Posłuszeństwo w epoce dowolności i egocentryzmu jest niemodne jednak recepty, które nam proponuje współczesność skutkują obezwładniającym poczuciem marazmu, swoistym smutkiem życia. Może leżą one w odrzucenia cnoty posłuszeństwa? Takie widzenie sprawy wcale nie jest paradoksem, gdyż człowiek ze swej natury pragnie być posłuszny.
Dlatego trzeba postawić sobie pytanie: czym ono jest w istocie? Czy posłuszeństwo nie jest skuteczną drogą do prawdziwej wolności? Dlaczego w ogóle mamy w sobie takie pragnienie?
Bardzo rzeczowo wyjaśnia tę kwestię św. Tomasz z Akwinu, pokazując jak w prawie naturalnym to, co jest doskonalsze, motywuje do rozwoju to, co jest mniej doskonałe. Nie chodzi o ustawianie ludzi w pozycji lepszych czy gorszych. Rozwój człowieka polega na zbliżaniu się do Boga, relacja ze Stwórcą rozwija i przebóstwia człowieka.
Tak rozumiany rozwój wpisany jest w naszą naturę. Przez całe swoje życie zbliżamy się do osoby Boga, coraz bardziej otwieramy na Jego obecność. Na tej drodze, drodze do zjednoczenia ze Stwórcą potrzebujemy pomocy, którą daje nam Bóg w postaci drugiego człowieka. Jemu też powinniśmy być posłuszni, jak czytamy w Piśmie Świętym:
"Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli, ponieważ oni czuwają nad duszami waszymi i muszą zdać sprawę z tego. Niech to czynią z radością, a nie ze smutkiem, bo to nie byłoby dla was korzystne." Hbr 13, 17
Bycie przełożonym to wielka odpowiedzialność, podobnie jest z rodzicielstwem. Wszyscy, którzy doświadczyli bycia przełożonym na różne sposoby i w różnych sytuacjach muszą bowiem po prostu zdać z tego sprawę. Oczywiście zdawać sprawę z tego będziemy przed Bogiem.
„Czynności ludzkie – pisze dalej św. Tomasz z Akwinu w Summie Teologicznej - mają swe źródło w woli człowieka. […] Dlatego również w świecie ludzkim przełożeni swą wolą winni pobudzać podwładnych do działania na podstawie władzy ustanowionej przez Boga. Pobudzać zaś do działania przez rozum i wolę znaczy rozkazywać.”
Wola ludzka i rozum są fundamentami posłuszeństwa. Niekiedy chce się wyrugować te fundamenty, ukazując posłuszeństwo jako ślepe, ale taka interpretacja jest fałszywa. Bycie posłusznym nie jest rezygnacją z wolnego i rozumnego wyboru. „Człowiekowi wolno było czynić cokolwiek się mu zechce, ale że działanie jego nie pochodzi z konieczności natury — jak to ma miejsce u jestestw nierozumnych — lecz z wolnego wyboru, wynikającego z własnego sądu. Także do posłuszeństwa przełożonym, podobnie jak i do każdego innego działania, trzeba iść za głosem rozumu.” - powiada dalej Akwinata.
Oznacza to, że nie jesteśmy z konieczności zdeterminowani jak zwierzęta jedynie biologicznymi potrzebami, stąd osiągamy tak głębokie relacje miłości względem innych, że nawet niekiedy oddajemy życie za kogoś. Jednak przełożony nie może stać się naszym bożkiem, wtedy by to oznaczało że zrezygnowaliśmy z rozumowego oglądu rzeczywistości, ale właśnie z powodu naszej osobistej relacji z Bogiem, możemy odczytać wolę przełożonego, jako dar dla nas.
„Wola Boża – czytamy dalej u św. Tomasza - jest pierwszą normą działania, będącą prawidłem dla każdej rozumnej woli. Zgodnie jednak z porządkiem ustanowionym przez Boga, wola jednej istoty bardziej bezpośrednio zbliża się do woli Bożej niż wola innej istoty. Dlatego wola przełożonego może stanowić jakby wtórną normę dla woli podwładnego.”
Oprócz rozumu i wolnej woli jest jeszcze jeden fundamentalny aspekt posłuszeństwa, a mianowicie miłość. Akwinata pisze: „Ale z drugiej strony posłuszeństwo jest dlatego chwalebne, iż pochodzi z miłości, gdyż w myśl nauki św. Grzegorza nie należy być posłusznym ze strachu, ale z umiłowania sprawiedliwości. A więc miłość jest ważniejszą cnotą od posłuszeństwa.”
Niekiedy posłuszeństwo motywuje nas do swoistego działania jakby wbrew sobie. Tego jednak też nas uczy zwykłe życie, w którym wielokrotnie działamy niejako na przekór własnym zachciankom, pożądaniom, w kontrze do realnie odczuwalnych pokus, w których wcale nie doświadczamy pociągania ku złu, ale ku dobru, tylko to dobro nie jest w danym momencie dobrem dla nas, a przez to sam czyn pójścia w kierunku owego dobra byłby zły.
„Zdaniem tegoż św. Grzegorza – precyzuje dalej u Akwinata - posłuszeństwo nigdy nie powoduje zła, a niekiedy trzeba dla posłuszeństwa zaniechać jakiegoś dobra, którego chciałoby się dokonać. Lecz dobra wolno zaniechać jedynie dla wyższego dobra. A więc cnota posłuszeństwa, ze względu na którą należy niekiedy zaniechać dobrych uczynków innych cnót, jest wyższa od innych cnót.”
Przypomnijmy, że cnota (łac.: Vitus) to sprawność, czyli nabyta dyspozycja człowieka do rozumnego dokonywaniu właściwego wyboru dobra w osobistym życiu.
Dalsze wyjaśnianie zjawiska posłuszeństwa rozwiniemy w kolejnej części tego tekstu wkrótce, do czego już dziś zapraszam, wszak powyższa treść dopiero zaledwie odkryła nam ten piękny temat.