Pierwszy, po uchwaleniu przez Sejm, Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ukraińskiego Ludobójstwa. W Warszawie i w wielu innych miastach kraju.
Najpierw kilka wrażeń z uroczystości kresowych na Skwerze Wołyńskim w stolicy, czyli daleko od centrum miasta. Oglądałem je w telewizji. I nie podzielam zachwytu niektórych obserwatorów. Dobrze, że władza po 74 latach zrozumiała, wreszcie, że już dłużej prawdy się nie da ukrywać. Ale to przez dziesiątki lat Kresowianie walczyli o tę prawdę, a nie władza. To przez dziesiątki lat Kresowianie nie poddawali się. To Kresowianie naciskali. A władza milczała, albo blokowała prawdę. A fakt, że dzisiaj przedstawiciele rządu i kancelarii prezydenta stają przed Krzyżem Kresowym, to znak, że Kresowianie zwyciężyli.
Przynajmniej po części. To także efekt filmu Smarzowskiego "Wołyń". Oglądnęły go już setki tysięcy Polaków, grubo ponad półtora miliona. I ciągle oglądają. W tej sytuacji władza musiała się ugiąć. Wiedziała, że dłużej się przemilczać nie da. Dlatego ugięła się.
Jeśli władza ma dobrą wolę, niech podejmie Ustawę o nieprzedawnieniu ukraińskiej zbrodni ludobójstwa. Niech zakaże rozpowszechniania banderowskiej ideologii i pomników morderców. Niech rozbierze wszystkie pomniki ukraińskich zwyrodnialców w Polsce. Niech otworzy wszystkie kanały telewizji narodowej dla spraw i historii kresowych. Niech wprowadzi do szkół lektury o zbrodni ukraińskiego ludobójstwa. Niech otworzy Muzeum Kresowe i Katedry Kresowe na uczelniach... Niech... niech... niech... Wtedy da znak, że szanuje własnych obywateli, także tych 6 milionów z Kresów.
Co zaś do uroczystości na Skwerze Wołyńskim, to zabrakło tam masowego zgromadzenia Kresowian. Nie przybyli tak, jak masowo przybyli 9 lipca pod Grób Nieznanego Żołnierza na uroczystości społeczne, organizowane przez kresowe stowarzyszenia. Więcej na Skwerze było urzędników państwowych niż Kresowian. I jeszcze jedno. Te drętwe uroczystości telewizja państwowa, pardon, narodowa, relacjonowała nieustannie na kilku kanałach przez kilka godzin, a tym społecznym, nie poświeciła pięciu minut. To wystarczający dowód, jak rządzący grają emocjami i jak w gruncie lekceważą środowiska kresowe. Oby się nie przeliczyli.
Stanisław Srokowski