Kasandryczne wieszczenia

Opozycja ciągle wieszczy do jakich to strasznych katastrof dojdzie w wyniku rządów Prawa i Sprawiedliwości. Unia Europejska straci w końcu do nas cierpliwość, obrazi się i wyrzuci nas z szacownego grona. I co wtedy będzie? Płacz i zgrzytanie zębami. Co my biedni nędzarze zrobimy bez dopłat unijnych? Aż strach pomyśleć, co nas czeka. A Unia ciągle grozi nam palcem, nie godząc się na naszą reformę sądowniczą. A my rozzuchwaliliśmy się i pozwalamy sobie za dużo, zapominając kim jesteśmy. A przecież czujna i litościwa opozycja ciągle nam o tym przypomina, trzyma rękę na pulsie, jeździ do Brukseli, prosząc o pomoc, bo rząd polski działa bez opamiętania. Tylko czekać, a UE będzie miała dość naszych wybryków, zamknie kiesę i wszystko stanie – drogi się rozpadną, koleje staną, wszelkie inwestycje zostaną wstrzymane. Prawdziwy Argamedon. Cóż my możemy sami począć, bez finansowego wsparcia naszego protektora. My sami nic nie mamy, niczym nie dysponujemy. Jesteśmy biedni, zacofani, niedemokratyc
Ale przeróżne kasandryczne farmazony stara się nam wciskać opozycja. A Unia cały czas forsuje powiązanie dopłat unijnych z kwestią praworządności w naszym kraju. Wywiera na nas nacisk, aby Polska reformę sprawiedliwości nie dostosowała do praw wymiaru sprawiedliwości w innych demokratycznych krajach tzw. starej Unii, ale do wymagań wysokich urzędników brukselskich, którzy stoją murem za naszymi elitami prawniczymi opornymi na wszelkie zmiany. Aby nas przywołać do porządku europosłowie opozycji głosują za zmniejszeniem funduszy przyznawanych Polsce. Tak, nie PiS-owi, ale ich krajowi.
Ale czy rzeczywiście rozpadniemy się, gdy Unia zmniejszy dla nas fundusze? Przez 15 lat Polska otrzymała z Unii ponad 160 mld euro. My do unijnego budżetu wpłaciliśmy 53 mld. Rocznie dostawaliśmy niecałe 7,5 mld euro. A to niecałe 2 proc. naszego PKB. Nie jest to mało, ale nie aż tyle, aby decydująco kształtowało naszą gospodarkę. W tym roku te dopłaty ulegną zmianie, bo unijne dopłaty będą przyznawane bez składki wpłacanej przez Wielką Brytanię, która miała dosyć przeróżnych kagańców unijnych i postanowiła opuścić to szacowne, brukselskie towarzystwo.
Bronisław Wildstein pisze: „Aby uzyskać dopłaty, trzeba spełnić określone kryteria. Stosunkowo najprostsze, co nie znaczy proste, dotyczą rolnictwa. Owe biurokratyczne normy wypracowane w unijnych ośrodkach są efektem presji rozmaitych wpływowych looby, które w ten sposób usiłują zapewnić sobie intratne zamówienia oraz zbyt produktów. Finalne efekty tych przetargów bywają dalekie od racjonalności”. Przekonaliśmy się o tym nie raz, dopłacając z naszego państwowego budżetu dokończenie inwestycji, które nie są priorytetem dla Polaków. Przypomnijmy sobie budowę bezsensownych aqaparków. A samo rozdzielanie dotacji wymaga biurokratycznych, bardzo kosztownych regulacji. Nie wiemy, ile na to idzie pieniędzy.
Wytworzyła się w nas taka żebracza teoria, że zginiemy, gdy nie otrzymamy dotacji, które w rzeczywistości mogą jedynie wspierać tych, którzy wcześniej zadbali o swoje interesy. Teraz, gdy trwają walki z wymiarem sprawiedliwości, ta teoria zostaje coraz bardziej nagłaśniania przez opozycję. Nie możemy się na to zgodzić, abyśmy byli traktowani, jak przysłowiowy chłopak do bicia. Jesteśmy pełnoprawnym członkiem UE, demokracja ma się w Polsce dobrze, tak samo, jak praworządność. Mamy prawo do jej zmiany, bo tego oczekują od rządzących obywatele, tak pokrzywdzeni w swoim życiu przez sędziów. Do tego zobowiązała się Zjednoczona Prawica, idąc do październikowych ubiegłorocznych wyborów. Naród jej zaufał i dał mandat na dalsze rządy. W obliczu histerii kasty sędziowskiej i Brukseli nie można się teraz cofnąć, bo tak chce Unia i Trybunał Sprawiedliwości Nie zmienią tego żadne wizyty Komisji Weneckiej ani wiceprzewodniczącej KE Very Jourovej. Mówi się, że zawsze powinno się rozmawiać, że dialog może przynieść efekty. W tym wypadku to tylko pozór. Establishment brukselski ma dawno już wszystko poukładane i ten pozorny dialog niczego nie zmieni. Unia niestety preferuje podział państw na dwie grupy: państwa starej Unii i pozostałe niedojrzale jeszcze demokracje, które muszą się w nieskończoność uczyć, a i tak nigdy nie zostaną pełnoprawnymi członkami Unii, jakim są Francja, Niemcy, Hiszpania. Im wolno wszystko, a nas się ciągle straszy karami, rezolucjami. Im wszystko wolno. Nam nic. Nie możemy się na takie traktowanie godzić.
Źródło: Iwona Galińska