Na początku, w sposób dość manipulacyjny, ks. Blaza odwołał się do Soboru Trydenckiego i teologicznych rozważań na temat przeistoczenia. Wynika z nich, że pomimo przemiany substancjalnej, chleb i wino mają wciąż swoje cechy fizyczne, więc... teoretycznie może być np. tak, że chleb lub wino mają w sobie zarazki, są zatrute itd. Formalnie jest to oczywiście poprawne rozumowanie, ale chodzi o wyciągane stąd wnioski.

Dalej pada zaskakujące stwierdzenie: "Dlatego też nie powinna dziwić wielowiekowa praktyka tzw. predegustacji obowiązująca na mszach papieskich albo w takich, na których monarcha miał przystąpić do Komunii św., kiedy to ceremoniarz lub inny duchowny spożywał pewną część materii Eucharystii, aby upewnić się, czy nie jest ona zepsuta albo nawet zatruta".

Fakt, że monarchowie albo nawet papieże, kazali innym wcześniej spożywać część hostii, pokazuje tylko ich obsesyjny lęk przed zamachem. Jezuici, którzy z reguły krytykują dawne zwyczaje Kościoła, nagle powołali się akurat na niemądry zwyczaj, jeszcze go chwaląc.

Tekst o tym tytule może mieć tylko jeden skutek: zniechęcać do przyjmowania Komunii w czasie zarazy, ale nie tylko. W dodatku będzie w praktyce pomniejszał wiarę w realną obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. A jak do tego się ma np. praktyka wielu świętych karmienia się tylko Komunią św.? Jezuici zapewne odpowiedzieliby, że opłatek nie zawiera wszystkich witamin i jest to praktyka niebezpieczna.