Rakieta uderzyła w dom na Lubelszczyźnie. Prokuratura utajnia prawdę

Dzieją się dziwne rzeczy z polskim państwem, zwłaszcza z komórkami odpowiedzialnymi za nasze bezpieczeństwo. Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita" a co prokuratura utajnia informacje o „niezidentyfikowanym obiekcie latającym”, którego szczątki runęły na dom w Wyrykach na Lubelszczyźnie. Według gazety to szczątki polskiej rakiety wystrzelonej z F-16, która próbowała strącić ... drona.
Sytuacja wydarzyła się w ubiegłym tygodniu, podczas ataku rosyjskich dronów na Polskę.
Całe drony lub ich fragmenty odnaleziono w różnych miejscach wschodniej Polski. Większość z 17 odnalezionych dronów to tzw. „wabiki”, które nie spowodowały szkód.
Ale w Wyrykach Woli pod Włodawą, niedaleko granicy z Białorusią, gdzie „niezidentyfikowany obiekt latający” – jak nazywa go lubelska prokuratura – spowodował zniszczenia prywatnego domu. Siła zniszczenia była dość duża: odłamki uszkodziły dach, przebiły się przez strop. Ważne, że nikt nie zginął.
Co tak naprawdę zniszczyło dom? Tego niestety prokuratura nie chce ujawnić. „Obiekt nie został na chwilę obecną zidentyfikowany ani jako dron, ani jako jego fragmenty” – podano w lakonicznym komunikacie. –Na ten moment nie mogę wiążąco powiedzieć, co spadło na dom w Wyrykach, jest to przedmiotem śledztwa, czekamy na opinię biegłych –odpowiada nam prok. Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie, której wydział wojskowy bada masowy nalot dronów na Polskę. Opinię ma wydać specjalny biegły – ekspert od wojskowego uzbrojenia.
Jednak z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że w najważniejszych strukturach państwa zajmujących się bezpieczeństwem państwa mówi się, że na dom spadła rakieta z polskiego F-16, której użyto do zestrzelenia drona. Wiceszef MON Cezary Tomczyk w ubiegłym tygodniu przyznał, że potwierdzono zestrzelenie trzech dronów. Lokalizacji nie podał.–To była rakieta powietrze-powietrze AIM-120 AMRAAM z naszego F-16, która w trakcie lotu miała dysfunkcję układu naprowadzania i nie zadziałała. Na szczęście nie uzbroiła się i nie wybuchła, ponieważ zabezpieczenia zapalnika zadziałały – wskazuje jedno z naszych źródeł. –Był rosyjski nalot, strona polska się broniła – dodaje natychmiast.
I tu pojawia się pytanie: strzelać z rakiety samolotu F-16, czy nie? Kiedy wreszcie będziemy mieć odpowiednią ochronę przed atakami dronowymi? Dlaczego nie wykorzystujemy polskiego systemu, który oddaliśmy na Ukrainę?
Źródło: Rzeczpospolita