Polska wieś siedzi na energetycznej żyle złota? Rząd pracuje nad nowymi przepisami
W wykazie prac rządu pojawił się projekt ustawy dotyczący rolniczych biogazowni. Ma on zostać przyjęty przez rząd w pierwszym kwartale 2026 roku - zapowiedziała Urszula Zielińska, wiceminister klimatu i środowiska.
Temat branży biogazowej wywołał gorącą dyskusję podczas posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa, która odbyła się na początku grudnia. Rolnicy, a nawet niektórzy politycy większości rządowej, jak Michał Kołodziejczak, zarzucali rządowi, że blokuje rozwój wykorzystywania w Polsce tego odnawialnego źródła energii. Zwracano uwagę na zbyt dużą biurokrację, czy podatki.
Nawet jak już przebrniemy przez te dokumenty, przebrniemy przez NFOŚ, no to później mamy takie zderzenie z PGS, Tauronem z Eneą, która nam robi straszną łaskę, że odbierze trzy przewody, które mamy zarzucone na słup. To jest uwłaczające godności, kiedy trzeba tam dzwonić przez 4-5 miesięcy. Biogazownia już działa, a nikt nie może odebrać prostego przyłącza - grzmiał Damian Kacprzak ze Stowarzyszenia Małych Biogazowni Rolniczych.
Polityk Koalicji Obywatelskiej Michał Kołodziejczak zarzucił, że rozwój biogazowni w Polsce blokuje ministerstwo klimatu. - Ministerstwo Klimatu zawsze stało oporem. Przez kilka miesięcy prosiliśmy o spotkanie z ministrem, który nadzorował to wszystko. Do spotkania nigdy nie doszło - twierdził.
Według statystyk obecnie (stan na 24 listopada 2025) w Polsce zarejestrowanych jest 164 wytwórców biogazu rolniczego, a samych instalacji jest równo 195. Dla porównania w Niemczech jest 12 tysięcy biogazowni rolniczych. Widać więc wyraźnie, że duża praca przed nami, żeby w Polsce wykorzystać należycie potencjał biogazu. - Biogaz to jest przyszłość polskiej wsi - wskazała jednak, w dyskusji na sejmowej komisji wiceminister rolnictwa, Małgorzata Gromadzka. Jednocześnie wyliczała rozmaite programy i możliwości wsparcia, z jakich mogą już obecnie skorzystać rolnicy. Jej zdaniem dziś jedną z głównych barier rozwoju biogazowni rolniczych w Polsce jest przestarzała infrastruktura sieciowa, co stanowi problem nie tylko w kontekście biogazu, ale również elektrowni wiatrowych i innych instalacji, które mają na celu produkcję energii z odnawialnych źródeł.
Jednak w opinii rolników, działaczy społecznych i części polityków, biogazownie w Polsce blokuje także zbyt duża biurokracja, czy system podatkowy. - Przykład Francji. Od 2016 roku obowiązuje stałe zwolnienie z lokalnych podatków dla biogazowni rolniczych. Aby kwalifikować się do tego zwolnienia, rolnicy muszą posiadać bezpośrednio lub pośrednio co najmniej 50% udziałów w spółce a w tym spółceeksploatującej biogazownie i co najmniej 50 proc. substratów musi pochodzić z rolnictwa. Proste rozwiązanie, warto też na tym się pewnie zastanowić. Szwecja stosuje zwolnienia z podatku energetycznego i dwutlenku węgla dla biogazu i biopropanu wykorzystywanego do ogrzewania lub jako do paliwa silnikowego. To oczywiście przede wszystkim ma być cel ekologiczny do osiągnięcia czyli redukcja emisji gazów cieplarnianych. Dania z kolei nie ma specjalnego podatku od nieruchomości nakładanego na biogazownię, natomiast rząd duński stosuje różne mechanizmy wsparcia i regulacji dotyczące sektora biogazu - zwracał uwagę poseł Kazimierz Plocke z Koalicji Obywatelskiej.
Wiceminister klimatu i środowiska, Urszula Zielińska, próbując pokazać, że rząd jednak coś robi w kierunku rozwoju biogazowni w Polsce zauważyła, że trwają prace nad projektem ustawy w tej sprawie. - Ten projekt zapewnia minimum 14 godzin pracy na dobę z pełną mocą przyłączeniową dla biogazowni. Wprowadza brak możliwości odmowy przyłączenia (...) poprzez zobowiązanie przedsiębiorstwa energetycznego do uwzględnienia w planach rozwoju własnych sieci tej biogazowni - podkreśliła.
Tymczasem można odnieść wrażenie, że polska wieś siedzi na energetycznej żyle złota, która tylko w minimalnym stopniu jest wykorzystywana. - Europa Zachodnia w zasadzie korzysta w biogazowniach, biometanowniach przede wszystkim z kiszonek, bo to jest tam podstawowy substrat do produkcji biogazu. Gdybyśmy to wszystko podsumowali, to w przypadku polskiego rolnictwa możemy osiągnąć produkcję 12,5 miliarda metrów sześciennych biometanu, co stanowi ekwiwalent prawie 6 tys. MW mocy, czyli mniej więcej tyle, ile generowałyby dwie elektrownie atomowe, które planuje się wybudować w Polsce - wskazał prof. dr. hab. inż. Jacek Dach, Kierownik Pracowni Ekotechnologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. - Tylko że, to już można osiągnąć na podstawie naszych technologii i części, które są produkowane w Polsce, a nie importowane w całości, jak to będzie w przypadku elektrowni atomowej. Potencjał jest więc gigantyczny, a sektor biogazu rolniczego w naszej energetyce to nadal wielki nieobecny - dodał naukowiec.
Źródło: wiescirolnicze.pl