Dr Bogusław Rogalski: Podczas kryzysów strzeżcie się agentur

0
0
14
Dr Bogusław Rogalski: Podczas kryzysów strzeżcie się agentur
Dr Bogusław Rogalski: Podczas kryzysów strzeżcie się agentur / dr Bogusław Rogalski

Marszałek Piłsudski jak mało kto rozumiał dobrze co znaczy służenie polskości i jak na tej niełatwej drodze ważne jest wystrzeganie się agentur, które ubierając polskie szaty w rzeczywistości służą obcym interesom, działając na szkodę polskiej sprawy. Dobrze zorganizowana polskość na Wileńszczyźnie jest polskim dobrem narodowym, jest strażnikiem wielkiego dziedzictwa, które określamy mianem Kresów Rzeczypospolitej. Polskość na Litwie jest silna dzięki fenomenowi bardzo dobrej samoorganizacji Wilniuków. W sferze społecznej wokół ZPL, w konkretnym działaniu politycznym poprzez polską partię AWPL-ZChR, a w dziedzinie oświaty przez Macierz Szkolną. Ale mocno osadzona na patriotyzmie i wartościach chrześcijańskich polskość na Wileńszczyźnie ma też odwiecznych wrogów, którzy praktycznie od zawsze próbują ją zwalczać i osłabiać.

W większości przypadków wykorzystywani są do tego usłużni leninowscy „pożyteczni idioci”, którym naznaczono role dyżurnych Polaków, aby przez nich, używając kłamstw, oszustw, manipulacji i medialnej gebelsowskiej propagandy, szczuć i atakować polskich patriotów i polskie organizacje na Litwie, opluwać ich liderów. To przed taką agenturą podczas kryzysów ostrzegał Piłsudski. Przodownikiem tych nikczemnych działań jest Czesław Okińczyc, sygnatariusz niepolskiej sprawy. Jego skandaliczne ataki w jego prywatnych mediach ZW mają jeden cel, którym jest rozbijanie i osłabianie polskości na Litwie, rozmycie jej w litewskim żywiole.

Kłamstwa i manipulacje Okińczyca
Nie mogę milczeć, gdy moi Rodacy z Wileńszczyzny są atakowani przy użyciu agenturalnych metod tajnych służb. Gdy próbuje się ich niszczyć i rozbijać prowokacją, fałszem, kłamstwem, czarną propagandą i działaniami operacyjnymi. Poznałem te metody bardzo dobrze, gdy jako europoseł przez pięć lat byłem członkiem specjalnej komisji Europarlamentu badającej nielegalną działalność służb specjalnych na terenie Europy i poza nią. Widzę więc jasno, jak metody służb, zwłaszcza agentura wpływu, są używane przeciwko oficjalnym polskim organizacjom na Litwie, przede wszystkim przeciwko ZPL, AWPL-ZChR oraz jej posłom i radnym, którzy jako jedyni mają moralne prawo do reprezentowania Polaków na Wileńszczyźnie, ponieważ mają do tego demokratyczny mandat pochodzący z tajnych i powszechnych wyborów. Czas rozprawić się z kłamstwami samozwańczego pseudomoralizatora Okińczyca, które jak jad sączy do umysłów ludzi w swoich hejterskich, nienawistnych artykułach na ZW.

To kłamstwo, że „rząd Paluckasa ma najwięcej Polaków w swoich strukturach”
Oligarcha medialny Okińczyc w swoich felietonach, jak klasyczny agent wpływu, próbuje urabiać opinię publiczną manipulując faktami, zapodając półprawdy lub ordynarnie kłamiąc. Tym samym celowo oszukuje ludzi, wprowadza ich w błąd poprzez manipulację i tzw. kontrolowany przekaz. Dla takich ludzi prawda nie ma znaczenia, liczy się tylko wykonanie zadania w myśl cynicznego powiedzenia, że cel uświęca środki. Takim kłamstwem ostatnich dni jest powtarzanie, że rzekomo „rząd Paluckasa ma najwięcej Polaków w swoich strukturach.” Po pierwsze ci, którzy zasiadają w obecnym rządzie robiąc za dyżurnych Polaków nie są reprezentatywni, ponieważ Polacy ani reprezentujące oficjalnie społeczność polską na Litwie organizacje nie delegowali ich na zajmowane stanowiska. Nie zostali też wybrani poprzez żadne głosowanie. Ta zaledwie garstka osób, co najwyżej, jest przedstawicielami Socdemów, którzy wielokrotnie na przestrzeni lat pokazywali antypolskie oblicze, choćby poprzez zamach na polską oświatę i ziemię prawowitych właścicieli Polaków. To jest garstka osób, którzy są naznaczeni do swej roli, a nie wybrani w demokratycznych wyborach. Tylko Alicija Ščerbaitė, którą przed wyborami do Sejmu przekupili Socdemi, jest radną litewskiej Partii Pracy w rejonie solecznickim. Nigdy nie popierała Polaków, wręcz odwrotnie, demonstracyjnie rozmawiała tylko po litewsku, ukończyła litewską szkołę, blokowała polskie projekty w radzie samorządu, a nawet naśmiewała się z Polaków, o czym można przeczytać w mediach społecznościowych. I taką osobę Okińczyc ma czelność kłamliwie przedstawiać jako reprezentantkę Polaków.

Radczenki droga po niszczących polskość partiach
Kolejny dyżurny Polak to Aleksander Vile Radczenko, który w obecnym wcieleniu pojawia się jako doradca premiera, od razu gdy stracił posadę doradcy Marszałka Sejmu. Polskojęzyczny niby publicysta, piszący i powielający to samo, co w swoich antypolsko nastawionych poglądach głoszą litewscy nacjonaliści i liberałowie. Pojawia się w ważnych momentach siejąc destrukcję, propagandowy ferment i dezinformację. Klasyka działania służb, chciałoby się powiedzieć. Czyje poglądy realizuje zatem Radczenko? Lubi mówić sam o sobie, że jest niezależnym publicystą i blogerem. Nic bardziej mylnego, to klasyczna zmyłka, tak zwana przykrywka, pod którą realizuje swoje zadania, polegające na uderzaniu w jedność organizacyjną polskich środowisk.

Politycznie zaliczył już kilka partii, dosłownie dzisiaj przeszedł na pozycje Socdemów. Wcześniej związał się z litewskimi liberałami, był członkiem rozbijackiej frakcji „Pro Libera” przy Litewskim Związku Liberałów. Bezskutecznie kandydował w wyborach samorządowych. Był członkiem Ruchu Liberalnego Republiki Litewskiej. Wspierał antypolsko nastawionych liberałów, którzy w 2011 roku stworzyli ustawę niszczącą polską oświatę na Litwie. Natomiast w swojej propagandowej działalności powiązany jest z portalem i radiem ZW Okińczyca. I tu ciekawostka. Do ZW przyszedł z polskojęzycznej wersji portalu Delfi, którą współtworzył jego brat Antoni. Widać dostał wtedy kolejne zadanie. W międzyczasie został współtwórcą i głównym ideologiem Polskiego Klubu Dyskusyjnego, pokracznej próby kolejnej rozbijackiej inicjatywy tego „niezależnego publicysty”. W jego właściwej działalności, wszędzie pojawia się w podtekście lub wprost słowo „alternatywa” i sianie zamętu, destrukcja. To on redagował alternatywne czasopismo „Chaos”. Miłośnik „Innej Wileńszczyzny”. Inna oznacza zlituanizowana, bez polskości na niej. Taki też cel postawili sobie nacjonaliści litewscy i litewskie służby. Bez wątpienia jego działalność wpisuje się w ten scenariusz. Radczenko to litewski etatowy urzędnik, jego poglądy są skrajnie liberalne. Pracował w Ministerstwie Sprawiedliwości, Kancelarii Rządu, Urzędu Prezydenta. Po drodze startował jeszcze od Socdemów do rady miasta Wilna z wysokiej czwartej pozycji, przegrał z kretesem i nie zdobył mandatu. Był też doradcą Čmilytė w koalicji, która zamykała polskie szkoły w rejonie trockim. Co to ma wspólnego z polskością? Czy o takiej osobie można mówić, że reprezentuje Polaków? Nie dajmy się też zwieść nazwom funkcji w kancelarii rządu, za które pobiera wynagrodzenie. Jego główna aktywność skupia się na zupełnie innym polu. Jest nią wpływanie na polską opinię publiczną na Litwie i w Polsce, w celu tworzenia czarnego PR-u wymierzonego w ZPL i AWPL-ZChR.

Ciąg dalszy listy „dyżurnych Polaków” Okińczyca
Następnym na okińczycowej liście dyżurnych Polaków jest Artur Ludkowski, który jak inne osoby z tej grupki lubi ostatnio wysługiwać się władzom, tym razem Socdemom. Co prawda dawno temu był wybierany z list AWPL, ale szybko zmienił towarzystwo na niepolskie. Przez krótki czas był doradcą premiera Skvernelisa, żeby następnie go zdradzić i przeskoczyć do rządu landsbergistów kierowanego przez Šimonytė. Potem Skvernelis mówił o nim osobiście do posłów AWPL, że „to karierowicz”. Teraz ten sam Ludkowski przeskoczył na doradcę do Socdema Paluckasa. Czy taki polityczny skoczek, który dla własnych korzyści gotowy jest pójść na współpracę z każdym ma jakiś kręgosłup ideowy? Jaki to przedstawiciel Polaków, o czym bredzi Okińczyc? To co najwyżej przedstawiciel samego siebie!

Ewelina Mokrzecka-Radczenko, ją też promuje się na dyżurną Polkę. Choć to etatowa doradca polityczna Socdemów i zwolenniczka tzw. antywartości, które z tradycyjnym polskim światem wartości mają niewiele wspólnego. Propagatorka i zwolenniczka społeczności LGBT, stąd nazywana jest Biedroniem w spódnicy. To litewska aktywistka proaborcyjna opowiadająca się za zabijaniem dzieci nienarodzonych. Współorganizowała w 2020 roku skandaliczny protest przy Ambasadzie Rzeczpospolitej Polskiej przeciwko decyzji polskiego Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji eugenicznej, który uznał, że zabijanie nienarodzonych dzieci z zespołem Downa jest niezgodne z konstytucją Polski. W akcji protestacyjnej przeciwko decyzji organów państwa polskiego, czyli mówiąc wprost przeciwko Polsce, wzięli udział również pracownicy Radia Znad Wilii. Wraz z nimi Mokrzecka domagała się wprowadzenia świeckiego państwa i usunięcia religii ze szkół w Polsce. I to ona ma rzekomo reprezentować Polaków?

Jest jeszcze w pseudopolskiej drużynie Daniel Naumovas, ale to osoba nowa, nie wiadomo do końca co z siebie przedstawia. Być może jest porządniejszy od wymienionej reszty, to się dopiero okaże. Tyle, że jakby nie było, on reprezentuje partię Socdemów, a nie Polaków na Litwie.

Kondratowicz zaprzedał się Socdemom za urzędniczy stołek
Na koniec Władysław Kondratowicz, którego zdradę wybiela w swoim artykule Okińczyc, jakby co najmniej opisywał Prometeusza, a to przecież najzwyklejszy w świecie karierowicz, który zaprzedał swoją polską duszę litewskim Socdemom za możliwość zasiadania na ministerialnym „złotym stolcu”. Ile srebrników kosztuje dzisiaj polskość? Bo jak napisano w Ewangelii „nie można dwóm panom służyć”. Władek Kondratowicz to właśnie taki przypadek, co członkostwo w polskiej partii oraz służbę dla sprawy polskiej zamienił za stołek i robotę na rzecz litewskich socjaldemokratów, którzy w prostej linii wywodzą się od sowieckich komunistów. Poszedł na współpracę z tymi samymi Socdemami, którzy przez lata na zmianę z konserwatystami na różne sposoby zwalczają wileńską polskość. Czy zrobił to dla ministerialnej posady, dla litewskich srebrników, a może złamali mu moralny i polityczny kręgosłup, a może tego kręgosłupa nigdy nie miał? Tak czy inaczej, żadna twierdząca odpowiedź na te pytania chwały Kondratowiczowi nie przynosi, a wręcz przeciwnie. Tak jak niegdyś Dobrowolskiej dali stołek ministra sprawiedliwości, choć nawet magisterki nie miała. W obu przypadkach nie chodziło jednak o kompetencje, tylko o obsadzenie stołków za możliwość robienia kariery, robiąc za „użytecznych Polaków”. Kondratowicz zaczął służyć Socdemom jeszcze w samorządzie, gdy po nadużyciach wyborczych w 2023 roku obsadzili mera rejonu wileńskiego i zaczęli zbierać ekipę, jemu dali dyrektora samorządu. Wkrótce napisał do Głównej Komisji Wyborczej list, żeby zmienili okręgi wyborcze. To było na szkodę Polaków, którzy przez wiele lat walczyli o to, aby zachować tzw. polskie okręgi wyborcze do Sejmu. W 2016 roku ta walka zakończyła się sukcesem. A tu Kondratowicz wyskoczył jak Filip z konopi z listem popierającym rozbicie okręgów korzystnych dla Polaków na Wileńszczyźnie. Rejon wileński podzielili na cztery części. Czyli rozparcelowali Wileńszczyznę za pomocą zdradliwego i manipulacyjnego pisma Kondratowicza. Jak widzimy po to dają im stołki, żeby rozbijać Polaków, o to tak naprawdę chodzi.

Prawda jest taka, że najwięcej Polaków w strukturach państwa było w czasach koalicji z udziałem AWPL-ZChR
Czas całkowicie obnażyć kłamstwa i manipulacje Okińczyca. W obecnym rządzie Socdemów Paluckasa, w którym rzekomo według Okłamczyca jest najwięcej Polaków w historii, w rzeczywistości jest raptem jeden minister, 2 wiceministrów i kilku doradców. A jak było w czasach, gdy AWPL była aż kilka razy w koalicji rządzącej? Dla przykładu w 2012 roku polska partia miała jednego ministra, pięciu wiceministrów, czyli aż sześć najwyższych stanowisk w rządzie. Natomiast w 2019 roku AWPL-ZChR miała aż dwóch ministrów Polaków, kanclerza i czterech wiceministrów Polaków oraz kilkunastu doradców. W sumie Polaków w tym rządzie było trzykrotnie więcej niż obecnie. Tak wygląda prawda. Jak widać propagandowe kłamstewko Okińczyca, powielane przez LRT i inne media, ma krótkie nogi.

Celem kłamstwa jest uderzenie w polską partię
Dla każdego, kto zna metody operacyjne służb jest całkowicie jasne, że celem rozsiewanej przez Okińczyca i jego media dezinformacji, kłamstw i manipulacji jest uderzenie w polską partię na Litwie oraz jej posłów, którzy oficjalnie reprezentują polską społeczność i jako jedyni mają do tego demokratyczny mandat pochodzący z wyborów, bo Polacy na Wileńszczyźnie w absolutnej większości głosują na AWPL-ZChR, gdzie polska partia zwycięża.Takie jednoznaczne poparcie polskich wyborców dla swej partii nie wszystkim się podoba. Stąd bierze się ten brutalny atak. To jest zorganizowana i zaplanowana walka z polskością. Chcąc osiągnąć ten cel służby państwa poprzez swoją agenturę wpływu i różnej maści karierowiczów uderzają w jedność organizacyjną Polaków na Litwie. Dlatego też dali kilka stanowisk dla osób, które mają polskie nazwiska, choć w rzeczywistości realizują program Socdemów, w którym nie ma w ogóle mowy o polskich sprawach. W przestrzeni publicznej stwarza się wrażenie, że można coś osiągnąć bez polskich organizacji, tym samym podważa się w ogóle sens ich istnienia. To w metodologii służb tak zwana gra pozorów przy wykorzystaniu figurantów, których pozyskuje się z pobudek karierowiczostwa, dla pieniędzy lub poprzez szantaż. Nie łudźmy się, wymienione wyżej osoby, gdyby nie cel i chęć rozbicia AWPL-ZChR, nie otrzymałyby stanowisk jako „pożyteczni Polacy” tylko jako Socdemi, którym służą. Albo nie otrzymaliby w ogóle żadnych stanowisk, gdyż nie byliby potrzebni do realizacji rozbijackiego scenariusza, a Socdemów Litwinów jest wystarczająco do obsadzenia stanowisk. Dobrze to widać na przykładzie rejonu wileńskiego, w którym rozbijacka robota częściowo się udała. Kondratowicz, Mokrzecka przeszli od Socdemów w rejonie wileńskim do rządu, a ich miejsce w rejonie zajęli Litwini. Jak widać nie o polskość we wszystkim tym chodziło.

Podczas kryzysów strzeżcie się agentur, idźcie swoją drogą
Powyżej przedstawione fakty pokazują jak za pomocą agentury, karierowiczów czy zwykłych „sprzedawczyków” poprzez ich kłamstwa i manipulacje próbuje się osłabić polskie zorganizowane środowisko na Litwie oraz wywołać kryzysy w działalności polskich organizacji, których dorobek oraz pozycja są imponujące i na razie nieosiągalne dla polskich środowisk w innych krajach świata. Członkom ZPL, AWPL-ZChR, Macierzy Szkolnej oraz wszystkim patriotom z Wileńszczyzny ku pokrzepieniu serc poświęcam cytat wielkiego Wilniuka, jednego z Ojców naszej Niepodległości Józefa Piłsudskiego. Jego słowa ani trochę nie straciły na aktualności, a wręcz przeciwnie, są nadal ważną przestrogą, o której należy pamiętać walcząc o polskie sprawy: „Podczas kryzysów strzeżcie się agentur, idźcie swoją drogą…”

Dr Bogusław Rogalski, politolog

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną