Kandydat na prezydenta Ekwadoru zamordowany
Kandydat na prezydenta Ekwadoru Fernando Villavicencio został zastrzelony, gdy opuszczał kampanię wyborczą w Quito, na kilka dni przed wyborami, w których główną kwestią jest wzrost przemocy i przestępczości.
Filmy zamieszczone w mediach społecznościowych pokazują Villavicencio, byłego dziennikarza, który współpracował z Guardianem i otwarcie wypowiadał się na temat domniemanych powiązań między przestępczością zorganizowaną a polityką, otoczonego przez zwolenników i eskortowanego przez ochroniarzy do czekającego pojazdu, gdy rozlegają się strzały, a ludzie zaczynają krzyczeć i ukrywać się.
W wystąpieniu telewizyjnym wygłoszonym po północy, prezydent kraju Guillermo Lasso powiedział, że wybory będą kontynuowane zgodnie z planem, choć w ramach dwumiesięcznego stanu wyjątkowego, w którym żołnierze będą strzec lokali wyborczych.
W otoczeniu członków gabinetu i władz wyborczych powiedział: "Zgadzamy się w obliczu utraty patrioty i bojownika, wybory nie powinny być zawieszone; wręcz przeciwnie, powinny się odbyć, a demokracja powinna zostać wzmocniona".
Ogłosił trzydniową żałobę narodową.
"Chcę powiedzieć tym, którzy chcą zagrozić państwu, że nie oddamy władzy i instytucji demokratycznych zorganizowanej przestępczości, nawet jeśli jest ona przebrana za organizacje polityczne" - dodał.
Jak poinformowało biuro prokuratora generalnego, podejrzany o zabójstwo zmarł w wyniku obrażeń odniesionych podczas strzelaniny, a w związku z atakiem aresztowano sześć osób.
Przemawiając na miejscu strzelaniny, wujek Villavicencio, Galo Valencia, obwinił państwo za to, że nie zapewniło jego siostrzeńcowi wystarczającej ochrony i opisał, jak myślał, że strzały to fajerwerki wystrzelone przez zwolenników, dopóki "nie zobaczyliśmy, że padają ranni, krew, ranni ludzie".
"To, czego byliśmy świadkami, było jak horror. Śmierć mojego krewnego. Nie mam słów na to, co dzieje się w tym kraju. Po prostu zabili demokrację" - powiedział.
Źródło: Guardian