1 września już po kilku dniach zaginął w mrokach czasu. Data wybuchu II wojny światowej do dziś budzi wiele kontrowersji – szkoda, że już po kilku dniach przestaje być tematem rozmów. Choć „w świadomości wielu Polaków” napaść Niemiec na Polskę miała swój początek na Westerplatte od ostrzału pancernika Schleswig – Holstein, w rzeczywistości ofiarą ataku armii Hitlera padła wcześniej miejscowość Wieluń.
Co ciekawe, w innych krajach za początek II wojny światowej są uznawane zupełnie odmienne daty. I tak np: w Rosji początek II wojny światowej jest równoznaczny z początkiem Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, czyli ataku III Rzeszy na Związek Radziecki. Jeszcze inaczej sprawa wygląda w Azji. Tam niekiedy uznaje się za początek II wojny światowej 7 lipca 1937 roku, czyli wybuch wojny chińsko-japońskiej. Zakończyła się ona w 1945 roku. My w Polsce, pomimo często niewłaściwej identyfikacji miejsca ataku uznajemy 1 września jako początek końca epoki II Rzeczypospolitej. Chora ideologia Niemców doprowadziła do śmierci sześciu milionów obywateli Rzeczypospolitej. Słowiańscy, żydowscy, cygańscy ,,podludzie" padli ofiarą zaślepienia Niemców zbrodniczą ideologią. Głód, strach i śmierć przyszły wraz z najeźdźcą.
I do dziś niejednokrotnie padają pytania takie jak: ,,czy wojny można było uniknąć?"; ,, czy trzeba było zawrzeć sojusz z Hitlerem?"; ,,czy obecność Józefa Piłsudskiego coś by zmieniła?".
Zastanówmy się dogłębnie nad wymiarem tamtego bestialstwa, choć 1 wrzesień zniknął już z kalendarza. Bestialstwa, które wpisało się na trwałe w kalendarium cywilizacji śmierci, a które, przechrzczone na m.in. prawa kobiet nadal jest kultywowane – w końcu w wyniku aborcji od czasów zakończenia II wojny światowej zginęło na świecie więcej dzieci niż w okresie wojennej hekatomby.