Duda, sądy i fundacje
Próba realizacji przez PiS jednej ze swoich planowanych sztandarowych reform choć zantagonizowała nasze społeczeństwo do niebezpiecznych granic to przyniosła też zmuszające do refleksji wydarzenia towarzyszące.
Planowaną przez PiS reformę sądownictwa, obok reformy prokuratur i urzędu komornika uważam za słuszną i konieczną. Niestety podobnie jak przeprowadzone dotychczas reformy w zakresie funkcjonowania prokuratur i komorników nie przyniosły przełomowych pozytywnie zmian tak i reforma sądownictwa w wersji pisowskiej nie byłaby udana, ponieważ jej celem było wyczyszczenie przez PiS sądowniczego wrzodu i zaszczepienie w tym samym miejscu własnych destrukcyjnych bakterii.
Ta determinacja PiS-u wywołała jednak chore reakcje opozycji, jak to ktoś dobrze ujął rozległ się kwik zarzynanego wieprzka upasionego na złodziejstwie i cwaniactwie. Ponadto okazało, że tak jak w XVIII wieku, tak i dziś istnieją w Polsce siły, które w obronie swobodnego dostępu do koryta gotowe są zawezwać na pomoc obcy aparat przymusu. Niemcy, Jankesi czy cała ta brukselska żulia, wszystko jedno kto, byle obalić rząd.
I tu też po raz kolejny okazało się, że demokracja jest wtedy kiedy w Polsce, na Węgrzech czy na Białorusi, wygrywają ośrodki polityczne, którymi Zachód może swobodnie kierować i sterować. Wszelkie próby usamodzielnienia się i wyrwania z „przyjacielskich” kleszczy Niemca czy Amerykańca traktowane są i będą jak przykład nielojalności, którą trzeba w zarodku zdusić. W takich momentach wychodzi najpełniej iluzoryczność naszej niepodległości.
Dowiedzieliśmy się również, że „bratnia” Ukraina w ramach podziękowania za pomoc w przeprowadzeniu Majdanu, w którego następstwie zginęło już kilka tysięcy ludzi, tysiące ludzi straciło dach nad głową a stopa życiowa Ukraińców drastycznie spadła, postanowiła z niezwykłą serdecznością wspomóc organizację warszawskiego odpowiednika Majdanu. Deklaracja ta, która zszokowała wielu Polaków popierających nasz udział w organizacji przewrotu zbrojnego na rzecz obalenia demokratycznie wybranych władz na Ukrainie, powinna dać im do myślenia. Mieszanie się w taki sposób i na taką skalę w wewnętrzne sprawy sąsiada wcześniej czy później odbija się czkawką. Dwa miliony Ukraińców będzie teraz na stałe pilnować demokracji w Polsce, aby na niemieckie skinienie kiedy trzeba odpowiednio zareagować, wszak Niemiec to dla Ukraińca największy przyjaciel na zachód od Bugu.
Decyzją prezydenta są rzekomo zaskoczeni i rozczarowani wyborcy PiS-u. Prawda jest jednak taka, że Duda nie miał innego wyjścia. Poparcie tych spartaczonych ustaw mogło pogłębić społeczne postrzeganie jego osoby jako człowieka bez charyzmy i kręgosłupa, skrzętnie podpisującego to co prezes karze. To był ostatni moment na pokazanie choć odrobiny swojej niezależności. Jednocześnie zawetowanie ustaw spowodowało, że chcąc nie chcąc stał się on trzecim ośrodkiem politycznym, zawieszonym pomiędzy PiS-em a wesołą gromadką od Grzesia i Rycha z dziewczynami. Choć wyważoną decyzję głowy państwa doceniło wielu Polaków, to od strony poparcia partyjnego, decyzja Dudy żadnej ze obu zwartych sił politycznych nie jest na rękę. Tylko ugrupowanie Kukiza i PSL utożsamiają się z posunięciem prezydenta.
Ekipa Kukiza podkreśla, że to właśnie ona przyczyniła się do takiej a nie innej decyzji prezydenta, spotykając się z nim wcześniej i sugerując potrzebę wprowadzenia reform sądownictwa w oparciu o szerokie konsultacje społeczne. PSL, lansując się od pewnego czasu na umiarkowaną partię miłości i pokoju, deklaruje ustami swojego bezbarwnego prezesa gotowość wsparcia prezydenta w przygotowaniu lepszej reformy sądownictwa. Trudno jednak sobie wyobrazić, żeby któreś z tych ugrupowań zamierzało poprzeć Dudę w jego walce o reelekcję.
Duda zdecydowanie zyskał zwłaszcza w oczach zdroworozsądkowych Polaków kierujących się racjonalizmem, ale zdecydowanie ograniczył szanse na swoje poparcie ze strony PiS-u w kolejnych wyborach prezydenckich. W tej sytuacji Prezes będzie wolał wystawić nawet swój podnóżek w postaci Mariusza Błaszczaka niż pozwolić sobie na utratę kontroli na stanowiskiem prezydenta. W strukturach PiS istnieje pewna grupa polityków, którzy mogliby stać się zapleczem politycznym Dudy, są to jednak ludzie albo będący tłem w klubie PiS albo są to politycy samorządowi posiadający silną pozycję w strukturach ale tylko na gruncie lokalnym. Prezydentowi do rozpisania kolejnych wyborów zostało trochę czasu może więc podjąć się budowy własnego środowiska politycznego, ale będzie to przedsięwzięcie niezwykle trudne. Wyborców, którzy chcieliby poprzeć bezpartyjnego kandydata Dudę będzie zbyt mało żeby zagwarantować mu reelekcję.
Sposób organizacji antypisowskich spędów, sposób w jaki są one reżyserowane oraz wparcie tych wieców przez różne podejrzane fundacje i fundacyjki powinny dawać do myślenia. Kilka miesięcy temu w swoich artykułach i felietonach pisałem zarówno o zagrożeniu płynącym ze strony działających w Polsce fundacji amerykańskich, jak i niemieckich. Szokujące jest to że Polska pozwala na działanie na swoim terytorium organizacjom, które nie ukrywają swojej proweniencji jak i tego w czyim interesie działają. Nie dość że Polska pozwala im działać, to jeszcze je finansuje i pozwala ze swojego terytorium na szkodliwą działalność wobec państw trzecich , co wpływa również negatywnie na relacje Polski z tymi państwami.
Polska powinna więc wyciągnąć szybko wnioski ponieważ, jak się okazuje, nie tylko Ukraińcami można sterować jak stadem baranów, ale i pogłowie krajowej rogacizny jest większe niż mogłoby się wydawać. Jak to mniej więcej powiedział Volta, tytułowy bohater najnowszego filmu Juliusza Machulskiego - 95 % społeczeństwa to szara masa, którą bez problemu można zmanipulować i urobić wedle własnego uznania. Co zdawało się potwierdzać zachowania tłumu protestującego pod Sejmem i sądami.
Arkadiusz Miksa
Źródło: prawy.pl