Prokurator Dudzińska nt. śledztwa ws. wyborów. Oto, co powiedziała

Dzisiaj  komisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych przesłuchiwała prokurator Ewę Wrzosek, gdyż to ona wszczęła śledztwo dotyczące organizacji wyborów prezydenckich, które miały miejsce 2020 roku. Byli też inni świadkowie np. b. wiceszefowa Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów Edyta Dudzińska, która śledztwo umorzyła. 

"Tak więc nie mogło dotyczyć ustawy z 6 kwietnia, albowiem trudno uznać, że osoba, która składała zawiadomienie ma nadprzyrodzone możliwości i uzna, że w dniu 6 kwietnia wpłynie do Sejmu projekt ustawy (ws. wyborów korespondencyjnych) i będzie procedowany"

-powiedziała prok. Dudzińska.

Podkreśliła też, że to, że nie wiedziała "z góry", że śledztwo zostanie umorzone. Ujawniła, że taką a nie inną decyzję zdecydowała się podjąć po odebraniu telefonu od prokuratora rejonowego. Przypomniała, że każdy prokurator po przyjęciu sprawy ma czas sprawy ma 30 dni na podjęcie decyzji, która dotyczy wszczęcia albo odmowy wszczęcia. 

"Zawiadomienie i dostępne materiały spowodowały, że wydałam taką decyzję" 

-zaznaczyła. 

Zapytano ją również czy ma sobie coś do zarzucenia. Chodzi tutaj np. o niedopełnienie obowiązków, przekroczenia uprawnień itp. Prokurator odpowiedziała, że nie.  "Decyzję podjęłam w oparciu o aktualny stan prawny, doświadczenie zawodowe i sumienie. Nie mam sobie nic do zarzucenia" - mówiła. 

Dodatkowo dopytywano ją czy w tej sprawie nie miały miejsce jakieś naciski, które spowodowały, że sprawa została umorzona. Prokurator szybko odpowiedziała, że nigdy nic takiego nie miało miejsca. Przypomniała, że w prokuraturze pracuje już od lat i nigdy nie pozwoliłaby sobie na to, aby ktoś wpływał na jej decyzje. 

Spytano też, czy jest gotowa na konfrontacje z prokurator Ewą Wrzosek. "Jak najbardziej" - odparła.