„Rozporządzenie wydane z naruszeniem prawa”. Jawny atak na Kościół
Stowarzyszenie Katechetów Świeckich napisało list otwarty do prezydenta Andrzeja Dudy, w którem podkreśliło, że minister Edukacji Narodowej, Barbara Nowacka łamie prawo, manipulując przy lekcjach religii. Niestety, bierność dzisiejszego społeczeństwa jest tak wielka, że zapewne nie spotka się to z żadną stanowczą reakcją.
Katecheci zwrócili uwagę, że rozporządzenie minister z 26 lipca br. godzi w konstytucyjne prawa uczniów uczęszczających na lekcje religii, ich rodziców oraz nauczycieli religii, ale także w obowiązujący w Polsce porządek prawny. Ministerstwo wymyśliło sobie bowiem, że będzie łączyć lekcje religii dla klas z różnych roczników. Jest to absurd. Wyobraźmy sobie bowiem, że pierwszo, trzecio i szóstoklasiści mieliby razem uczyć się matematyki lub historii. Przecież są na zupełnie innym poziomie, zarówno jeśli chodzi o wiedzę, jak i o umiejętności, doświadczenie itd.
Jest to jednak sposób, żeby tylnymi drzwiami pozbyć się religii ze szkół, której usunąć tak po prostu nie można, bo chroni ją konkordat. Katecheci podkreślają, że to rozwiązanie doprowadzi do znacznego zredukowania godzin religii i zwolnienia wielu katechetów. Nawet takie posunięcie jest jednak rażącym naruszeniem prawa, bo przepisy jasno mówią, że zmiany w organizacji lekcji religii muszą być konsultowane ze związkami wyznaniowymi, a tego zabrakło.
Katecheci podkreślili w swoim liście, że „wydając przedmiotowe rozporządzenie złamano fundamentalną konstytucyjną zasadę legalizmu stanowiącą, że organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa”. Pragną interwencji prezydenta, ale siłą rzeczy nie ma on raczej narzędzi, aby zatrzymać te zmiany. Barbara Nowacka, choć piastuje stanowisko ministra, nie kryje swojej pogardy dla kleru, nazywając biskupów „Panami biskupami” i zarzucając im kłamstwo w sprawie braku konsultacji.
W takich ośrodkach jak Warszawa, gdzie wielu młodych ludzi wypisało się z lekcji religii, łączenie grup może wydawać się nawet jakoś uzasadnione, choć merytorycznie jest to absurd. Wszędzie indziej jednak nie ma problemu z frekwencją, a mimo to ministerstwo robi wszystko, by te lekcje ograniczyć bądź jak najbardziej zdyskredytować. Temu służą np. pomysły, żeby lekcja religii była pierwsza lub ostatnia, na zasadzie, że i tak nie trzeba na nią przychodzić.
Donald Tusk świadomie oddał ministerstwo Edukacji Narodowej w ręce lewicy, która z założenia jest wroga wszelkiej edukacji i temu, co narodowe. W ten sposób pozwolił na niszczenie polskiej szkoły i postępujące barbarzyństwo. Religia w szkole, obecność księdza lub katechety wśród uczniów, mają ważne znaczenie, nie tylko dla wierzących. Bez chrześcijaństwa nie da się zrozumieć historii Polski. W dodatku nauczanie religii wiąże się z doskonaleniem moralnym, z przypomnieniem o pewnych fundamentalnych zasadach, z dążeniem do zażegnywania sporów, a nie ich rozpalania.
Nie przypadkiem wielu ateistów posyła swoje dzieci do szkół katolickich, które stawiają jeszcze nacisk na dyscyplinę i konieczność samodoskonalenia. Wyrugowanie religii ze szkół to olbrzymie cofnięcie się w rozwoju, powrót do komunistycznej propagandy, która nauczała, że religia to opium dla ludu. Działania ministerstwa zamiast rozwijać niszczą, konfliktując ze sobą ludzi, uczniów, nauczycieli i rodziców. Nie może być na to zgody. Tym bardziej że nie ma akceptacji władz dla obecności księży, ale dla tzw. drag queen już jest. Rodzice powinni zrobić wszystko, by zatrzymać tę ideologiczną ofensywę. W przeciwnym razie ucierpią właśnie ich dzieci i to niezależnie od tego, czy są wierzący, czy nie.
Pójście na walkę z Kościołem z pewnością doda głosów Lewicy i może nawet dla Donalda Tuska, który teraz prezentuje się jako antyklerykał. Jeszcze niedawno jednak przed wyborami jeździł do Krakowa na rekolekcje, robił sobie zdjęcia z biskupami czy w świetle kamer brał ślub kościelny. Z tej hipokryzji powinien zostać rozliczony przy urnie wyborczej.