Ruch Narodowy – czyli wiadomo, że nic nie wiadomo
/
W ramach dezorientowania polskich patriotów, albo w wyniku zagubienia liderów młodych narodowców, trwa na polskiej scenie politycznej festiwal dyskusji o Ruchu Narodowym, którego nie ma, nie wiadomo czy będzie, a jak będzie to nie wiadomo jaki.
Ponieważ wiadomo że nic nie wiadomo, i ja postanowiłem dodać swoje trzy grosze. Mam do tego niezbywalne prawo. Z racji mojej ponad dwudziestoletniej działalności, kilkuset artykułów, uczestnictwa w tysiącach demonstracji, rozkolportowania kilkudziesięciu tysięcy patriotycznych książek i czasopism, czyli ogromnego wysiłku z którego nic nie wyszło. Co świadczy o moim głębokim zaangażowaniu.
Jestem ogólnie dziwnym człowiekiem. Wolałbym by pieniądze zmarnowane na Stadion Narodowy zostały wydane na budowę kanalizacji i wodociągów w stolicy. Za komiczne uznaję doniesienia o przygotowaniu zamachu przez Brunona K. Nie wierzę, że biurokracja z Brukseli wie lepiej co jest dobre dla mnie.
Z racji mojej odmienności nie mam na kogo głosować. Nie mogę się zmusić by głosować na którąś z parlamentarnych partii. Wszystkie ona mają z mojej perspektywy bardzo podobne poglądy, choć wierzę, że podobnie jak trockiści i staliniści partie te mogą siebie wzajemnie darzyć nienawiścią.
Dla tego, z radością powitałbym powstanie alternatywy politycznej dla istniejących już partii. Partii narodowej, która jasno deklarowałaby, że jej celem jest likwidacja Unii Europejskiej. Która nie bałaby się powiedzieć Polakom, że do UE wpłacamy więcej niż dostajemy, że to co dostajemy możemy często tylko zmarnować na rzeczy niepotrzebne, że by skorzystać z euro środków zapożyczamy się, tak że będziemy mieli większe długi niż Grecja.
Chciałbym partii katolickiej, która jednoznacznie oparłaby się na fundamencie katolickiej nauki społecznej. Partii której program bioetyczny zakładałby wprowadzenie całkowitego zakazu aborcji, in vitro, reklamowania używek, zachowań prowadzących do uzależnień, i homoseksualizmu. Programu opowiadającego się za wprowadzeniem kary śmierci dla morderców, pedofilów i aborterów. Programu likwidującego socjalizm, interwencjonizm, fiskalizm, biurokrację. Umożliwiającego rozwój wolnego rynku, państwa minimum, ustroju opartego na samo odpowiedzialności rodzin i społeczeństwie obywatelskim.
Partia na którą chętnie bym głosował powinna cechować się też patriotyzmem, a nie namiętnym wykorzystywaniem symboli patriotycznych i religijnych dla swoich brudnych celach politycznych.
Moja partia powinna być wolną od chorego filosemityzmu, zaangażowaną w obronę prawdy historycznej i walczyć z antypolską propagandą szowinistów żydowskich.
Powinna wspierać edukacje historyczną Polaków, upowszechniać wiedzę o zbrodniach komunistycznych i nazistowskich na Polakach. Powinna historie Polski nie ograniczać do Powstania Warszawskiego, ale pamiętać o każdym dniu z ponad tysiąca lat naszej historii, o naszej przynależności do cywilizacji zachodu, Rzymu i chrześcijaństwa.
Dziś takiej partii nie ma. Są siły, których oferta polityczna obraża moją wiedzę, poczucie przyzwoitości, i estetykę. Partie oferujące mi kastratów, wariatów, cwaniaków. Typków doskonale wiedzących lepiej jak wydać moje pieniądze.
Alternatywą też nie jest partia praktykująca schizofrenię polityczną, łącząca występy w katolickim mediach z całkowitym wykorzenieniem z katolicyzmu, patriotyzm z popieraniem integracji z UE, antykomunizm z gloryfikowaniem Gierka.
Konkludując jestem po prostu zmęczony skandaliczną dominacją sił traktujących z sadyzmem Polaków jak bydło. Jestem po prostu spragniony prawdy, wolności, i realizmu.
Jan Bodakowski
fot. archiwum redakcji
Źródło: prawy.pl