Oblani nieznaną substancją. Kim są sprawcy?

0
0
0
/

W ostatnim czasie dochodzą nas coraz częściej słuchy o oblewaniu i atakowaniu znanych osób. Zastanawiające jest to, iż dotyczy to ludzi głównie o poglądach lewicowo-liberalnych. Kto odpowiada za takie zachowania?

 

Materiał ten nie będzie dotyczył moralnego oceniania takich zachowań, bo są one oczywiście skandaliczne. Skupię się raczej na tym, kto zyskuje na takich zabawach i czy są one faktycznie niebezpieczne. Sprawa wydaje się może i błaha, ale może mieć i drugie dno.

 

Cały ciąg następujących po sobie ataków na ludzi kojarzonych z lewicowo-liberalnym nurtem w mediach i polityce, miał swój początek na przystanku Woodstock, gdy 25-letni Oskar W. wbiegł na scenę, uderzył Grzegorza Miecugowa i wymachiwał kartką z napisem „TVN kłamie”. A choć trudno uwierzyć, iż do takich zachowań wcześniej nie dochodziło, to właśnie ta sprawa stała się początkiem medialnej fali krytyki, jaka przelała się przez internet.

 

W tym przypadku sprawa jest oczywista: Grzegorz Miecugow, bardzo mocno kojarzony z dość postępowymi poglądami, został „uderzony“ (siła nie była zbyt duża) przez prawicowca, który wielokrotnie swoje poglądy opisywał, relacjonując np. spotkania i konferencje Janusza Korwina-Mikke. Zgadzam się, iż faktycznie treść wypisana na kartce zawiera pewne prawdziwe treści, o tyle jednak samo zachowanie tego typu działa na szkodę prawicy, o czym na pewno pan Oskar W. wiedział.

 

Czy wiedzieli o tym też inni „napastnicy“? 21 października ubiegłego roku czytaliśmy na portalu tvn.pl następujące słowa, jakie przekazał Wojewódzki Kuźniarowi: „Dziś rano pod radiem Eska Rock, elegancko zamaskowany i ewidentnie pozbawiony poczucia humoru mężczyzna, zaatakował mnie niezidentyfikowanym płynem żrącym o brunatnej barwie, co jest dosyć symptomatyczne(...)“ Po zbadaniu i zweryfikowaniu dowodów, okazało się, iż Wojewódzki nie został oblany żadnym kwasem, jakby dowodziły tego portale lewicowe, lecz płynem zawierającym... niegroźne dla życia i zdrowia substancje.

 

Co ciekawe, Wojewódzki swoje zeznania odwołał, jak tłumaczył - nie chcąc robić z tego politycznej afery. Zastanawiający jest jednak motyw takiego zachowania. Wojewódzki w pierwszym zeznaniu stwierdził, iż napastnik „nie chciał umotywować swoich czynów“, a jedynie krzyczał hasła, które mogłyby „przysporzyć problemu prawicy“. Do tej pory Wojewódzkiemu niezbyt zależało, aby baczyć na słowa w stosunku do ludzi o poglądach konserwatywnych, tudzież narodowo katolickich. Co go skłoniło do takiej pokory tym razem? Możemy tylko domniemywać. Natomiast sam motyw tego ataku może być dwojaki. Ale o tym za chwilę.

 

Szybciej prześledźmy najświeższą sprawę - Leszek Miller został zaatakowany po koncercie muzyki poważnej w Sieradzu przez nieznanego sprawcę. Bardzo interesujące jest to, iż kolejny raz została użyta pewna substancja, tym razem w torbie, ale także i to, że była to substancja całkowicie niegroźna dla zdrowia. Były działacz PZPR jest już w domu, a posłowie postkomunistycznej partii chcą żądać przydzielenia mu ochrony.

 

Zastanawiające w obu przypadkach jest to, że zaatakowani zostali ludzie powiązani bezpośrednio z nurtem „postępowym“ w polityce i mediach, o poglądach liberalno-lewicowych, oraz to, że ataki te nie były w żaden sposób dla ich zdrowia bądź życia groźne. Czy nie wydaje się to dosyć dziwne, że kolejny napastnik obrał sobie za cel właśnie tego typu osobę, zarazem nie mając wobec tej osoby żadnych zamiarów zagrażających zdrowiu? Odpowiedź może być dwojaka.

 

Po pierwsze - napastnicy byli osobami o poglądach odmiennych od liberalno-lewicowych. Zakładając ten scenariusz trzeba więc przyjąć założenie, iż osoby te musiały sobie zdawać sprawę z tego, że ich działania odbiją się negatywnie na stosunku opinii społecznej do partii i ugrupowań prawicowych i konserwatywnych. Skoro więc tak, to - zakładając ich kompletny brak przejmowania się opinią społeczną - dlaczego w obu tych przypadkach nie zostały użyte prawdziwe kwasy żrące lub substancje, które w styczności ze skórą wywołują choćby alergię lub podrażnienie?

 

Nawet na zwykły zdrowy rozsądek takie zachowanie nie ma sensu! Gdyby się przejmowali opinią społeczną, nie zrobiliby absolutnie nic, a skoro się nie przejmowali, to co im zależało - skoro już tak bardzo te osoby znienawidziły, że je zaatakowały publicznie - aby użyć czegoś groźniejszego do ataku? W tym scenariuszu mamy do czynienia albo z kompletnymi idiotami, których w żaden sposób nie powinno się łączyć z prawą stroną ideologiczną, albo z ignoranckimi tchórzami.

 

Jest też drugi możliwy scenariusz, który zakłada perfidną prowokację ze strony lewicy, w formie squotów lub bojówek lewicowych. Bo powiedzmy sobie prosto, jasno i czytelnie - byle Iksiński może rzucać w ludzi balonami z wodą, wykrzykując przy tym hasła prawicowe, lub lewicowe. Ten scenariusz jest o tyle bardziej prawdopodobny, że ofiarom ataku się nic nie stało, a wszelkie oskarżenia ze strony mediów jednoznacznie wskazują na działanie ludzi o poglądach odmiennych od tych, które reprezentują osoby zaatakowane.

 

W przypadku ataku na Wojewódzkiego mamy do czynienia z fluidem, a w przypadku Millera z równie niegroźną substancją. W obu tych przypadkach oskarżenia padają na ich przeciwników. Która osoba prawicowa, zrzeszona w ugrupowaniach lub nie, zrobiłaby kolejny raz złą reklamę w mediach dla samej prawicy po tym, gdy ledwie parę tygodni szybciej mogła na wszystkich portalach, stacjach i czołówkach gazet lewicowych czytać, że „Wojewódzki nie chce mówić, co napastnik krzyczał, bo to by obciążyło prawicę“?

 

Można więc zakładać, z dużą dozą prawdopodobieństwa, ingerencję środowisk lewicowych, a przynajmniej przychylnych postulatom głoszonym przez tych panów. Nie działoby się to pierwszy raz. Dość podobną taktykę przyjęły feministki z ukraińskiego Femenu. Ich zrzucanie winy na policję i aktywistów prawicowych świetnie obnażyła dziennikarka ukraińska, która włączyła się w szeregi feministycznej organizacji, aby ją prześwietlić.

 

Jak stwierdziła, szkolenia opierały się na tworzeniu w mediach obrazu, który miał, poprzez „agresywny sposób bycia“, wykształcić w nowych członkiniach „umiejętności przyciągania uwagi dziennikarzy robiąc z siebie niewinną ofiarę.“ Bardzo możliwe więc jest, iż ugrupowania lewicowe postanowiły, nawet poza wiedzą osób zaatakowanych, stworzyć negatywny PR prawicy w mediach, a co za tym idzie - w opinii społecznej. Skoro poszkodowanym jest Kuba Wojewódzki, niewinnie stojący pod Radiem Eska, lub Leszek Miller, zadumany po kulturalnym koncercie, to atakujący musiał być zły do szpiku kości.

 

Choć zastanawia zestawienie poglądu osób zaatakowanych, warto zwracać uwagę na to, iż robienie ofiar z ludzi związanych z lewicą ma długą tradycję w mediach. Nie oznacza to oczywiście, iż obydwaj napastnicy mogli działać w tym duchu. Mogło być kompletnie odwrotnie. Pytanie jednak brzmi: a co, jeśli jednak mamy do czynienia ze scenariuszem numer 2?

 

Maciej Kałek

Źródło: prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną