Polityk PiS wyrzucony z programu
Nielegalne Polskie Radio miało być takie tolerancyjna i otwarta, a po raz kolejny prowadząca program wyrzuca polityka Prawa i Sprawiedliwości z programu na żywo. Wszystko dlatego, że polityk mówi ... prawdę.
Wszystko wydarzyło się w programie na żywo - emitowany też na YouTube - "Śniadanie w Trójce". W trakcie programu prowadząca, reżimowa dziennikarka Renata Grochal pokłóciła się z politykiem PiS Marcinem Przydaczem.
Grochal to przykład antydziennikarstwa - chamska, bezczelna no i oczywiście intelektualnie uboga.
W trakcie programu zapytała Marcina Przydacza, czy porażki PiS oznaczają, że Jarosław Kaczyński słabnie i czy Przydacz jest we frakcji Mateusza Morawieckiego, "bo mówi się, że to on może zastąpić Kaczyńskiego". Już samo stwierdzenie "mówi się ..." powinno zapalić ostrzegawcze światełko każdemu, który rozmawia z osobą poddającą się za dziennikarza.
Marcin Przydacz oczywiście odpowiedział po dżentelmeńsku, że nie jest w żadnej frakcji i zakończył temat, który z perspektywy całego programu i tematów poruszanych był po prostu absurdalny. Ale nie dla Grochali, pani od zadawania głupich pytań i chamskich, wręcz prostackich docinek. Grochala dalej brnęła: - Pan nie odpowiada na moje pytanie (...) Wykładów nie będzie".
Przydacz stwierdził, że dziennikarka odgrywa swoją rolę jako "funkcjonariusz polityczny".
- Przepraszam bardzo, ja nie jestem żadnym funkcjonariuszem politycznym, pan mnie obraża
- zareagowała Grochal.
- Albo mnie pan przeprosi, albo opuści pan to studio, ja nigdy nie należałam do żadnej partii politycznej - powiedziała prowadząca program. - W taką rolę się pani tu wpisuje - odparł Przydacz.
Potem Renata Grochal powiedziała, że Marcin Przydacz musi opuścić studio. - Proszę bardzo - skwitował polityk i wyszedł.
Umiłowanie prawdy i uśmiechnięte twarze - tak miały wyglądać media publiczne za reżimu Tuska. Oczywiście wyglądają zgłoa inaczej.
Źródło: WP