W Niemczech wrze po skazaniu lewaczki za ataki na "skrajną prawicę"

0
0
2
Policja
Policja / Pixabay

Lewicowi demonstranci i policja starli się już drugą noc z powodu kary więzienia nałożonej na kobietę skazaną za ataki na "skrajną prawicę"

Demonstranci we wschodnim mieście Lipsk ustawili blokady drogowe, rozpalili ogniska i rzucali kamieniami w funkcjonariuszy, podała policja.

Lina E została skazana na pięć lat więzienia, ale została zwolniona w oczekiwaniu na apelację, ponieważ była zatrzymana od 2020 roku.

Protest w mieście, w którym studiowała Lina E, został wcześniej zakazany.

Rzecznik policji powiedział, że i tak pojawiło się około 1500 osób, twierdząc, że około jedna trzecia z nich była "skłonna do przemocy", donosi agencja prasowa Reuters.

Sobotnia przemoc nastąpiła po podobnych scenach poprzedniej nocy, kiedy kilkaset osób rozpaliło ogniska na ulicy i zrzuciło kamienie z budynków na pojazdy policyjne.

Lina E była uważana za liderkę skrajnie lewicowej grupy odpowiedzialnej za przeprowadzenie brutalnej kampanii przemocy przeciwko "skrajnej prawicy" w ciągu kilku lat, w tym ataków młotkami, żelaznymi prętami i piłką baseballową.

Po tym, jak Lina E została uznana za winną, w kilku miastach odbyły się skrajnie lewicowe protesty, a policja została zaatakowana butelkami, fajerwerkami i kijami baseballowymi.

Trzech mężczyzn skazanych wraz z nią - imiona oskarżonych nie są podawane do wiadomości publicznej - również otrzymało w środę wyroki więzienia.

Inni Niemcy byli rozgniewani decyzją o zwolnieniu Liny E, po dwóch i pół roku spędzonych w areszcie - uważając, że decyzja ta sugeruje, że przemoc wobec "skrajnej prawicy" jest akceptowalna.

Mówi się, że źle się czuje i musiała oddać swój dowód osobisty i paszport, czekając na wynik apelacji.

Źródło: BBC

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną