczności, uważają natomiast, że wszystko im się należy. I w nosie mam też ile polskich drzewek "sprawiedliwych" będzie w Yad Vashem, może nie być nawet żadnego. Ale nie mogę mieć innego poczucia, jak bezbrzeżnej pogardy dla tych Polaków (z metryki), którzy kalają własne gniazdo, gorliwie przyłączając się do polakożerczej kampanii pomówień. Dla tych renegatów nie może być żadnego wybaczenia ani litości. Gdyby to ode mnie zależało, karałbym ich — nie więzieniem, bo po co obciążać podatników kosztami ich utrzymania w tych wygodnych pensjonatach, jakimi są dzisiaj zakłady penitencjarne — ale dożywotnią infamią narodową oraz cieleśnie: publiczną chłostą w sempiternę" (czyli pośladki).

Słowami profesora Jacka Bartyzela zbulwersował się Adam Leszczyński (od 1994 do 2017 publicysta „Gazety Wyborczej”, obecnie „Krytyki Politycznej”, współzałożyciel portalu OKO.press) w artykule „Żydzi jako »żmijowe plemię«. Leszczyński o antysemickim wpisie Bartyzela” opublikowanym na łamach kierowanego do groteskowej opozycji portalu „Oko press”.

Krytykę, ze strony prawicowych mediów, złożonego do rektora Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu donosu, jaki Leszczyński złożył na profesora Bartyzela, Leszczyński uznał za manipulacje i antysemicki hejt. W swoim donosie Leszczyński stwierdzał, że wpis profesora Bartyzela jest jednoznacznie antysemicki.

Warto tu przypomnieć, że antysemityzm to pogląd oparty na przesądach rasowych zakładający ograniczenie praw Żydów lub ich eksterminacje. Profesor Bartyzel swoich opinii nie oparł na żadnych przesądach, a tym bardziej rasowych, ani nie domagał się ograniczenia praw Żydów czy ich eksterminacji. Krytyka antypolskiej działalności Żydów antysemityzmem więc nie jest. Tworzenie przez sektę czcicieli Żydów nowej definicji antysemityzmu zakładającej, że antysemityzmem jest brak fanatycznego uwielbienia dla Żydów to hucpa, obrażająca zdrowy rozsadek i mająca znamiona rasistowskiej gloryfikacji Żydów.

Według lewicowego publicysty wpis profesora Bartyzela jest antysemicki, bo padają w nim takie określenia, że Żydzi <<„nienawidzą nas i opluwają”; są „plemieniem żmijowym, pełnym pychy, jadu i złości” [...]; „nie są zdolni do okazywania wdzięczności, uważają natomiast, że wszystko im się należy”>>.

Lewicowy publicysta w swoim artykule stwierdził, że profesor Bartyzel wykorzystał antysemickie stereotypy głoszące, że cechami Żydów jest „pycha, nieuczciwość, nieumiejętność okazywania wdzięczności”. Zdaniem lewicowego publicysty „jest to pogląd antysemicki w czystej postaci, rodem z przedwojennej endeckiej lub nazistowskiej prasy” i „wpisuje się też w długą i bardzo bogatą tradycję polskiego antysemityzmu”. Zdaniem lewicowego publicysty „prof. Bartyzel wzywa także do agresji fizycznej wobec naukowców” opisujących rzekomy polski antysemityzm i urojone zbrodnie Polaków na Żydach.

Donos lewicowego publicysty ma na celu wywalenie profesora Bartyzela z pracy, bo „publiczne głoszenie antysemickich i rasistowskich poglądów dyskwalifikuje nauczyciela akademickiego”. Jak widać lewicowcom, którzy nazywają siebie obrońcami Konstytucji i demokracji absolutnie nie przeszkadza głoszenie sprzecznych z Konstytucją i zasadami demokracji postulatów dyskryminacji z powodu światopoglądu politycznego w dostępie do pracy osób o poglądach nielewicowych.

Do zarzutów lewicowego publicysty profesor Bartyzel nie mógł się odnieść, bo wpisy profesora zostały usunięte przez Facebook – i tak globalna korporacja odebrała możliwość korzystania z wolności słowa opozycjoniście z czasów PRL, który był przez komunistów prześladowany za walkę z cenzurą.

Pomawiany przez lewice o antysemityzm i ocenzurowany przez globalną korporację, profesor Jacek Bartyzel to jeden z najważniejszych polskich monarchistów. Patriotyzm wyniósł z domu rodzinnego, jego dziadek „jako hallerczyk i narodowiec był w opozycji do reżimu sanacyjnego”. Jacek Bartyzel lat studiów na polonistyce nie wspomina dobrze, bo jego koleżanki a przyszłe nauczycielki „nie interesowały się niczym, a już na pewno nie literaturą”, również profesorowie nie zachęcali studentów do rozwoju intelektualnego.

W połowie lat siedemdziesiątych profesor Jacek Bartyzel związał się z Komitetem Obrony Robotników, czuł się jednak wyobcowany w tym lewicowym środowisku. Od KORowców Jacka Bartyzela odróżniało to, że nie uznawał władz komunistycznych, choć zbierał podpisy przeciw zmianom w konstytucji PRL [zapisaniu przewodniej roli PZPR i sojuszu z ZSRR].

Dla Jacka Bartyzela PRL nie była krajem niepodległym, a państwem podległym ZSRR. Autorytetem był dla niego prymas Stefan Wyszyński. Powstanie w 1977 roku Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, do którego przyłączył się Jacek Bartyzel, wywołało wściekłość KOR, wynikało to z tego, że KOR przypisywał sobie monopol na bycie jedyną opozycją. Łódzki ROPCiO, w którym działał Bartyzel, budowany był na bazie Ruchu Wolnych Demokratów [organizacji prawicowej istniejącej od połowy lat pięćdziesiątych]. Różnice między KOR a ROBCiO ilustrowała reakcja na uznawanie przez Bartyzela emigracyjnego rządu londyńskiego za prawowitą władze Polski, w KOR to szokowało, w ROBCiO nie wywoływało kontrowersji. Dodatkowo Jacek Bartyzel od legalistycznego pisania odezw do władz PRL, wolał nielegalne przemówienia na nielegalnych demonstracjach i pisanie artykułów do nielegalnych czasopism.

Po zamordowaniu przez komunistów studenta i działacza krakowskiej opozycji Stanisława Pyjasa Jacek Bartyzel usiłował założyć w Łodzi oddział Studenckiego Komitetu Solidarności, SKS był pierwszą opozycyjną organizacją studentów w krajach okupowanych przez komunistów.

Nie lewicowa tożsamość ROPCiO napawała władze KOR odrazą, KOR wykluczał współprace z ROPCiO, i nie udało się nawet stworzyć wspólnej sieci kolportażu nielegalnej literatury — w Łodzi nielegalne czasopisma ROPCiO kolportował Bartyzel, a nielegalne czasopisma KOR Kinga Dunin.

Dopiero w Ruchu Młodej Polski Bartyzel poczuł się „w pełni u siebie”. RMP zrzeszający i narodowców i piłsudczyków, był jednak wolny od sporów między przedstawicielami tych nurtów politycznych. W 1977 ukazały się pierwsze teksty Bartyzela w „Brataniaku” piśmie RMP, od 1978 roku Bartyzel na stałe współpracował z „Bratniakiem”. Jacek Bartyzel był też współtwórcą deklaracji ideowej RMP, zawarł w niej koncepcje cywilizacyjne Feliksa Konecznego i postulaty niepodległościowe (stwierdzenia o nie-suwerenności PRL).

Za działalność opozycyjną Jacek Bartyzel był wielokrotnie zatrzymywany, a jego mieszkanie był wielokrotnie przeszukiwane. Do 1989 nie dostał paszportu ani pieczątki w dowodzie uprawniającej do wyjazdów do innych okupowanych przez komunistów krajów. Po studiach nikt nie chciał go zatrudnić. Został zatrudniony dopiero na Uniwersytecie Łódzkim na dzień przed internowaniem w stanie wojennym. Po opuszczeniu internatu komunistyczny reżim pozwolił mu dalej pracować na uniwersytecie, ale nie mógł pracować ze studentami. Praca pozwoliła mu na obronę doktoratu. Z pracy został wyrzucony w 1986 roku i ponownie zatrudniony po okrągłym stole w grudniu 1988 roku.

Jak można się dowiedzieć z Wikipedi Jacek Bartyzel od 1986 do 1989 wykładał w Instytucie Teologicznym w Łodzi w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie. Od 1988 do 2004 był adiunktem w Zakładzie Dramatu i Teatru Instytutu (następnie Katedry) Teorii Literatury, Teatru i Filmu Uniwersytetu Łódzkiego (gdzie od 1981 do 1982 i od 1983 do 1986 pracował jako asystent). Od 1996 do 1998 wykładał w Wyższej Szkole Administracji Publicznej w Łodzi. Wykłada politologie na Wydziale Politologii i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, i w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.

Do 2009 roku publikował monarchistycznym w kwartalniku „Pro Fide Rege et Lege”, z którym zerwał współprace po publikacji przez redakcje tekstów kreujących pozytywny wizerunek Jaruzelskiego. W III RP Jacek Bartyzel działał od 1989 do 1994 roku w Zjednoczeniu Chrześcijańsko-Narodowym (w partii tej działał też Jan Łopuszański, Marek Jurek, Antonii Macierewicz, Stefan Niesiołowski, Kazimierz Marcinkiewicz, Michał Kamiński), łódzkim Klubie Konserwatywnych, Klubie Zachowawczo-Monarchistycznego, Organizacji Monarchistów Polskich, Kongresie Nowej Prawicy.

Zmarła żona profesora Małgorzata Bartyzel była działaczką opozycji antykomunistycznej w PRL i posłanką PiS, syn profesora był działaczem partii Palikota, Nowoczesnej a teraz jako reprezentant Federacji dla Rzeczpospolitej zapewne będzie na listach Prawicy RP Marka Jurka.

 

Jan Bodakowski

Źródło: JB

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną