Europoseł Tomaszewski: Arogancja i brak myślenia o prostych ludziach jest porażający u Ursuli von der Leyen

0
0
Europoseł Waldemar Tomaszewski i szefowa KE Ursula von der Leyen
Europoseł Waldemar Tomaszewski i szefowa KE Ursula von der Leyen / europarl.europa.eu

Podczas trwającej w Strasburgu lipcowej sesji Parlamentu Europejskiego europosłowie procedują wniosek o odwołanie Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Wniosek przygotowała frakcja EKR. Głosowanie w tej sprawie, które poprzedziła debata, zaplanowano na czwartek 10 lipca. Dokument uzyskał 74 podpisy poparcia posłów do PE, co pozwoliło na uruchomienie procedury parlamentarnej. Wśród sygnatariuszy dokumentu jest lider AWPL - ZChR, europoseł Waldemar Tomaszewski.

Wnioskodawcy zarzucają przewodniczącej Komisji Ursuli von der Leyen działania o charakterze korupcyjnym w aferze Pfizergate. Wniosek jest motywowany m.in. trwającym śledztwem Prokuratury Europejskiej w sprawie udziału KE w procesie zakupu szczepionek przeciw COVID-19. Inicjatorzy wniosku zwracają uwagę na brak przejrzystości w wydawaniu pieniędzy. Komisja przeznaczyła 35 mld EUR ze środków publicznych na szczepionki, lecz nie zapewniła przejrzystości i rozliczalności. Nie wiadomo dokąd poszły aż 4 mld EUR, co budzi poważne obawy co do nadzoru finansowego i uczciwości. Komisja podważa też autorytet wymiaru sprawiedliwości w odniesieniu do wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie afery szczepionkowej, wyroku którego Komisja Europejska postanowiła nie wykonać, łamiąc tym samym prawo.

Wśród zarzutów znalazło się także niewłaściwe zarządzanie środkami w ramach popandemicznego Funduszu Odbudowy, a także oskarżenia wobec Komisji o bezprawną i łamiącą Traktaty ingerencję w wybory prezydenckie w Rumunii. Ponadto w ciągu ostatnich sześciu lat Komisja von der Leyen w sposób nadużywający władzy przejmowała kompetencje państw członkowskich, naruszała zasadę trójpodziału władzy i pomijała Parlament Europejski przy podejmowaniu kluczowych decyzji. Niedemokratyczna koncentracja władzy decyzyjnej w rękach przewodniczącej KE jest sprzeczna z zasadą równowagi i podziału władz. Proces decyzyjny stał się nieprzejrzysty i arbitralny, budzi obawy o nadużycia i korupcję.

Dodatkowo zwykli ludzie muszą ponosić wysokie koszty „obsesji unijnej biurokracji”, takiej jak polityka klimatyczna wywołująca wysokie ceny energii i paliw oraz niszczenie europejskiego przemysłu. Komisja zaplanowała drastyczny nakaz dla gospodarstw domowych wymiany do roku 2035 wszystkich systemów grzewczych na paliwa stałe, co finansowo uderzy przede wszystkim w prostych ludzi. Deklarowane częściowe pokrycie kosztów jest fikcją, bo do instalacji nowych kotłów często będzie potrzeba rekonstrukcji całego domu i większości ludzi po prostu na to nie stać. W wymiarze gospodarczym wzrosła liczba bankructw zwykłych ludzi i przedsiębiorców, a w państwach członkowskich Unii pojawiło się ryzyko niewypłacalności, za co winę ponosi polityka Komisji. Z kolei niekontrolowana nielegalna imigracja i unijna polityka relokacji uchodźców zagraża bezpieczeństwu państw i mieszkańców Europy, wywołuje wzrost najcięższych przestępstw, w tym morderstw.

Głos w sprawie wotum nieufności wobec Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen zabrał również europoseł Waldemar Tomaszewski jako jeden z wnioskodawców.

Arogancja i brak myślenia o prostych ludziach jest porażający u Ursuli von der Leyen. Komisja i jej szefowa powinni służyć zwykłym ludziom, a jest zupełnie odwrotnie. Buta z jaką traktowani są mieszkańcy naszych państw pokazuje całkowite oderwanie od rzeczywistości komisarzy i unijnej biurokracji. Poparłem wniosek, ponieważ istnieje wiele argumentów za tym i wiele zarzutów, począwszy od nadużycia urzędu przez zwykłą ignorancję, lekceważenie wyborców, po bardzo poważne oskarżenia o korupcję, gdzie w tle są miliardy euro. To wotum nieufności jest swoistym ostrzeżeniem i sprzeciwem wobec braku uczciwości oraz oligarchizacji unijnej polityki, której twarzą i negatywnym symbolem stała się szefowa Komisji Europejskiej. Polityka musi być dla ludzi, a nie przeciwko nim - podkreślił lider Akcji Wyborczej Polaków na Litwie - Związku Chrześcijańskich Rodzin.

Do przyjęcia wniosku konieczne jest uzyskanie większości absolutnej (co najmniej 361 głosów), ale także poparcia dwóch trzecich obecnych na sali europosłów. W przypadku przyjęcia wotum nieufności, Komisja Europejska jako całość musi podać się do dymisji. W historii Parlamentu Europejskiego złożono pięć takich wniosków, dotychczas żaden nie przeszedł. Najbliżej odwołania była Komisja Jacques’a Santera w 1999 roku, która jednak sama ustąpiła przed głosowaniem. Ostatnia próba odwołania przez posłów do PE szefa Komisji Europejskiej miała miejsce w roku 2005.

Tuż po głosowaniu nad wotum nieufności wobec Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen w czwartek 10 lipca, poprosiliśmy europosła Waldemara Tomaszewskiego, który zagłosował „za” , o komentarz w tej sprawie.

- Równo w południe odbyło się głosowanie, w którym udział wzięło 553 posłów, za wnioskiem o odwołanie Komisji głosowało 175, przeciwko 360, a 18 posłów wstrzymało się od głosu. Wniosek nie przeszedł, ale wielka część posłów wypełniła swój podstawowy obowiązek kontrolowania władzy wykonawczej, przy tym udokumentowała wszystkie nadużycia władzy przez von der Leyen, od ignorancji i arogancji w stosunku do wyborców, do bardzo poważnych zarzutów korupcyjnych. Cieszy fakt, że aż 175 posłów, co stanowi 32% głosujących, wyraziło swe pryncypialne stanowisko. Natomiast niepokoi fakt, że w głosowaniu wzięło udział tylko 553 z 720 pełnego składu PE, a na sesjach plenarnych z reguły bierze udział w głosowaniach blisko 700 posłów, czyli odchodząc od reguły nie zagłosowało około 150 posłów uczestniczących w sesji plenarnej. Przyczyną takiego stanu rzeczy może być niestety brak odwagi obywatelskiej: widocznie nie chcieli zagłosować przeciwko von der Leyen, żeby nie mieć nieprzyjemności, jednocześnie obawiali się, gdyby głosowali przeciw, reakcji swych wyborców. Będąc jeszcze posłem krajowym, na spotkaniu z marszałkiem i posłami z Chorwacji dowiedziałem się, że w języku serbo - chorwackim poseł brzmi „zaštitnik”, czyli obrońca. Obrońca swoich wyborców, obrońca zwykłych ludzi i szczególnie tych pokrzywdzonych. Dzisiejsze głosowanie wskazało, że takich w Parlamencie Europejskim jest coraz więcej i to dobra tendencja, jak też nadzieja, że w następnych wyborach Europejczycy oddadzą swe głosy właśnie na tych, którzy są obrońcami ich interesów, również w ważnych dla większości Europejczyków wartości chrześcijańskich i rodzinnych - podsumował głosowanie lider AWPL - ZChR.

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną