Widać wyraźnie, jak prezydent Duda bardzo chce się wszystkim podobać. Jednak choćby stawał na głowie i tak nie będzie prezydentem wszystkich Polaków, bo ta część totalniaków, która przyszła pod pałac prezydencki z transparentem „Ch..u wetuj”, najwyżej przyjdzie z następnym „Ch..j zawetował”.
To nie jest mój język, czy jak to się dziś mówi, moja „narracja”, lecz tych, którzy z pogardą odnoszą się do obecnej władzy tylko dlatego - że choć demokratycznie wybrana - nie jest „ich”. Ktoś z PSL skomentował z radością, że w społeczeństwie została wyzwolona „pozytywna energia”. Myślę, że tą „pozytywną” energię najlepiej ilustruje zacytowany przeze mnie transparent i kopanie barierek przez leżące pokotem przed Sejmem rozhisteryzowane kobiety, łkające w transie nienawiści.
Mamy silne polityczne przesilenie, które wbrew temu, co umyślił sobie prezydent, wcale nie skończy się w chwili zgłoszenia weta do ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym, bo zbyt silnie grają tu nie tylko ambicje lokatorów Pałacu na Krakowskim Przedmieściu, ale i interesy prawniczej kasty, która dotąd sama siebie wybierała, namaszczała i (nie) kontrolowała. Stąd nie wyjaśnienie do dziś afery Amber Gold, czy reprywatyzacyjnej, w której kasta uczestniczyła. Obowiązujący dotąd system sądowniczy, niezmieniony od dziesięcioleci, gwarantował bezkarność sędziom na telefon i tym uwikłanym w korupcyjne zależności.
Dlatego, gdy słyszę, że specjalnej „kaście” chodzi o niezawisłość i zahamowanie powrotu do PRL-u, chce mi się śmiać, bo w większości zależna była –tak jak w PRL-u- od polityków, układów korporacyjnych i korupcyjnych. Sędziego Milewskiego, który przez telefon obiecał dziennikarzowi, podszywającemu się pod wysłannika Tuska, korzystny skład sędziowski, kolesie nie wywalili z zawodu, ale przenieśli do Białegostoku.
Dziś oponenci wszelkich zmian w systemie prawnym piszą, że „tak katoliccy-faszyści złamali konstytucje i nagięli prawo, jak ePiSkopat i PiSkupi złamali dół krzyża i nagięli jego ramiona!”.
Prezydent Duda mówi, że konieczne są zmiany w prawie, które zadowolą wszystkich. Zadowolenie wszystkich jest nierealne, mimo że zapisy prawne skonstruowano w ustawach na wzór prawa niemieckiego, hiszpańskiego czy duńskiego. Totalna opozycja zapowiedziała przecież obalenie rządu i walkę uliczną do skutku, gotowa wyprowadzić ludzi nawet w kwestii krzywizny banana. Zapowiedziała jasno: ulica i zagranica. I za granicą mamy w mediach artykuły reprezentujących ”totalniaków” polskich dziennikarzy, obrazy noblisty Wałęsy, który znów stoi na czele demokracji (KOD) i ludzi ze świecami gotowych ginąć za wolną Polskę.
Jeśli poczytać zagraniczną prasę i z uwagą pooglądać telewizję, widać jak na dłoni, że wobec Polski, która chce przestać być kondominium, realizowany jest konkretny plan. Przypadkiem na jednym z kanałów obejrzałam biograficzny film o belgijskim pisarzu, który pisał kryminały i stworzył postać komisarza Maigreta. Z ust Georges`a Simeona - bo o nim mowa - pada zdanie, że politykom tylko się zdaje, że decydują, bo w istocie światem rządzą banki i korporacje.
Jeśli wziąć pod uwagę, w czyich rękach są najbardziej wpływowe media na całym świecie, otwierają się oczy na to, co można zrobić z prawdą.
Można rzec, że prezydent Duda wbił nóż w plecy nie tylko swojemu elektoratowi, ale też elektoratowi PiS, który głosował na zmiany w sądownictwie. Zrobił w balona sędziego Kruszyńskiego, sędzię Przyłęcką, a nawet Barbarę Piwnik, którzy narażając się własnemu środowisku mówili wprost o konieczności sanacji wymiaru sprawiedliwości, wskazując, jakie mają to być zmiany, a w przypadku sędziów: Kruszyńskiego i Przyłęskiej była mowa o dobrych zapisach zawetowanych przez prezydenta ustaw.
Wychodzi na to, że słowa Jerzego Buzka z PO, byłego polskiego premiera i byłego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, który straszył Polaków, że: „wyroki na telefon będą mogły być regułą” a „reforma PiS odda całkowicie nasze sądownictwo we władzę jednej partii”, po wecie prezydenta zostaną uznane przez część ludzi za prawdziwe, choć przecież to bzdura, skoro w Sejmie uwzględniono prezydencki wymóg wyboru członków Krajowej Rady Sądownictwa większością 3/5 głosów. Uwzględniono, aby nikt nie mógł postawić zarzutu upartyjnienia. A że wymóg 3/5 głosów w obecnym Sejmie może stanowić blokadę i doprowadzić do paraliż wyboru – nikt tego specjalnie nie podnosił. Konstytucjonalista sędzia Ryszard Balicki stwierdził podczas protestu we Wrocławiu, ,że „PiS właśnie udowodnił, że jest zdolny do fałszerstw wyborczych. Arsenał do nadużyć jest spory”.
W jaki sposób „PiS udowodnił, że jest zdolny do fałszerstw”? Co to za figura logiczna? Takie manipulacje podważają kwalifikacje sędziego Balickiego do uprawiania zawodu
„Tak katoliccy-faszyści złamali konstytucje i nagięli prawo - jak ePiSkopat i PiSkupi złamali dół krzyża i nagięli jego ramiona!” –komentuje inny antyPiSowiec. To jest płaszczyzna dyskusji o zmianie modelu prawa? Kogo z kim chce prezydent Duda łączyć i w jaki sposób? Takich posłów jak Piotr Misiło wiceprezes klubu Nowoczesnej, który podczas prac w komisji stał na krześle i rzucał kartki na głowę prowadzącego obrady, z takim np. Kornelem Morawieckim połączyć się nie da, choć kindersztuba jako wspólny mianownik reprezentantów społeczeństwa w polskim parlamencie powinna obowiązywać. Z jednego aż kipi chamstwo, z drugiego bije osobista kultura.
Ciężko przychodzi wywrócić okrągły stół i jego magdalenkowe ustalenia. Coraz mniej we mnie nadziei, że i tym razem się uda. Polska jest zbyt łakomym kąskiem nie tylko dla „totalniaków”, ale i różnej maści zagranicznych interesantów o nieposkromionych apetytach.
Wszystko zależy od nas, czy się połknąć pozwolimy.
Alicja Dołowska