Czy rząd oszukuje w sprawie Odry?
Kiedy podczas Rządów Zjednoczonej prawicy doszło do masowego śnięcia ryb w Odrze, ówczesna opozycja grzmiała, że nigdy by na to nie pozwoliła, gdyby była u władzy. Teraz jest, sytuacja się powtarza, a jej recepty wydają się jedynie iluzoryczne.
W lipcu 2022 r., kiedy nastąpiła katastrofa ekologiczna, przez 1,5 miesiąca wyłowiono 250 ton śniętych ryb wzdłuż całego biegu rzeki. W sierpniu br. złota alga (która jest przyczyną zdychania zwierząt) w Dzierżnie Dużym i Kanale Gliwickim spowodowała śmierć ponad 105 ton ryb. Rząd twierdzi jednak, że sytuacja jest pod kontrolą, choć trudno powiedzieć, na czym ona polega. Minister klimatu Paulina Hennig-Kloska, która musiała się wycofać z ustawy o wiatrakach po tym, jak wyszło, że jest ona wynikiem lobbingu, zapowiedziała odpowiednie inwestycje. Rząd chce przeznaczyć 1,5 mld zł na instalację odsalającą wody kopalniane, która ma pomóc Odrze. Pieniądze mają pochodzić z KGHM i innych firm państwowych zajmujących się wydobyciem węgla.
To czego minister nie powiedziała jednak na konferencji prasowej, a co można znaleźć w dostępnych źródłach, pokazuje jednak, że rząd w gruncie rzeczy nie ma skutecznej recepty na kryzys. Po pierwsze, naukowcy spierają się o samą przyczynę tego, co stało się z Odrą w 2022 r. Zasolenie jest tylko jednym z problemów tej rzeki, który występuje zresztą od lat. Eksperci dodają, że na masowy pomór ryb złożyło się wiele czynników: zasolenie, ścieki, niski poziom wody, wysokie temperatury. Były to odpowiednie warunki do pojawienia się złotej algi, która zabrała z wody tlen potrzebny do życia wszystkim organizmom.
Błędy rządu
Skupienie się tylko na zasoleniu wody w Odrze jest już pierwszym błędem. Zjednoczona Prawica podnosiła argument, że do całej sytuacji przyczyniły się także zanieczyszczenia płynące do nas z zachodniej granicy, tzn. z Niemiec. Koalicja 13 grudnia nigdy jednak tego nie przyzna, dlatego nie chce się na tym skupiać.
Najwyższa Izba Kontroli zorganizowała w czerwcu 2023 r. konferencję, gdzie wypowiadali się eksperci z polskich ośrodków naukowych. Faktycznie zwrócili oni uwagę na to, że walka z zasoleniem może pomóc wygrać ze złotą algą. Pojawiły się jednak też głosy, które nie podzielały tego entuzjazmu. Dr Andrzej Woźnica z Uniwersytetu Śląskiego zwrócił uwagę, że obecne technologie filtry i membrany, które pomagają w odsalaniu wody, pomagają w skali kilkudziesięciu metrów sześciennych, a my mówimy o milionach metrach sześciennych (źródło: naukawpolsce.pl).
Na dzień dzisiejszy instalacje odsalające są bardzo drogie, ich wdrożenie zajmie 10, 15 lat, a na razie nie ma nawet zagwarantowania finansowania. KGHM musi dopiero znaleźć środki na to. Co więcej, prawdopodobnie nie poradzą sobie ze skalą problemu, a jeśli nawet, nie wiadomo, czy to uzdrowi Odrę. Poza tym powstaje jeszcze jeden problem, o którym minister nie mówi.
Problem z nadmiarem soli
Dr Woźnica podkreślił, że jedna mała rzeka w ciągu roku sprowadza do Wisły milion ton soli. Odsalanie Odry oznacza więc pozyskanie milionów ton soli, z którymi nie mamy co zrobić. Powoduje to kolejny problem do rozwiązania.
Brakuje natomiast wciąż dyskusji o tym, jak zabronić firmom zanieczyszczania Odry. Jest to o tyle zdumiewające, że przecież w dużej mierze są to firmy państwowe. Prawdopodobnie jednak nie tak łatwo jest pozbyć się zanieczyszczeń albo utylizacja tyle kosztuje, że łatwiej jest preferować to rozwiązanie. Ministerstwo tego nie zauważa, albo, co bardziej prawdopodobne, nie chce zauważać. Mówi o jakichś rozwiązaniach, które może zostaną wdrożone za 10 lat, kiedy obecny rząd już dawno nie będzie rządził. Znowu więc zapewne wszystko skupi się w sferze werbalnej, a rządzący chcą pokazać, że coś robią, więcej niż poprzednicy. W istocie jest to jednak pozorowane działanie, nieuwzględniające licznych trudności.
Minister Paulina Hennig-Kloska nie jest bowiem w stanie przyznać, że problem jest bardzo skomplikowany i trzeba go rozwiązywać wielotorowe, przy wsparciu także opozycji. Zamiast tego rzuca łatwą receptę, która jest tylko jedną z możliwości. Na wspomnianej konferencji mowa była np. o eksperymentach z użyciem różnych środków chemicznych, które miałyby zwalczać złotą algę. Eksperymenty te zakończyły się tylko połowicznym sukcesem. To znaczy, chemia działała, ale na małym obszarze. Być może jednak rozwój na tym polu przyniósłby jednak przełom. Może warto byłoby więc testować różne możliwości, a nie iść w jedną wątpliwą stronę?