Morskie farmy wiatrowe również są zagrożeniem dla ludzi i środowiska
Orlen w przeciwieństwie do nowej koalicji, która niedługo obejmie władzę, stawiał na morskie farmy wiatrowe. One jednak także nie są dobrym rozwiązaniem.
Kiedy po pierwszych zachwytach nad farmami wiatrowymi, pojawiło się wiele oskarżeń wobec nich, że szpecą środowisko, generują wielki hałas, zabijają wielkie ilości ptaków, pojawiła się rzekoma alternatywa: miały być nimi morskie farmy wiatrowe. Nie stawia się ich bowiem blisko domów, a przez to nie ingerują też tak bardzo w życie ludzi i ich najbliższe otoczenie. Tymczasem mogą one powodować jeszcze większe szkody dla ludzi i środowiska. Dzieje się to m.in. z powodu ich skali. Muszą być znacznie większe, aby nie uszkodziły ich fale i silne wiatry. Morskie turbiny wiatrowe są ogromne — znacznie większe niż ich odpowiedniki na lądzie. Mogą mieć ponad 200 metrów wysokości — dwa razy więcej niż wieża zegarowa Big Ben w Londynie — i generować do dziewięciu megawatów energii. Na europejskich wybrzeżach działa już około 3600 turbin i wciąż ich przybywa.
Zwolennicy skupisk turbin twierdzą, że są wolne od emisji gazów cieplarnianych. Przeciwnicy słusznie zauważają, że produkcja i konserwacja masywnych konstrukcji stalowych będzie wymagała ogromnych ilości energii z paliw kopalnych. Każda operacja na morzu związana z transportem i montażem będzie natomiast dużo bardziej skomplikowana i kosztowniejsza niż na lądzie. Dodają też, że wielkie wiatraki odstraszą turystów i miejscowych rybaków, spowodują obniżenie wartości nieruchomości na wybrzeżu i oszpecą krajobraz.
Trwa spór o wpływ turbin na ekosystem. Niektórzy naukowcy twierdzą, że mają one bardzo korzystne oddziaływanie. Obszary turbin wiatrowych mają być jak sztuczne rafy, tworząc sanktuaria dla życia morskiego – przyciągając mięczaki i małe ryby żywiące się planktonem. Ten efekt magnesu przenosi się w górę łańcucha pokarmowego do większych ryb, fok i delfinów. Niektórzy uczeni opisali te strefy jako de facto rezerwaty morskie, ponieważ połowy są często ograniczane bezpośrednio wokół turbin.
Jednak długoterminowe konsekwencje turbin wiatrowych dla życia morskiego są nadal niejasne. Niektóre efekty mogą być nieoczekiwane. Na przykład niektóre gatunki rekinów i płaszczek wykorzystują pola elektromagnetyczne do nawigacji i polowania na żywność; a zwierzęta te reagują na energię elektryczną wydostającą się z przybrzeżnych instalacji wiatrowych.
Morskie farmy wiatrowe mogą negatywnie wpływać na ssaki morskie, zarówno na etapie budowy, jak i eksploatacji. Fizyczna obecność turbin, hałas podczas budowy, hałas podwodny, a także ruch łodzi i helikopterów mogą przeszkadzać ssakom.
Wpływ morskich farm wiatrowych na ptaki można podsumować następująco: ryzyko kolizji, krótkotrwała utrata siedlisk na etapie budowy, długotrwała utrata siedlisk spowodowana zakłóceniami powodowanymi przez zainstalowane turbiny wiatrowe oraz ruch statków podczas konserwacji, bariery w poruszaniu się na szlakach migracyjnych, odłączenie jednostek ekologicznych.
Chris Klinsky jest autorem książki "Wielka grabież. Zielony Ład, czyli jak nas okradają pod przykrywką ochrony środowiska". Do nabycia w księgarni Capital Book
Źródło: Chris Klinsky