32-letni Polak nie żyje. Zmarł po interwencji niemieckiej Policji!

W nocy z 3 na 4 kwietnia 2025 r. w niemieckim Rheine zmarł 32-letni Polak. Zdarzenie miało dramatyczny przebieg.
Polak jechał samochodem z prędkością około 100 km na godzinę, w trenie, gdzie dozwolone było 50 km na godzinę. Co więcej, ignorował także czerwone światła.
Niemiecka policja chciała zatrzymać auto i rozpoczął się pościg. Finalnie samochód Polaka zepsuł się czy też utknął na przejeździe kolejowym. Kierowca więc wysiadł z pojazdu i zaczął uciekać pieszo. Tymczasem w samochodzie została kobieta i dziecko.
Według policji Polak zachowywał się agresywnie i stawiał opór, co zmusiło funkcjonariuszy do zastosowania paralizatora oraz pałki. Wkrótce po obezwładnieniu mężczyzny, jego stan zdrowia gwałtownie się pogorszył — stracił przytomność i przestał oddychać. Podjęto próbę reanimacji, a następnie przewieziono go do szpitala. Niestety, lekarzom nie udało się uratować jego życia.
- informuje Auto Świat.
Sekwencja zdarzeń dawała wniosek, że to zastosowanie paralizatora i pałki, doprowadziło do śmierci Polaka. Tymczasem niemieckie służby zakomunikowały, że:
Wstępna sekcja zwłok nie wykazała związku pomiędzy śmiercią mężczyzny a interwencją policji.
U zmarłego Polaka miały być jeszcze przeprowadzone badania toksykologiczne oraz na obecność narkotyków i dopiero te wyniki dadzą finalną odpowiedź co do przyczyny śmierci 32-latka.
źródło: Auto Świat