W służbie starych kiejkutów

0
0
0
/

Coś podobnego! Takiej szczerości po byłym prezydencie naszego nieszczęśliwego kraju Lechu Wałęsie, naszym Kukuńku, bym się nie spodziewał. Wiadomo przecież, że w głowie Kukuńka „koncepcje”, jakby tu ukryć casus pascudeus w postaci „Bolka”, lęgną się jedna za drugą, jak króliki, co wzbudza niekiedy irytację jego wielbicieli. Jak pamiętamy, kiedy pani Maria Kiszczakowa przekazała do IPN zawartość prywatnego archiwum „człowieka honoru” (tak nazwał generała Kiszczaka w słynnym wywiadzie w dwiema funkcjonariuszkami: Moniką Olejnik i Agnieszką Kublikową pan red. Michnik – generale Kiszczak, czy jest pan człowiekiem honoru; znaczy – czy zniszczyłeś kompromaty, jakeś obiecywał, czy tylko gdzieś schowałeś?), S(r)alon uchwalił, że nie wierzy w autentyczność papierów, cokolwiek by tam nie było. Cóż jednak z tego, kiedy w głowie Kukuńka już następnego dnia wylęgła się „koncepcja”, że ponieważ ubek błagał go, by mu podpisał kwity, bo wcześniej ukradł forsę przeznaczoną na wypłaty totolotka dla konfidentów, to z litości mu podpisał. Z litości, nie z litości – ale jednak podpisał, toteż zirytowana do żywego pani red. Karolina Korwin-Piotrowska, dlaczegoś też należąca do wyznawców Kukuńka, wezwała go publicznie, by już się nie odzywał i nie pogarszał przez to sytuacji i tak już dostatecznie trudnej. Teraz, kiedy Kukuniek został wygwizdany na Placu Krasińskich, zawziął się i niczym Pan Zagłoba po kompromitacji z małpami podczas szturmu Warszawy uznał, że musi zatrzeć to niemiłe wrażenie. Toteż do spółki z „legendarnym” panem Władysławem Frasyniukiem i człowiekiem o zszarpanych nerwach, czyli panem Stefanem Niesiołowskim, w najbliższy poniedziałek zamierzają położyć się na trasie procesji uczestników smoleńskiej liturgii, żeby w ten sposób na oczach świata dostąpić męczeństwa. Miesiąc wcześniej palmę męczeńską zdobył „legendarny” pan Frasyniuk, którego policja ostrożnie przeniosła w bezpieczne miejsce, więc okazja jakby sama wchodzi w ręce. Indagowany przez pochodzącą ze świętej rodziny panią red. Dominikę Wielowieyską, obecnie na łaskawym chlebie u starego żydowskiego grandziarza Jerzego Sorosa (swoją drogą, jak nisko upadło potomstwo ziemiańskich rodzin; kiedyś ich dziadowie, jeśli nawet traktowali pachciarzy herbatą, to w przedpokoju i na stojąco, a dzisiaj pani Wielowieyska robi u Sorosa za szabesgoja!) na tę okoliczność „syn”, czyli pan Adam Bodnar, umieszczony na operetkowej posadzie rzecznika praw obywatelskich zadekretował, że blokowanie procesji uczestników smoleńskiej liturgii jest wprawdzie legalne, ale „mimo to” panowie Frasyniuk i Wałęsa „mogą zostać ukarani”. Najwyraźniej skądś wie, że w naszym niezawisłym sadownictwie nie ma takiej bramy, której nie przeszedłby osioł obładowany złotem – bo czyż w przeciwnym razie pani Małgorzata Gersdorf mogłaby sobie z sędziowskiej pensyjki uciułać te miliony? Ciekawa rzecz, ze to pragnienie męczeństwa u byłych konfidentów SB przypomina to z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Wtedy chrześcijanie, w przekonaniu, że powtórne przyjście Pana Jezusa, to kwestia najbliższych miesięcy, pragnąc zdobyć męczeńską palmę, jako przepustkę do Nieba, zachowywali się niekiedy wobec władz rzymskich prowokacyjnie. Wspomina o tym ówczesny gubernator Bitynii Pliniusz, prosząc cesarza Trajana o radę, jak z takimi chrześcijanami postępować. Odpowiedź cesarza Trajana świadczy o jego poczuciu humanitarnym i rozsądku; radzi Pliniuszowi, by specjalnie tych chrześcijan nie tropił i nie prowokował, a tylko, kiedy oni by go prowokowali swoim zachowaniem, karał ich gwoli utrzymania powagi Rzymu – ale łagodnie. O ile jednak ówczesnym chrześcijanom chodziło o przepustkę do Nieba, to o co dzisiaj chodzi Kukuńkowi, legendarnemu panu Frasyniukowi i człowiekowi o zszarpanych nerwach, Stefanowi Niesiołowskiemu? Jaką przepustkę chcą oni sobie wysłużyć i do czego? Wiele wskazuje na to, że chcą wysłużyć sobie przepustkę do względów Naszej Złotej Pani – że jeśli w następstwie kolejnej kombinacji operacyjnej doprowadziłaby ona do powrotu ekspozytury Stronnictwa Pruskiego na pozycję lidera politycznej sceny w naszym bantustanie, żeby mogli zażywać komfortu w charakterze folksdojczów zasłużonych w umacnianiu niemczyzny. Niedawno z tego powodu odznaczony został pan prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz, więc nic dziwnego, że i Kukuniek chciałby podłączyć się do spółdzielni, zwłaszcza, że spółki Skarbu Państwa żądają od fundacji jego imienia zwrotu forsy zdefraudowanej pod pretekstem jakichści „usług marketingowych”. Jak widać, podszewka tych starań o palmę męczeńską jest jak najbardziej łajdacka, ale Kukuniek nie byłby sobą, żeby przy tej okazji nie zadośćuczynić swojej megalomanii. Żydowska gazeta dla Polaków przynosi taką oto deklarację Kukuńka, że poniedziałkową demonstrację traktuje on jako „sprawdzian, czy jeszcze jest w dobrej komitywie z siłą wyższą”. Megalomania, czyli pycha, to pierwszy grzech główny na liście. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Nie ma przypadków, są tylko znaki – mawiał ś.p. ks. Bronisław Bozowski – więc i tej deklaracji towarzyszy znak – bo „Gazeta Wyborcza” słowa „siłą wyższą” wydrukowała z małej litery, a nie z dużej. Gdyby wydrukowała z dużej, to sugerowałoby to, iż Kukuniek, wspominając o „sile wyższej” może mieć na myśli Trójcę Świętą. Ponieważ jednak redakcyjny Judenrat wydrukował te słowa z małych liter, to nieomylny to znak, iż o żadnej Trójcy Świętej nie może być mowy, a „siła wyższa”, o której wspomina Kukuniek, to po prostu stare kiejkuty. W tej sytuacji „sprawdzian” może dotyczyć tylko jednego – czy pan generał Dukaczewski wyśle iskrówkę do Szwajcarii i z tamtejszy Skarbów Labiryntu udzieli mu subwencji na spłatę sum zdefraudowanych przez wspomniane fundacje. Skoro w latach 70-tych Kukuniek dla znacznie mniejszych sum gotów był ubekom przysięgać „na krzyżyk”, to teraz, kiedy ma oddać miliony, na trasie procesji uczestników liturgii smoleńskiej może się nawet potarzać. Stanisław Michalkiewicz

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną