Kłamstwa medialne (FELIETON)
Wiadomo, że zwycięstwo totalnej opozycji, a teraz partii rządzącej opiera się w dużej mierze na medialnych kłamstwach i manipulacjach. Choć Zjednoczona Prawica miała w swoich rękach tvp, to cały jej przekaz medialny był bardzo skromniutki. W dzisiejszej rzeczywistości wiadomo, że najważniejszy jest internet i oddziaływanie mediów społecznych. A tę dziedzinę niestety PiS zaniedbał.
Przeciwnicy mieli właściwie cały przekaz medialny po swojej stronie z olbrzymim kapitałem zagranicznym. Dlatego mogli bezkarnie szerzyć rozmaite kłamstwa. A w myśl słów Marka Belki – kłamstwo ma szybki nogi i musi być zastępowane natychmiast nowymi kłamstwami.
Czasami jakiemuś dziennikarzowi TVN coś się „wypsnęło”. Andrzej Morozowski w jednym z programów przyznał, że PiS nie łamał konstytucji, jak twierdzili jego przeciwnicy, ale ją zręcznie obchodził. Oczywiście zaraz na drugi dzień musiał złożyć samokrytykę i odczytał z kartki sprostowanie swoich słów.
To że oni kłamali, każdy wie, ale dlaczego Gazeta Wyborcza przyznała się do tego jawnie ustami Małgorzaty Tomczak, socjolożki, autorki lewicowej prasy, która na łamach dziennika wyznała, że niemal wszystko co publikowano w sprawie granicy polsko-białoruskiej było manipulacją lub wymysłem.
Pamiętamy dobrze wszystkie działania posłów KO na granicy – szkalowanie funkcjonariuszy Straży Granicznej, sianie nieprawdopodobnych bzdur na temat cierpień imigrantów, którzy nielegalnie chcieli się wedrzeć do naszego kraju. Dziś wiadomo, że była to celowa akcja Putina, przygotowującego się do napaści na Ukrainę. Imigranci mieli zdestabilizować sytuację w Polsce, wprowadzić chaos , a ich masowy napływ miał zablokować lub opóźnić pomoc Polski napadniętej Ukrainie. Media komercyjne, wszelkiego rodzaju celebryci, posłowie opozycji i na koniec film Agnieszki Holland „Zielona Granica starali się z całych sił zamazać rzeczywistość..
O czym teraz pisze Małgorzata Tomczak w swoim dość dziwnym tekście opublikowanym w GW? „Po dwóch latach pisania o migracji i kryzysie na granicy nie mam wątpliwości, że jesteśmy w procesie wytwarzania fałszywej wiedzy. Jej elementami są zwykłe feke newsy, liczne przeinaczenia na poziomie samych faktów, ich przyczyn czy interpretacji; uparte pokazywanie wybranych fragmentów rzeczywistości i zupełne pomijanie innych. – pisze o strategii manipulacji.
Odnosi się także do filmu „Zielona Granica”, który miał wstrząsnąć widzami, zmusić ich w ramach ekspiacji do działania. „Obawiam się, że jeśli ktoś faktycznie wstanie z fotela, by tę rzeczywistość zmieniać, to jej nie znajdzie. Bo choć utwory funkcjonują w debacie jako niemal dokumentalne zapisy sytuacji na granicy, to w rzeczywistości ukazują tylko jej niewielki, przefiltrowany wycinek. Nie zadają prawdziwych pytań, a całą kompleksowość tematu wciskają w czarno-białe kategorie”.
Dalej w tekście można znaleźć informacje, że „rodziny z małymi dziećmi, wykształcona, świetnie mówiąca po angielsku Afganka, ciężarna kobieta są na granicy wyjątkami”.
Tomczak przyznaje, że szturmujący polską granicę imigranci nie pochodzą z krajów ogarniętych wojną, łamią polskie i europejskie prawo, a do Europy pcha ich zdobycie socjalu.
Pamiętacie awanturę o zaginioną dziewczynkę Eileen? Nie istniała. Był to jedynie wymysł medialny. „Co z opowieścią o <małej Eileen> - czteroletniej, której zaginięcie w lesie mieli zgłosić aktywistom jej wypchnięci na Białoruś rodzice? O sprawie pisały wszystkie media, interweniował rzecznik praw obywatelskich, a potem temat nagle się urwał (…) Dziś wiemy, że Eileen nie istniała. Była to jedna z opowieści, którą usłyszeli aktywiści i przekazali dalej”.
Ile jeszcze podobnych łzawych bredni funkcjonowało w naszej rzeczywistości? Dlaczego to robiono? Z tekstu dowiadujemy się, że stoi za tym biznes. „Migranci chcą przetrwać podróż i dotrzeć do celu. Aktywiści chcą im w tym pomóc, a ich rola w szerszej perspektywie jest też rzecznictwo, kształtowanie postaw <tworzenie zmiany>. Środkiem do tych celów jest zbieranie poparcia i fundraising, który w branży humanitarnej, często opiera się na dramatycznych obrazach i wywoływaniu silnych emocji”. Po prostu ludzkie dramaty nakręcają duże pieniądze. I tak się to kręci.
Jakie naciski wywierano na autorkę tekstu? „Były prośby o pominięcie pewnych faktów, delikatnie dodanie innych, zasugerowanie czegoś, by polepszyć wymowę tekstu: Czy nie mogłabym wyciąć zdania, że emigrant był zamożny i zapłacił 12 tys. euro za podróż? Przecież to młyn na wodę dla prawicy. Czy mogłabym usunąć ten akapit? Może zaszkodzić ruchowi pomocowemu”.
GW osłania pewne fakty swojej manipulacji. Tylko dlaczego się do niej przyznaje tak otwarcie, publikując tekst Małgorzaty Tomczak. W tym wszystkim musi być jakieś drugie dno, którego jeszcze nie znamy.
Jest to tym bardziej niepokojące w dzisiejszej sytuacji, gdy do władzy wrócił Tusk i chce „uzdrawiać” polskie media. Planuje szybki zamach na TVP. Tylko, że wszystkie jego działania są bezprawne, ale on się tym nie przejmuje, bo będzie działać zgodnie z prawem, tak jak oni prawo rozumieją.
Nowym szefem „Wiadomości TVP ma zostać dziennikarz TVN24 i reporter „Faktów” Paweł Płuska znany z tego, że szydził z umierającego papieża Jana Pawła II.
Oto symbol nowych czasów. Tylko dlaczego mamy wydawać publiczne pieniądze na tworzenie TVN bis. Mamy już stacje na Wiertniczej, która idealne pasuje do obecnej władzy. Po co mnożyć bliźniacze byty?
Iwona Galińska
Źródło: IG