Ulice Warszawy kolejny raz zostały zbrukane czarnym marszem zwolenników mordowania nienarodzonych dzieci. Prawa do aborcji domagali się między innymi sodomici.
Może wydawać się to dość niedorzeczne, dzieci są wynikiem stosunku seksualnego kobiety i mężczyzny, zatem kwestia prawa do aborcji powinna być obojętna gejom i lesbijkom, którzy odbywają homoseksualne stosunki. Jednak nie jest, pewnie dlatego, że lesbijki mogą zajść w ciążę wskutek procedury in vitro, by móc mieć satysfakcję z zabicia własnego dziecka. Rozwój medycy sprawia, że za parę lat i geje będą mogli sobie zafundować ciążę pozamaciczną, by mieć kogo wyskrobywać.
W czarnym marszu prócz sodomitów wzięli udział też transseksualiści, biseksualiści, liczne emerytki i emeryci popierający aborcję, antyklerykałowie, aktywiści partii Razem, trockiści z Pracowniczej Demokracji, feministki, lewicowcy z Inicjatywy Polskiej, zieloni, przedstawiciele groteskowej opozycji. W stosunku do zeszłorocznych protestów, ten był o wiele mniejszy. Średnia wieku była dużo wyższa.
Przeciwko czarnemu marszowi protestowali przeciwnicy aborcji z Fundacji Pro. Jak zwykle był to protest kilkunastoosobowy, bo dziesiątki tysięcy działaczy organizacji katolickich są zbyt leniwe, by ruszyć się sprzed telewizora i na ulicach Warszawy walczyć o życie nienarodzonych dzieci.
Wyrazem poglądów uczestników czarnego marszu jest inicjatywa ustawodawcza „Ratujmy kobiety”. Marksistowski projekt, którego podstawą jest idea finansowania z pieniędzy podatników głupich i szkodliwych lewicowych postulatów. Polega on na tym, że podatnikom, wbrew ich poglądom na świat, władza rządowa i samorządowa będzie zabierać pod przymusem ciężko zarobione pieniądze, by przekazywać je innym osobom na niwelowanie konsekwencji ich aktywności seksualnej - antykoncepcję, aborcję, edukację seksualną.
Finansowanie środków antykoncepcyjnych z pieniędzy podatników nie ma uzasadnienia społecznego. Jeżeli ktoś decyduje się na stosowanie antykoncepcji, to nie powinien narażać sumienia innych i sam płacić za jej zakup, a nie pasożytować na innych osobach. Rząd i samorząd może zbierać podatki na cele, które służą całemu społeczeństwu – wodociągi, kanalizacje, drogi – których jednostka sama nie jest w stanie sobie zapewnić – nie ma powodów, by ktoś, kto chce kopulować bez konsekwencji wymuszał na podatnikach opłacanie antykoncepcji, w szczególności że wielu Polaków to katolicy, którzy nie uznają tego typu środków i potępiają ich stosowanie.
Dla lewicy edukacja publiczna jest instrumentem indoktrynacji i demoralizacji dzieci. Lewica chce zdemoralizować dzieci, by zniszczyć wszelkie więzi między dziećmi a naturalnymi wspólnotami - rodziną, religią, narodem, kulturą. Jednostki wyalienowane, o zaburzonej tożsamości seksualnej, osamotnione, nie mające oparcia w naturalnych wspólnotach, wykorzenione kulturowo, są bezsilne wobec lewicowych dążeń do wszechwładzy. Naturalne wspólnoty są przeszkodą dla lewicowej tyranii.
Projekt „Ratujmy kobiety” przewiduje demoralizację dzieci już od zerówki. Inicjatorzy projektu chcą wprowadzić tak zwaną edukację seksualną. Choć nie jest to zapisane w projekcie to wiadomo, na podstawie wszystkich innych lewicowych projektów, że ta „edukacja” będzie zbiorem szkodliwych dla dzieci zabobonów promujących dewiacje seksualne i aktywizację seksualną dzieci (fizycznie i psychicznie niedojrzałych do aktywności seksualnej).
Wbrew marksistowskim propozycjom inicjatywy „Ratujmy kobiety” edukacja powinna być dziedzina życia wolną od ingerencji władz. Rodzice powinni mieć prawo posyłania dzieci do takich szkół jakie są zgodne z ich światopoglądem. Ateiści i lewicowcy powinni mieć prawo posyłania swoich dzieci do szkół promujących lewicowe zabobony. Katolicy powinni mięć prawo posyłania swoich dzieci do szkół wolnych od lewicowych zabobonów. Oczywiście żal jest dzieci lewaków, które są przez swoich otępiałych rodziców skazywane na demoralizację, ale zasada prawa rodziców do wychowania dzieci nie powinna być naruszana. Lewicowcom wara od dzieci katolików. Niech to, jaka edukacja okaże się lepsze ustali dalsze życie dzieci, konfrontacja na rynku dzieci wychowanych po katolicku z dziećmi zdemoralizowanymi przez lewicowców.
Projekt „Ratujmy kobiety” przewiduje wprowadzenie możliwości mordowania nienarodzonych dzieci do 12 tygodnia życia (czyli do końca 3 miesiąca ciąży) w wypadku gdy matka ma takie widzimisię, oraz mordowania nienarodzonych dzieci do końca ciąży (9 miesiąca) gdy dziecko podejrzewane jest o to, że może być chore (często zdarza się, że dzieci podejrzewane o to, że są chore są zdrowe), oraz po 12 tygodniu, gdy życie dziecka rzekomo zagraża zdrowiu matki (jest to niespotykane zdarzenie), lub, że rodzice złamali przepisy (np. 18 latka zaszła w ciążę ze swoim prawie 15-letnim kolegą).
Inicjatorzy projektu „Ratujmy kobiety” domagają się, by zabijanie nienarodzonych dzieci było finansowane z pieniędzy podatników. Jest to bulwersujące nie tylko ze względu na fakt mordowania dzieci, ale także na to, że zwolennicy mordowania chcą, by podatnicy finansowali dokonywane na ich zlecenia zabójstwa i to z pieniędzy, które podatnikom zbierane są z puli przeznaczonej na ratowanie życia i zdrowia.
W projekcie znalazł się postulat upublicznienia listy lekarzy, którzy nie chcą mordować dzieci. Warto by było upublicznić też listę lekarzy, którzy mordują nienarodzone dzieci.
Projekt „Ratujmy kobiety” ma też na celu ograniczenie demokracji i wolności słowa w Polsce. Jego inicjatorzy chcą, by zakazano organizacji demonstracji antyaborcyjnych 100 metrów od szpitali i szkół. Na tej samej zasadzie można było by zakazać ekologom organizacji demonstracji przed sklepami z futrami, wegetarianom przed sklepami mięsnymi, a obrońcom praw człowieka przed ambasadami państw, które łamią prawa człowieka.
Przejawem bolszewickich ciągot zwolenników aborcji, jest w projekcie „Ratujmy kobiety" przepis przewidujący karę do 2 lat więzienia za prezentowanie poglądów antyaborcyjnych i krytykę aborterów. Warto było by się zastanowić czy nie należy wprowadzić przepisów przewidujące taką samą karę za głoszenie, całkowicie sprzecznych z nauką, postulatów proaborcyjnych i krytykowanie obrońców życia. Tym bardziej, że propagowanie aborcji to ordynarne nawoływanie do zabójstwa, a to ostatnie jest uznawane w Kodeksie Karnym za przestępstwo.
Inicjatywę „Ratujmy Kobiety” wspierają:
Obywatele RP
Obywatele Solidarni w Akcji
KOD region łódzki, KOD Wrocław, KOD Wielkopolska
Dziewuchy Dziewuchom
Fundacja Równo
ść.info
Inicjatywa Polska
Stowarzyszenie Kongres Kobiet
Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny
Inicjatywa Feministyczna
Fundacja im. Izabeli Jarugi-Nowackiej
Partia Zieloni
Sojusz Lewicy Demokratycznej
Ogólnopolski Strajk Kobiet
Wielka Koalicja za Równością i Wyborem
Fundacja na rzecz Równości i Emancypacji STER
Fundacja Feminoteka
Stowarzyszenie Pro Femina
Femini Berlin/Polska
Marsz Godności
Łódzkie Dziewuchy Dziewuchom
Fundacja im. Kazimierza Łyszczyńskiego
Warszawskie Dziewuchy Dziewuchom
Razem
Ruch Kobiet
Unia Pracy
Trójmiejskie Dziewuchy Dziewuchom
Feministyczna Brygada Rewolucyjna FeBRa
Stowarzyszenie na rzecz osób LGBT Tolerado
Ster na Demokrację
Krytyka Polityczna
Stowarzyszenie TĘCZÓWKA
Grupa Stonewall
Dla Naszych Dzieci
BABA Lubuskie Stowarzysznie na rzecz Kobiet
Spółdzielnia "Ogniwo"
Otwarta Pracowania Jazdów
Koalicja KARAT
Stowarzyszenie Stop Stereotypom
Wielu z uczestników marszu negowało, że projekt „Ratujmy kobiety” ma takie antywolnościowe zapisy. Część zapewne dlatego, że bez zapoznania się z projektem, z własnej głupoty i lenistwa popiera wszelkie lewicowe poglądy. Jednak inni manifestanci byli całkowicie świadomi lewicowych propozycji i szczerze, bez wstydu, je popierali.
Tekst i fot. Jan Bodakowski