Skażona świńska padlina z Barbadosu czyli państwo z dykty i patosu

0
0
0
/ Free photobank tOrange.biz

Cóż państwo polskie z jednej strony potrafi być srogie, niczym totalitarny reżim. Zamknąć osobę chorą psychicznie za kradzież cukierka, czy wsadzić na 7,5 roku do psychiatryka za kłótnie z sąsiadem. Potrafi dać 3 miesiące bezwzględnego pozbawienia wolności człowiekowi za "gilotynowanie" karpi na krotoszyńskim rynku, czy wydać wyrok za łowienie ryb we własnym stawie, czy przeklinanie na własnym polu. Z drugiej strony jest to państwo z dykty. Jeśli chodzi o wszelkiej maści oszustów, złodziei, zachodni kapitał (z którego część łapie się do powyższych kategorii), amerykańskiego Ubera, Czeczenów, Niemców, Żydów, Ukraińców, płonących śmietnisk, francuskiej oczyszczalni wylewającej tysiące ton ścieków komunalnych do Motławy. Ostatnim przejawem bezradności państwa polskiego jest świńska padlina zakażona środkiem przeciw robakom i tasiemcom, która trafiła przez Belgię do Polski, aż z... odległego Barbadosu. I co państwo polskie zrobiło? Łącznie z wyzywającym polskich rolników od głąbów zarośn

Ministerstwo Rolnictwa potwierdziło, że 38 sztuk świń ubitych na Barbadosie trafiło do firmy z woj. kujawsko-pomorskiego, a 24 świnie pojechały do woj. łódzkiego. Do przetwórni niedaleko Łodzi trafiło także 9,9 ton mrożonych wieprzowych serc. Część mięsa zatrzymano i przekazano do utylizacji. Jak widać cwaniacy z Belgii sprzedali nam tony skażonej wieprzowiny z Barbadosu i zrobili świetny interes na głupich Polaczkach. Czemu służby weterynaryjne wciąż mają na celowniku polskich rolników, którzy są masowo kontrolowani w sprawie bioasekuracji przed ASF, a tym syfem nikt się nie zajmie?

- Jakim cudem taka transakcja dochodzi do skutku? Jaki chłam musi przepływać przez Atlantyk, aby opłacało się sprzedać to w Polsce. Kilogram wieprzowiny kosztuje u nas ok. 4 zł, cena najlepszej jakości mięsa ze świeżego uboju to ok. 5 zł. Furtkę do importu wieprzowiny otworzyła afera z epidemią ASF. Zabito setki tysięcy również zdrowych świń. Ponieważ wielkie zakłady potrzebują surowca, w jeden rok do kraju wjechało 8 mln sztuk świń zza granicy.  - grzmiał wówczas były wicepremier i minister gospodarki w rządzie PO-PSL Janusz Piechociński.

Otóż w bardzo prosty. Jednym z waszych "sukcesów" w czasie rządów poprzedniej ekipy (choć i obecna pod tym względem nie jest lepsza) była masowa "prywatyzacja" firm z branży rolno-spożywczej. Choć to nie była żadna prywatyzacja, tylko odsprzedanie za grosze zachodnim koncernom z branży produkcji żywności owych zakładów. Niestety nie pomyślano, żeby przejął to polski kapitał, w tym mieli także udziały produkujący ową żywność rolnicy, czy spółdzielnie rolnicze. A że zachodni kapitał jest w Polsce całkowicie bezkarny, więc skupują za grosze polskie świnie, czy krowy i wysyłają je do Belgii, czy Niemiec. Za to stamtąd przyjeżdża o wiele gorsze mięso (które często można określić mianem padliny i odpadów poprodukcyjnych) do przerobu i sprzedaży na polski rynek. Ot i cała tajemnica.

W drugim półroczu 2018 roku do Polski miało trafić 65 tysięcy partii żywności. Z tego przebadano jedynie... 297. Ze skontrolowanych 29 dostaw mięsa, 9 nie spełniało norm, czyli jedna trzecia. Jak widać nadzór nad przywożonym do Polski żarciem jest praktycznie żaden.

- Chętnie zajęłabym się firmami, które wprowadziły to mięso na nasz rynek. Wyśledzeniem dostawców, potem gorliwymi kontrolami każdej partii żywności importowanej z Belgii.Teraz to Polska powinna rozkręcić międzynarodową aferę, bronić konsumentów i naszego rynku przed niebezpiecznymi produktami. Oskarżać, tak jak oskarżane są w tej chwili polskie firmy. Polscy urzędnicy nie umieją się zachować wobec kryzysu. O aferze jest cisza, a powinniśmy już nękać kontrolami belgijskie firmy. W ten sam sposób służby z połowy europejskich krajów naskoczyły na polskich dostawców, gdy ujawniono aferę z ubojem chorych krów.

- skomentowała pracownica Inspekcji Weterynaryjnej, która opisała sprawę na prywatnym blogu. Nie liczyłbym na to - państwo polskie ma rolę usługową wobec obcego kapitału. I nikt pańci nie pozwoli. To są grube miliony w kieszeniach zachodnich "przedsiębiorców", a pewnie i niektórych polskich polityków i urzędników, a że my jemy szajs. Cóż było się czas przyzwyczaić przez te 30 lat wolnej Polski. Dalej jesteśmy państwem kartonowym. Któremu mogą grozić rozmaici cwaniacy z takich potęg gospodarczych, jak Belgia, Dania, Czechy, czy Holandia, bo o Niemczech, Stanach, czy Izraelu już nie wspomnę.

 


 

 

 

 

Źródło: wp.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną