Bóg nie jest milczeniem więc i Kościół nie ma mieć zamkniętych ust

0
0
0
/

Kościół Katolicki ma nie tylko prawo, ale i obowiązek głośno wypowiadać się na tematy społeczno-polityczne, a zwłaszcza gdy dochodzi do wdrażania w narody idei poniżających godność człowieka, czy powodujących ludzkie cierpienie. W historii świata wielokrotnie w różnych krajach pojawiały się i będą się pojawiały różne ideologie. Faszyzm, komunizm, a obecnie genderyzm są przykładami zwyrodniałych propozycji systemowych dla danych społeczności. Ideologie zawsze są oparte na półprawdach, albo lepiej by rzec, na pozorowaniu  dążenia do dobra, lecz z powodu wewnętrznego fałszu procesy takich ideologizacji społeczeństw ostatecznie kończą się degradacją człowieka i jego cierpieniem. Kościół Katolicki systemem wczesnego ostrzegania Niezwykle istotnym zadaniem służby katolika wobec zróżnicowanej przecież wyznaniowo i światopoglądowo społeczności w której żyje, jest służba prawdzie. Mimo że brzmi to dość ogólnikowo, jednak w rzeczywistości jest bardzo określoną rolą, jaką odgrywają w świecie katolicy, a  polega ona między innymi na konkretnym, bo merytorycznym reagowaniu w sytuacjach, gdy na przykład powołani do rządzenia włodarze działają wbrew prawdzie, to znaczy gdy tylko pojawiają się znamiona rodzącego się, zwyrodniałego systemu politycznego danego kraju. We współczesnej mentalności europejskiej od dawna ujawnia się dziwny proces myślowy, który polega miedzy innymi na tym, że gdy katolik wypowiada się na tematy społeczne czy polityczne, a do tego jeszcze występuje z ramienia np. jakiejś organizacji katolickiej,  jego wypowiedź z góry jest oceniana jako niemerytoryczna, bo… religijna. To tak, jakby chciano przedefiniować religijność na bezrozumność! Tendencja rozprzestrzeniającej się w piorunującym tempie tego typu ignorancji jest oczywiście chęcią uderzania w Mądrość Kościoła Katolickiego i trzeba to jasno powiedzieć, a przede wszystkim wyraźnie zobaczyć! Robi się wiele, świadomie lub już nawet nie, aby jakiekolwiek wypowiedzi katolików  były deprecjonowane jako nierozumne. Oczywiście do takiego postrzegania Magisterium Kościoła zawsze nawoływał na przykład każdy materializm, który jednak sam w sobie był, jest i będzie swoim własnym ograniczeniem, sprowadzającym człowieka jedynie do funkcji cielesnych, co jest fałszywą doktryną przynoszącą w konsekwencji zwyrodnienie każdego systemu państwowego. Przed tym zawsze ostrzega Kościół, który widząc rzeczywistość z perspektywy wieczności, ma zdolność racjonalnego i zarazem duchowego przewidywania skutków dla konkretnych przyczyn w maksymalnie szerokiej wizji prognostycznej. Jeśli do tego tak uświadomiona osoba otwiera się na działanie Ducha Świętego, nie może milczeć wobec nieprawdy, nie może nie ostrzegać ludzi przed zbliżającą się tragedią. To po prostu wynika z czystego pragnienienia Miłości, które przejawia się troską o dokładnie każdego człowieka. Wierzącego, czy niewierzącego. Światopoglądowo dalekiego, czy bliskiego. Tak pojawia się przynaglenie katolików do podejmowania rzetelnego dialogu ze światem laickim, ale musi się on odbywać przy obopólnym szacunku, z poważnym traktowaniem stanowiska rozmówcy, czego katolikom niestety mocno się dziś odmawia. Nie może też być wywyższaniem się nikogo nad nikim, bo prawdziwa troska opiera się na równym prawie do godności człowieka. Jak czytamy w „Gaudium et spes”:
  1. Kościół, wiernie oddany tak Bogu, jak i ludziom, nie może zaprzestać odrzucania z całą stanowczością, jak przedtem, tych boleśnie zgubnych doktryn i działalności, które sprzeciwiają się rozumowi i powszechnemu doświadczeniu ludzkiemu oraz strącają człowieka z wyżyn wrodzonego mu dostojeństwa. Kościół jednak stara się uchwycić kryjące się w umyśle ateistów powody negacji Boga, a świadomy wagi zagadnień, jakie ateizm wznieca, oraz wiedziony miłością ku ludziom uważa, że należy poddać je poważnemu i głębszemu zbadaniu.
Szyderstwo stało się normą Nikt chyba nawet nie zauważył, jak w przestrzeni publicznej naszego kraju, agresywne szydzenie z katolików w niektórych kręgach stało się normą. Samo chociażby pojawienie się terminu ‘moher’ określającego starszą kobietę, chodzącą na Mszę Świętą i oddającą rzekomo hołd nie Bogu ale księżom, jest wypuszczonym do mentalnego obiegu przekłamaniem. Polega ono na wpajaniu młodszym pokoleniom definicji o rzekomym prymitywizmie starszych, rozmodlonych kobiet. Słowo stało się paliwem pobudzającym do pogardzania ludźmi wierzącymi. Nie ma żadnego znaczenia, że Donald Tusk przeprosił za używanie tego antysłowa wobec własnych obywateli. Słowo miało się przyjąć i powodować odczłowieczone postrzeganie katolików. Podobnie w obiegu funkcjonują szydercze terminy takie jak ultrasi, nawiedzeni, katole itp. Gdy katolicy zaczynają się budzić do odpowiedzialności za państwo i społeczność w której żyją, i dają temu wyraz w wypowiedziach na tematy społeczne czy polityczne, fale obraźliwego i agresywnego hejtu od razu zalewają portale. Swoją droga intensywność tegoż antykatolickiego ataku, a przede wszystkim jego agresywność jest bardzo niepokojącym zjawiskiem społecznym. Mity o katolikach mają się dobrze Katolik wypowiadający się na tematy społeczne od razu jest postrzegany jako ten, który przemawia w celu narzucania swojej wiary innym. To jest oczywiście kłamstwo od początku do końca, tak działają sekty, a nie Kościół Katolicki. W chrześcijaństwie chodzi o osobistą relację człowieka z Bogiem i każdy o zdrowych zmysłach przecież wie, że nie da się nikomu kazać być z kimkolwiek w relacji. Ewangelizacja nigdy nie jest też legislacyjna.  Co to byłby za Bóg który by chciał, aby człowiek otwierał się na relację z Nim z powodu obowiązku, czy na przykład po przez ustawę państwową? To jest wbrew relacji Miłości, która od początku do końca jest w swej naturze wolna! Niekiedy słyszy się kłamliwe, wzburzone opinie o Kościele Katolickim jako rzekomo mającym aspiracje do rządzenia krajem. A tymczasem w przywoływanej już Konstytucji duszpasterskiej o Kościele (Soboru Watykanskiego II)  "Gaudium et spes" czytamy wyraźnie: Nie pokłada jednak swoich nadziei w przywilejach ofiarowanych mu przez władzę państwową; co więcej, wyrzeknie się korzystania z pewnych praw legalnie nabytych, skoro się okaże, że korzystanie z nich podważa szczerość jego świadectwa, albo że nowe warunki życia domagają się innego układu stosunków. Kościół winien mieć jednak zawsze i wszędzie prawdziwą swobodę w głoszeniu wiary, w uczeniu swojej nauki społecznej, w spełnianiu nieskrępowanie wśród ludzi swego zadania, a także w wydawaniu oceny moralnej nawet w kwestiach dotyczących spraw politycznych, kiedy domagają się tego podstawowe prawa osoby lub zbawienie dusz, stosując wszystkie i wyłącznie te środki, które zgodne są z Ewangelią i dobrem powszechnym według różnorodności czasu i warunków. Brak reakcji to brak Miłości Uczeń Chrystusa po pierwsze kocha ludzi i  to jest pierwszy powód podejmowanych przez niego działań także i dla dobra społeczności, w której żyje. Oczywiście nie zawsze jest doskonały w realizowaniu tej Miłości, jak każdy człowiek na ziemi, tak samo i katolik ma wiele słabości, ale nie może przechodzić obojętnie wobec tych, którzy sami sobie robią krzywdę, pozwalając indoktrynować się nieuczciwym politykom, bezczelnie wykorzystującym ich do własnych celów. Jeśli katolicy widzą czyjeś samoupadlanie się, nie reagują, milczą, to znaczy, że… wciąż za mało kochają ludzi! Jeśli własna wygoda, czy nawet strach przed byciem wyśmianym ze strony otoczenia, staje się dla katolika ważniejsza, niż pełne wrażliwości reagowanie na destrukcyjne zachowania zindoktrynowanej części społeczeństwa to znaczy, że czas zrewidować własne sumienie i odpowiedzieć sobie samemu na pytanie, czy naprawdę kocham bliźniego swego, jak siebie samego? Pamiętajmy, że niezabieranie głosu jest też zabraniem głosu! Brak jakiejkiolwiek reakcji jest reakcją! Świeccy potrzebują wsparcia kapłanów i biskupów Znamy dobrze wypowiedzi i postawy niezłomnych świętych kapłanów takich jak  św. Stanisław Biskup i Męczennik, ks. Piotr Skarga,  ks. Ignacy Skorupka, sługa Boży kardynał Stefan Wyszyński, błogoslawiony ks. Jerzy Popiełuszko, święty Jan Paweł II… i wielu innych, niezłomnych! Wielu z nich zginęło lub bardzo cierpiało za Prawdę. Śmierć cielesna nie jest przecież powodem do zaniechania działań w służbie  Prawdy i Miłości! Tego nauczył nas własnym przykładem sam Jezus Chrystus. Od postawy kapłanów wiele zależy. Świeccy katolicy broniący Prawdy, Dobra i Piękna w przestrzeni życia publicznego muszą być wspierani bezpośrednio przez kapłanów Kościóła Katolickiego, przez konkretnych biskupów i kapłanów ze swoich diecezji i parafii, musza stać ramię w ramię. Tak działa wspólnota Kościoła. Podnieść głowę Serca katolickie podnosi sam Jezus Chrystus, ludziom pozostaje już tylko podnieść głowy. Kapłani muszą stawać w pierwszym szeregu z katolikami podejmującymi dialog społeczny i jak trzeba to i polityczny. Przykłądem może być chociażby ochrona życia ludzkiego od poczęcia. Dialog jest istotą relacji Kościoła i Państwa. Polityka chce ustalać normy życia społecznego. Jeśli polityk jest z Prawdy, te normy będą zawsze dobre, dialog Państwa z Kościołem będzie wtedy bardzo łatwy. Jeśli jednak politycy idą wbrew Prawdzie, ale na fali własnych interesów, czy ideologii, ustalane normy społeczne zawsze prędzej czy później przyniosą cierpienie ludziom. I tu jest konieczny alarmujący głos Kościoła, który ma w niezłomny sposób domagać się Prawdy, bo z Prawdy zawsze wypłynie dobro wspólne dla każdej społeczności! Biblijne spotkanie Kościoła z polityką Spotkanie Kościoła z Polityką ma swój szczególny opis w Ewangelii i jest to niewiarygodnie trudny moment z życia Jezusa Chrystusa. Sytuacja, w której znajduje się Kapłan – Pantokrator, Syn Boga żywego, przekracza wytrzymałość człowieka, a zderzenie niepokochanej Miłości z polityką budzi grozę. Dobrze przyjrzyjmy się temu sami, gdyż zostało to zapisane dla każdego z nas: Przesłuchanie Wtedy powtórnie wszedł Piłat do pretorium, a przywoławszy Jezusa rzekł do Niego: «Czy Ty jesteś Królem Żydowskim?» Jezus odpowiedział: «Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?» Piłat odparł: «Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił?» Odpowiedział Jezus: «Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd». Piłat zatem powiedział do Niego: «A więc jesteś królem?» Odpowiedział Jezus: «Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu». Rzekł do Niego Piłat: «Cóż to jest prawda?» To powiedziawszy wyszedł powtórnie do Żydów i rzekł do nich: «Ja nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że na Paschę uwalniam wam jednego [więźnia]. Czy zatem chcecie, abym wam uwolnił Króla Żydowskiego?» Oni zaś powtórnie zawołali: «Nie tego, lecz Barabasza!» A Barabasz był zbrodniarzem. [J 18] Dialog z Jezusem Chrystusem jest zawsze zaskakujący. On odpowiada z Prawdy, a ta bywa dla nas zaskakująca. Zobaczmy to. Piłat pyta Chrystusa czy jest On królem, na co Jezus odpowiada pytaniem: „Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?” Tak właśnie prowadzi się dialog polityczny, który dokładnie niczym nie różni się od żadnych innych rozmów. Co to znaczy? Chrystus rozmawia z Piłatem, traktując go poważnie, po prostu jak człowieka, którego kocha! Jezus pyta Piłata po prostu o to, czy jest on wolnym człowiekiem! Bo jeśli inni nim sterują, szczery dialog jest niemożliwy! A jednak pełna wygrana Oczywiście tę chwilę, gdy umęczony Syn Boga, nasz Pan Jezus Chrystus stoi w obecności agresywnego wobec Niego tłumu i prowadzi rozmowę z politykiem, który ignoruje Go i całkowicie odrzuca okazję podjęcia osobistego dialogu z Nim, jest opisaną sytuacją z życia wielu męczenników. Oto ostatnie słowo w dialogu Chrystusa z politykiem: „Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu.” Patrząc na sposób ziemski, całą tę polityczną dyskusję wygrywa Barabasz. Stoi, milczy i… korzysta z sytuacji. Ale Prawda jest jednak całkiem inna, a to co dostrzegalne zewnętrznie myli niejednokrotnie, zwłaszcza na polu polityki. To Bóg jest Panem wszystkich sytuacji. Zarówno tych sprzed wieków czy dekad, jak i wszystkich aktualnych i wszystkich przyszłych. Zawsze wygrywa Miłość. Umęczona. Ukrzyżowana. Prawdziwa. Chrystus oddaje życie za przyjaciół i nieprzyjaciół. Za Ciebie i za mnie. Jeśli takiej ofiary dokonał Syn Boga, jakże może milczeć wobec zła którykolwiek z nas – Jego uczniów? Przeciez chodzi o... Miłość człowieka do człowieka!  

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną