Gdy Jarosław Kaczyński sugerował podczas swego przemówienia na Kongresie prawicy o reparacjach, których Polska od Niemiec za spustoszenia wojenne nie doczekała się, aby podjąć w tym celu odpowiednie działania, ruszyła dyskusja z prawa i z lewa czy powinniśmy domagać się odszkodowań wojennych. Wydaje się to oczywiste, że państwo, które podczas II wojny światowej poniosło największe straty materialne i moralne ma do tego prawo.
Jak zawsze podczas podobnych debat zdania są podzielone. Przeciwnicy podkreślają, że nie można w imię odszkodowań psuć sobie dobrych stosunków z Niemcami, że można obudzić demony przeszłości i znaleźć się w nowych granicach, które nie będą przebiegać na Odrze, że nasze członkowstwo w Unii Europejskiej nakazuje, aby nie wszczynać awantur politycznych z najsilniejszym członkiem Unii, jakim są Niemcy.
Zwolennicy reparacji podkreślają, że sprawa granic nie ma nic wspólnego z odszkodowaniami i jest już dawno zamknięta i niepodważalna, a Polska najbardziej zniszczony i rozgrabiony kraj zarówno przez hitleryzm jak i stalinizm nie dostała od oprawców ani złotówki zadośćuczynienia. A w okresie powojennym, na wniosek Moskwy nie mogła skorzystać z planu Marshalla. Gdybyśmy mogli korzystać z reparacji, nasz kraj mógłby obecnie stawać w szranki z najbogatszymi państwami Europy Zachodniej.
Wokół tej sprawy narosły mity, które warto rozpatrzyć. Na świecie istnieje pogląd, że Polska zrzekła się już dawno odszkodowań za II wojnę światową. Mit ten opiera się na pisemnych dokumentach z 1953 roku i ustnych wypowiedziach ówczesnych władz . Jak dotąd w rejestrze prowadzonym przez Sekretarza Generalnego ONZ żadnego dokumentu nie ma. W sekretariacie rejestrowane i publikowane są nie tylko traktaty dwustronne i wielostronne, ale również wszelkie dokumenty z nimi związane. Odszkodowania za zniszczenia wojenne były zawsze regulowane traktatami, tak samo również jak zrzeczenie się takich roszczeń. Karta Narodów Zjednoczonych wymaga takich rejestracji, gdy ich nie ma sprawa nie istnieje. Dlatego też komunistyczna Rada Ministrów w 1969 roku zapewniała, że taka procedura została przeprowadzona. Aby to sprawdzić w 2014 roku Grzegorz Kostrzewa-Zorbas były dyrektor w MSZ i MON i ekspert od spraw międzynarodowych wysłał list do Podsekretarza Generalnego ds. Prawnych ONZ z pytaniem o dokumenty zrzeczenia się reparacji przez Polskę. Dostał jednoznaczną odpowiedź. „Dokumentu, o który Pan prosi, nie ma w Biurze Spraw Prawnych”. Wszelkie ustne zrzeczenia, jakie miały miejsce w 1953 i 1969 roku nie mają mocy prawnych. Warto dodać, że były wymuszone przez Moskwę na rzecz NRD.
Po wojnie, która pochłonęła prawie 6 mln istnień ludzkich i wymordowała znaczną część polskiej inteligencji, która zniszczyła miasta, drogi, koleje, mosty, zrabowała dzieła sztuki, naród polski musiał sam, bez niczyjej pomocy odbudować zniszczony kraj. Sama odbudowa Warszawy przez Polaków to ewenement światowy.
Strat ludzkich nigdy nie opracowano. Natomiast straty materialne oszacowało w tzw. epoce przejściowej za czasów Stanisława Mikołajczyka. Dokonało tego Biuro Odszkodowań Wojennych przy Prezydium Rady Ministrów RP. W 1947 roku wynosiły one 258 mld. zł., czyli 49 mld. ówczesnych dolarów amerykańskich. Według oficjalnego przelicznika inflacyjnego w USA kwota ta w maju 2017 roku wynosi 869 mld. dol. Gdy zsumuje się przybliżone straty ludzkie i materialne kwota reparacyjna wynosi ok. 6 469 bln dol. Czyli 24 176 bln zł. . Dla porównania Grecja kilka razy mniejsza niż Polska okupowana przez Niemcy krócej i nie niszczona z taką premedytacją ,oceniła swoje straty materialne i kulturowe, bez strat ludzkich, na 279 mld euro ( dane z 2016r.).
Odszkodowania wojenne nie ulegają przedawnieniom. Niemcy w 2010 roku zakończyły dopiero swoje spłaty za I wojnę światową na rzecz Francji, Holandii i innych poszkodowanych państw. Państwo Izrael i diaspory żydowskie otrzymały od Niemiec 77 mld. dol. Japonia za II wojnę światową wypłaciła kwotę 938 mld. dol. z 2017 roku
Obecnie Irak płaci za okupację Kuwejtu. Raty do tej pory wyniosły 72 mld. dol.
Sprawa zachodnich naszych granic definitywnie zakończyła się w 1990 roku wielostronnym traktatem zjednoczeniowym miedzy RFN i NRD a USA, Francją, Wielką Brytanią i ZSRR oraz dwustronnym polsko-niemieckim traktatem granicznym. Po II wojnie światowej nasze zachodnie ziemie nie zostały nam dane jako rekompensata wojenna, ale w ramach utworzonego nowego porządku geopolitycznego.
Obecnie Polska powinna uzupełnić i zweryfikować podliczone w 1947 roku straty wojenne i potem złożyć pozew do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze.
Reparacje nam się należą i w sposób mądry i odpowiedzialny powinniśmy się ich domagać: czy to w ramach negocjacji, czy procesu sądowego. Do tej pory Polska, która najbardziej ucierpiała podczas wojny i to zarówno z Zachodu jak i Wschodu, a potem jeszcze była w długiej komunistycznej niewoli, podczas której ważne międzynarodowe decyzje zapadały arbitralnie na Kremlu, a nie w Warszawie, powinna w końcu podnieść się z kolan i domagać się tego, o co walczyły ze skutkiem inne poszkodowane kraje.
Iwona Galińska