Czy zastanawialiście się kiedyś Państwo ile osób boi się, na skutek nieszczęśliwej relacji, przez bycie porzuconym w przeszłości - nieważne, czy przez rodzica, małżonka czy inną bliską osobę? Ile razy przez zwykły ludzki egoizm, zobojętnienie lub źle pojętą dbałość o własne dobro człowiek decyduje się porzucić drugiego człowieka? W sukurs przybywa Cyprian Kamil Norwid – ale tylko metaforycznie.Sam też był wielkim porzuconym oraz odrzuconym.
„Cisza - niekiedy tylko pająk siatką wzruszy,
Lub przed oknem topolę wietrzyk pomuskuje;
Och! jak lekko oddychać, słodko marzyć duszy -
Tu mi gwar, tu mi uśmiech myśli nie krępuje”.[1]
Niestety, opuszczanie dzisiaj jest na porządku dziennym. Zarówno ojcowie jak i matki zostawiają swoje dzieci, a nawet rodziny celem ,,samorozwoju" ,”skupienia się na własnym szczęściu", ,,prawdziwej miłości" czy ,,spraw dla niej/dla niego najważniejszych". Nic tylko ująć miecz, bo tarczy za mało…
Nie Bóg stworzył przeszłość i śmierć, i cierpienia,
Lecz ów, co prawa rwie,
Więc nieznośne mu - dnie;
Więc, czując złe, chciał odepchnąć spomnienia![2]
Nie inaczej jest z małżeństwami. Rozwody, które są wynikiem zdrad i kłamstw to też coraz bardziej „polska codzienność”. Niewiarygodne pokłady cynizmu muszą znajdować się w tych, którzy na co dzień zapewniając o swej miłości jednocześnie mają kogoś ,,na boku". A gdy okrutna prawda wyjdzie na jaw wzruszają ramionami i mówią: ,,mam kogoś. I co mi zrobisz?".Jeżeli porzuceniu nie towarzyszy coś kwalifikowane jako występek lub zbrodnia w kodeksie karnym takie pseudoludzkie istoty unikną sprawiedliwości. Jedyne, co ewentualnie może ich spotkać to odrobina ostracyzmu i to w tym najbardziej współczesnym wymiarze, czyli w gruncie rzeczy niewidzialnym… niestety.
Do bez-tęsknoty i do bez-myślenia,
Do tych, co mają tak za tak - nie za nie,
Bez światło-cienia...
Tęskno mi, Panie...[3]
,,Kolesie" takich osób, które teoretycznie są w stanie pomóc poszkodowanym. Finansowo, gdy zdrajca rodziny był jednocześnie źródłem jej utrzymania. Duchowo, gdy ofiary porzucenia pokładają w nich swoje zaufanie. Mogły okazać pomoc pokrzywdzonym, nie przyniosło by im to żadnej straty, w żaden sposób nie byłoby to ponad ich możliwości. Był mur, przepaść, milczenie.
Przyzwolenie na zło.
Dlaczego? Ponieważ im się nie chciało chcieć. Taki circus. Frajda z obserwowania tego jak ci, którzy im ufali znów zostali porzuceni. Frustrujące? Ależ skądże? Owi ,,kolesie" często żyją w przepychu, gdy porzuconym nie starczy pieniędzy do końca miesiąca. Niektórzy wspinają się na Mount Everest!! I to powtarzając, że przyzwalanie na zło jest złem czy, że miłość do bliźniego jest najważniejsza.
Panie i panowie! Dotąd wolność słowa jest tylko zdobywaniem wolności objawiania słowa. Jest przeto atrybutem wolności osobistej.[4]
Czytając ten tekst pewnie doszli Państwo do wniosku, że założyłam dziś czarne okulary Nadwornej Nienawistniczki Ludzkości i piszę wyłącznie o egoistach, hipokrytach oraz łajdakach. Pragnę wspomnieć także o dobrych ludziach, którym przez myśl by nie przeszło opuszczenie najbliższych,.
Tacy ludzie są przy nas, nie kochają nas ,,na chwilę" czy warunkowo, ale bezgranicznie i na całe życie. Nie będą przez kilka lat zapewniać nas, że nas kochają i im na nas zależy a później odejść, lecz będą przy nas na dobre i na złe. I życzę Państwu, by tylko takie osoby deklarowały swoją miłość.
Marta Cywińska
[1] C.K.Norwid, Samotność,
http://literatura.wywrota.pl/wiersz-klasyka/37060-cyprian-kamil-norwid-samotnosc.html, dostęp 25-12-2017.
[2] C.K. Norwid, Przeszłość,
http://literat.ug.edu.pl/cnwybor/066.htm dostęp 26.10.2017
[3] C.K.Norwid,
Moja piosnka, http://literat.ug.edu.pl/cnwybor/035.htm Dostęp 26.10.2017.
[4] C.K.Norwid,Wolność słowa,
https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/rzecz-o-wolnosci-slowa.html , Dostęp 27.10.2017.