"Ludzie się boją". Sytuacja w Szwecji wymyka się spod kontroli

Pewnej wrześniowej nocy, gdy lato przechodziło w jesień, Soha Saad zasnęła na kanapie, ucząc się do późna. 24-latka, która wraz z rodzicami i rodzeństwem mieszkała w spokojnej wiosce niedaleko szwedzkiego miasta uniwersyteckiego Uppsala, niedawno ukończyła studia nauczycielskie, które były jej pasją i miała wielkie marzenia na przyszłość.

Ale we wczesnych godzinach porannych cała ta nadzieja dobiegła końca. Eksplozja rozerwała ich dom, usuwając okna i ściany i kończąc życie Sohy.

Uważa się, że nie była ona zamierzonym celem wrześniowego ataku bombowego - według ówczesnych doniesień mógł to być sąsiad powiązany z członkiem gangu - ale była niewinną ofiarą bez powiązań z przemocą gangów.

Rodzina Sohy była zdruzgotana jej stratą i zniszczeniem ich domu. "Jej ojciec chciał po prostu wskoczyć do grobu" - powiedziała Observerowi dr Véronique Simon, która uczyła Sohę w Uppsali i uczestniczyła w jej pogrzebie. "Była młoda, piękna, pełna życia, inteligentna, ambitna, świetna studentka i pomocna dla innych studentów".

Pięć miesięcy później jej zdruzgotana rodzina nadal mieszka w tymczasowym mieszkaniu z niewielką pomocą i czeka na sprawiedliwość.

Wybuch był jednym z setek przypadków potencjalnie śmiercionośnych ładunków wybuchowych podłożonych pod adresami mieszkalnymi w całej Szwecji w ciągu ostatnich trzech lat. Według danych policji w 2020 r. odnotowano łącznie 107 detonacji i 13 prób. W 2023 r. liczba ta wzrosła do 149 detonacji i 62 prób.

Po jesiennej fali eksplozji i przemocy ze strony gangów, Szwecja przeżywa kolejną falę przemocy - tylko w ciągu ostatnich dziewięciu dni doszło do czterech eksplozji w domach, w tym w Sztokholmie i mieście Gävle na północ od stolicy. Uważa się, że wiele z ostatnich eksplozji miało miejsce pod adresami powiązanymi z osławioną siatką przestępczą Foxtrot.