Ukrainiec myślał, że zjadł rosyjskiego czołgistę – okazało się, że spalona maszyna była ukraińska! (FELIETON)
Kiedy wydaje mi się, że nie ma granic, które można przekroczyć to w przypadku wojny na Ukrainie wydarza się coś, co się normalnemu człowiekowi nie mieści w głowie. I to są pytania o granice człowieczeństwa. I nie mówię tu mordowaniu cywilów, gwałceniu kobiet, czy torturowaniu jeńców. Co niestety ma miejsce na każdej wojnie. Także masowo na tej. Mówię o... kanibalizmie! I to nie wynikającego wcale z głodu, choć mam nadzieję, że było to tylko kłamstwo dla chwały w internecie i youtuber nikogo nie zeżarł, tak jak opowiada.
Granice człowieczeństwa – kanibalizm
Cóż jeden z ukraińskich yotuberów i instagramerów (to takie istoty, w większości niewypowiedziane durne, co to brylują na portalach społecznościowych) postanowił zabłysnąć. I nagrał filmik, po którym człowiek ma ochotę zapytać, czy to nie jest koniec ludzkiej cywilizacji?
Na jednym z portali ukazał, się wpis: „The story is this Ukrainian sicko went to a burned out tank and found some 'meat and bone' inside. He cooked and ate it for social media fame, receiving thousands of positive comments from Ukrainian commentators who said Russian soldiers should be 'eaten' more often. However experts analyzed the tank footage and confirmed it to be a Ukrainian T-64, which means he ate his own”. Co więcej dołączony do niego był film, na którym jakiś ukraiński youtuber opowiada, że poszedł na spacer w okolic lotniska w Hostomelu pod Kijowem. Kto chce może zobaczyć:
I ten ukraiński celebryta internetowy poszedł do spalonego czołgu i jak sam mówi „znalazłem w nim trochę mięsa i kości”. Po czym z dumą opowiada, jak te ludzkie szczątki ugotował i je zjadł. Zrobił to jak sam mówi „dla sławy w mediach społecznościowych”, a także z patriotycznych pobudek. Cóż jako polski patriota, nigdy nie zjadłbym pieczeni z niemieckiego, czy rosyjskiego czołgisty, ale jak widać Ukraina to kulturowo zupełnie inny świat (i nie, wcale nie są nam bliscy kulturowo, jak wmawiają polskojęzyczne media).
Zachwyt ukraińskich internautów i zonk
Ukraiński youtuber puszył się z dumy otrzymując tysiące pozytywnych komentarzy od ukraińskich komentatorów, którzy powiedzieli, że rosyjscy żołnierze powinni być częściej „zjadani”. I pewnie dalej byłoby pięknie, a sława zjadacza zupki z czołgistów by rosła, jak liczba zestrzeleń mitycznego „Ducha Kijowa”, gdyby nie pewien zonk. Otóż eksperci przeanalizowali materiał z czołgu i potwierdzili, że to ukraiński T-64. Co oznacza, że nasz milusiński zjadł, ale swojego rodaka – Ukraińca, który się spalił w tym czołgu. Pytanie teraz brzmi, czy internauta odpowie karnie za swój czyn? Skoro ludzina nie była rosyjska, tylko ukraińska.
Mam nadzieję, że ów Ukrainiec wcale nikogo nie zjadł, a konkretnie nie zjadł zupki ze spalonego czołgisty. I że w internecie po prostu kłamał dla poklasku. Jednak to, że w ogóle o czymś takim pomyślał wskazuje, że normalny to on nie jest. Co gorsza reakcja ukraińskich internautów pokazuje, że ten naród również normalny nie jest. I choć im pomagamy, to powinniśmy na nich uważać, ponieważ nie zmienili się od czasów, kiedy byli oprawcami Polaków, choć dziś są ofiarami wojny.
Piotr Stępień
Źródło: Piotr Stępień