Ormiański Genocyd – Turcy chcieli zabić ich wszystkich (FELIETON)

0
0
0
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne / prawy.pl

Dziś, 24 kwietnia Ormianie na całym świecie obchodzą rocznicę Genocydu – masowej zbrodni ludobójstwa dokonanej na Ormianach w latach 1915-1917 przez Turków. Data nawiązuje do wydarzeń, które miały miejsce 24 kwietnia 1915 w Konstantynopolu, kiedy to Turcy od porannych godzin polowali ma Ormian, wówczas przede wszystkim reprezentujących ormiańską inteligencję.

Na osmańskiej prowincji mordy trwały już jednak od kilku tygodni, zgodnie z decyzją państwa tureckiego, które podjęło decyzję o całkowitej likwidacji Ormian na terytorium państwa osmańskiego. Mordy z tego okresu były apogeum długofalowego procesu eksterminacji i prześladowań Ormian, który rozpoczął się jeszcze pod koniec XIX wieku. Na skutek pogromów z okresu rządów sułtana Abdulhamid liczba ludności ormiańskiej w Turcji spadła z 2,6 mln w 1882 roku do 2,1 mln w 1912 roku. Wymordowanie pół miliona Ormian w okresie 30 lat, mimo ogromnej skali tej zbrodni zamordowano dopiero jedną piątą całej ormiańskiej populacji. W okresie I wojny światowej populacja Ormian w Turcji spadła z poziomu ponad 2 milionów do poziomu 150 tysięcy. Przywódcy tureccy triumfalnie donosili, że w trzy lata udało im się wymordować znacznie więcej Ormian niż sułtanowi Abdulhamidowi przez 30 lat. Zgładzono w sumie 40 proc. wszystkich Ormian i 75 proc. Spośród tych zamieszkujących Imperium Osmańskie. Skala zbrodni byłaby jeszcze większa, gdyby nie interwencja wojsk rosyjskich i francuskich. Ormianie nie byli zabijali na skutek rozstrzelań. Ormiańskim dzieciom czy kobietom nie było dane zginąć z zachowaniem resztek przyzwoitości. Ormianie przed śmiercią byli bici, głodzeni, torturowani, zakopywani żywcem, okaleczani. Przybijano ich do krzyży i przykuwano do stóp końskie podkowy. Rozmach tureckiego bestialstwa porównać można do tego, jakiego dopuścili się Ukraińcy na Polakach i innych narodowościach, w trakcie rzezi na Wołyniu, niespełna trzy dekady później. Co roczne obchody Genocydu w stolicy Armenii Erywaniu są najważniejszym dniem w całorocznym kalendarzu. Na uroczystości w miejscu specjalnie utworzonego mauzoleum Cicernakaberd, położonego na obrzeżach stolicy przybywają wówczas z całego świata setki tysięcy Ormian. Rozmach tego zjawiska obrazuje fakt, że Armenia ma niespełna trzy miliony mieszkańców. Dla Ormian uroczystości te są nie tylko formą oddawania czci przodkom, ale również manifestem jedności narodowej i solidarności Ormian zarówno tych w kraju jak i dziesięciomilionowej diaspory rozsianej po wszystkich kontynentach. Niewiele narodów na świecie, ma tak solidarną z macierzą diasporę jak Armenia. Ormianie na całym świecie nie tylko, zabiegają w krajach, w których żyją o jak najlepsze relacje państwa, w którym mieszkają z ojczyzną, czy oto, aby cały świat dowiedział się o tej niewyobrażalnej zbrodni, ale również wspierają materialnie swoją ojczyznę, finansując najważniejsze dla Armenii przedsięwzięcia zarówno w obszarze infrastruktury, opieki medycznej jak i kultury. Tradycja obchodów Genocydu sięga czasów ZSRR, kiedy to Armenia została siłą wcielona w skład ZSRR, po uprzednim jej podziale między ZSRR a Turcją. W1965 r. ludność radzieckiej Armenii zażądała od komunistycznych władz budowy pomnika ofiar ludobójstwa, który stałby się centralnym miejscem upamiętniania ofiar rzezi w Armenii. Mimo, że Turcja była już wówczas sojusznikiem USA, a tym samym wrogiem ZSRR, władze w Moskwie torpedowały dotychczasowe ormiańskie inicjatywy zmierzające do godnego upamiętnienia tej zbrodni. Skoro ZSRR traktowało Turcję jako wroga czemu nie skorzystało z okazji do organizacji uroczystości o antytureckiej wymowie? Po pierwsze władze nie chciały przypominać niewygodnych faktów dotyczących udziału ZSRR w rozbiorze Armenii i oddania jej historycznych ziem, w raz ze świętą dla Ormian górą Ararat, a po drugie obawiano się, że organizowane co roku obchody będą wzmacniać ormiańską tożsamość narodową, ormiański nacjonalizm, a tym samym będą zagrażać jedności ZSRR. Ormianie łatwo się nie poddają, dlatego w dniu 24 kwietnia 1965 r. zorganizowano masowe demonstracje na centralnych placach miast radzieckiej Armenii. Pod naciskiem społecznym lokalne władze komunistyczne, postanowiły wznieść pomnik upamiętniający ormiańskie ofiary ludobójstwa. I tak od 58 lat, niemal z każdym rokiem w coraz liczniejszym gronie, Ormianie manifestują swoje narodowe wartości, kierując jednocześnie do wszystkich państw świata, które jeszcze tego nie zrobiły, apel o oficjalne uznanie tureckich rzezi na swoich przodkach za ludobójstwo. Polski Sejm odpowiadając na apel Republiki Armenii, uznał zbrodnię turecką za ludobójstwo w 2005 roku. Turcja do dziś nie przyznaje się do zbrodni i wszelkimi możliwymi sposobami stara się torpedować inicjatywy ustawodawcze kolejnych państw, uznające jej odpowiedzialność za tę zbrodnię przeciwko ludzkości. W efekcie dopiero 30 państw uznało turecką zbrodnię za zbrodnię ludobójstwa. W dniach 23-24 kwietnia br. m.in. w Warszawie, Łodzi czy Krakowie odbywają się uroczystości upamiętniające ofiary tej niewyobrażalnej zbrodni. Ormianie pod chaczkarami, pięknie zdobionymi kamiennymi krzyżami odmawiają modlitwę i składają kwiaty. Tragiczne doświadczenia związane z planowaną bestialską polityką eksterminacji Ormian w trakcie I wojny światowej oraz Polaków w trakcie II wojny światowej zbliżają nasze narody. Turcja w wypadku Armenii, a Ukraina w wypadku Polski, nie poczuwają się do odpowiedzialności za zbrodnie, lekceważąc fakty historyczne i próbując z ofiar robić współwinnych zbrodni, mimo upływu dekad od tamtych wydarzeń. Arkadiusz Miksa

Źródło: prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną