Pozostający na razie anonimowymi pracownicy Uniwersytetu Waszyngtońskiego, którzy byli zamieszani w handel organami dzieci zabitych w procedurze aborcji dla celów „eksperymentów naukowych” naciskają na władze uczelni, aby pod żadnym pozorem nie ujawniały ich nazwisk ani Davidowi Dalaidenowi, ani jakimkolwiek innym obrońcom życia.
9 lutego Dalaiden zwrócił się do Archiwum Publicznego z prośbą o „wszystkie dokumenty związane z zakupem, transferem i nabywaniem tkanek płodów” i innego materiału biologicznego na Uniwersytecie Waszyngtońskim w Laboratorium Badań nad Wadami Wrodzonymi, począwszy od 2010 roku. Dzień później analogiczny wniosek złożył Zachary Freeman, dyrektor komunikacji Family Policy Institute w Waszyngtonie.
W środę powodowie zaskarżyli zmuszanie uniwersytetu do przedstawiania ich imion, numerów telefonów, czy innych informacji, które by mogły okazać się pomocne w identyfikacji, z dokumentów przed ich odesłaniem, twierdząc, że obawiają się o swoje bezpieczeństwo.
- Planned Parenthood i jej sprzymierzeńcy po raz kolejny uderzyli do sądu federalnego, tym razem domagając się powstrzymania upublicznienia akt dotyczących dostarczania przez Planned Parenthood części ciał abortowanych dzieci do opłacanej z pieniędzy podatników komórki na Uniwersytecie Waszyngtońskim – mówił Daleiden.
Grupa złożona z byłych pracowników PP, jednego pracownika Cedar River Clinic (placówki dokonującej tzw. późne aborcje) oraz Szpitala Evergreen a także Uniwersytetu Waszyngtońskiego, a przynajmniej tak wynika z informacji Josepha Backhholma, dyrektora wykonawczego FPIW, domaga się utajnienia swoich danych, przekonując, że reprezentuje 150 osób w wielu stanach, w tym pracowników PP i jej komórek.
Osoby te argumentują, iż boją się o życie swoje i swoich współpracowników. Obawiają się, że może się powtórzyć sytuacja z listopada zeszłego roku, kiedy w Kolorado Robert Lewis Dear strzelał do aborterów PP. Wprawdzie nie miał on żadnych powiązań z ruchami pro-life, a biegły sądowy uznał go za niepoczytalnego, niemniej najwyraźniej mordercy niewinnych dzieci i ich pomagierzy, którzy tak chętnie uczestniczyli w aborcyjnym biznesie i czerpali z niego finansowe korzyści, swoje życie zamierzają chronić.
Co ciekawe sędzia James Robart wydał tymczasowy nakaz zaciemnienia na dokumentach uniwersyteckich wszystkich tych danych, które mogłyby posłużyć do identyfikacji uczestników przemysłu aborcyjnego i zakazał okazywania dokumentów, na których zaciemnienia danych nie dokonano. Pierwsze wysłuchanie w tej sprawie zaplanowano na 19 sierpnia.