[FELIETON] Cena kamieni milowych
Podobno coraz bliżej pokonania kamieni milowych narzuconych nam przez Brukselę, a to oznacza wypłatę środków z KPO. Tylko za jaką cenę?
Jeszcze nie tak dawno Jarosław Kaczyński mówił: ani jednego kroku więcej. Oznaczało to koniec jakichkolwiek ustępstw. Potem się coś radykalnie zmieniło. Nowy minister Szymon Szynkowski vel Sęk miał za zadanie prowadzić z Unią intensywne rozmowy, mające wypracować kompromis w sprawie pieniędzy, które się nam należą, a są bezprawnie blokowane. Nie tak dawno w wywiadzie udzielonym tygodnikowi „Sieci” doświadczony i znający od podszewki struktury Unii europoseł Jacek Saryusz-Wolski mówił, ze trzeba zmienić taktykę wobec Brukseli. Należy stosować prawo veta – zawetować trzy nowe podatki: ETS, podatek od importu emisji i podatek od korporacji. Pytany o to Jarosław Kaczyński stwierdził, że to są jedynie kapiszony, a nie prawdziwe kule.
Podobno w wyniku kompromisu zrobiliśmy znaczne postępy w uzyskaniu pieniędzy z KPO. Ale jaki będzie końcowy efekt, nie wiadomo. Przecież kilka miesięcy temu Ursula von der Leyen przyjechała do Warszawy po to, aby prezydentowi i premierowi oznajmić, że fundusze będą wypłacone. Potem gdy znalazła się w Brukseli, wobec zmasowanego na nią ataku, ustąpiła i wszystko odwołała. Tak, że deklaracje Unii nie mają większego znaczenia.
Wszystkim wiadomo, że opozycja dwoi się i troi, aby zablokować te fundusze i nad tym dzielnie pracują w Brukseli ich europosłowie. Będzie to naprawdę zaskakujące, aby przed wyborami została uruchomiona pierwsza wypłata.
W wyniku tych zgniłych kompromisów mamy krach i tak dotąd kulawej reformy sadowniczej. Niedawno utworzona Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN według nowych przepisów ma stracić swoje uprawnienia do orzekania w sprawach sędziów. Odtąd sprawy dyscyplinarne i immunitetowe sędziów będzie rozstrzygał Naczelny Sąd Administracyjny. Jak zostanie rozwiązany konflikt z sędziami ze starego nadania i tymi nowymi mianowanymi przez prezydenta? Wiemy, że już teraz na tym polu trwają waliki, że aż wióry lecą. Nowi sędziowie są dyskryminowani, podważana jest ich kompetencja i dąży się do negowania wyroków, które zostały przez nich orzeczone. Grozi nam sądowniczy chaos.
Już teraz sędziowie poczuli ożywczy wiatr w żaglach i hulają sobie ile wlezie. Sąd apelacyjny skazał Jarosława Kaczyńskiego na przepraszanie Radosława Sikorskiego. Koszt przeprosin w Onecie to przeszło 700 tys. zł. I tak się okazali łaskawi, bo mogli by zasądzić przepraszanie w wielu opozycyjnych mediach. Sprawa dotyczy jeszcze kwestii smoleńskiej. Na polecenie Sikorskiego została wycofana nota polskiej ambasady w Moskwie w sprawie eksterytorialności miejsca katastrofy smoleńskiej. Kaczyński twierdzi, że w kodeksie karnym występuje zdrada dyplomatyczna. Wydanie takiego wyroku to nałożenie cenzury, zablokowanie publicznej debaty, czy była to istotnie zdrada dyplomatyczna.
Inny horrendalny wyrok dotyczy aktoreczki i celebryutki Barbary Kurdej- Szatan, którą sędzia Jakub Sokół z Sądu Rejonowego w Pruszkowie uniewinnił za bluzgi, którymi obrzuciła pracowników Straży Granicznej. Wyzwała ich od morderców za to, że bronili polskiej granicy przed najazdem hordy emigrantów nasłanych przez Moskwę. Jest niewinna, bo ponoć obowiązuje u nas wolność słowa, a nikczemny wpis jest podyktowany jej emocjami. Stąd bezkarne bluzgi i plucia na policjantów podczas demonstracji kobiet spod znaku błyskawicy. Istnieje wolność i wszystko jest dozwolone. Czekamy teraz na uniewinnienie Jerzego Stuhra za skandaliczne zachowanie się za kierownicą samochodu i potrącenie człowieka. Świętym krowom wszystko wolno.
Niedawno do orzekania został przywrócony sztandarowy opozycjonista sędzia Igor Tuleya. Kwestionował wszelkie reformy sądownicze wprowadzane przez PiS. Brał udział w demonstracjach. Wydawał skandaliczne wyroki. Odmówił stawienia się w prokuraturze, aby go przesłuchać i postawić mu zarzuty ujawnienia informacji z postepowania. Okazuje się, że jemu wszystko wolno, że stoi ponad prawem. Taki jest warunek naszej praworządności według KE i TSUE. Tuleya po przywróceniu go do orzekania, ogłosił: „Przywróciło mnie do służby coś, co nie jest sądem”.
30 sędziów SN wystąpiło z oświadczeniem, że nie będzie orzekać z nowymi sędziami. Jacy to są ludzie może świadczyć fakt rodem z kabaretu. Sąd w Rzeszowie nie uznał decyzji Izby Dyscyplinarnej SN i przywrócił do orzekania sędziego Macieja Ferka. Ten od razu pokazał, co potrafi. Zaczął nękać swoją koleżankę, „nowego” sędziego. Wynosi jej biurko, podrzuca do pokoju cuchnąca żywność. Nękanie rodem baby z magla. Ale to nie jednostkowy wypadek. Sędziowie z nowego nadania są nagminnie prześladowani przez tych „starych”, którzy uzurpują sobie nieograniczoną władzę.
Wiemy dobrze, że czasy są bardzo trudne. Inflacja, nękające nas kryzysy, wojna za miedzą i rok wyborczy. Trzeba zacisnąć zęby, żeby wszystko znieść, aby wszystkie dotychczasowe zdobycze nie poszły w zapomnienie. Ludzie mają krótką pamięć. Dwie kadencje Zjednoczonej Prawicy zatarły już w czasie ponury okres rządów PO. Nad tym pracuje niezmiennie Donald Tusk, siejąc nienawiść, zapowiadając nie wiadomo dlaczego wsadzanie oponentów do więzień i obiecując ukrytą głęboko reformę, którą dopiero ujawni, gdy dojdzie do władzy. Głosujcie Polacy na kota w worku.
Maria Górzna
Jarosław Kaczyński zapowiedział, że prace nad nowelizacją ustawy o SN będą trwały, a ich wynik nie może zagrażać bezpieczeństwu Polski.
Źródło: Maria Górzna