4 listopada, podczas konwencji zjednoczeniowej, Jarosław Gowin symbolicznie wyprowadził sztandar Polski Razem, zastępując go szyldem Porozumienia. Chciałaby się rzecz: nowi ludzie, nowe idee, nowe programy i nowe nadzieje. Nic bardziej mylnego.
Nazwa nowego ugrupowania wicepremiera Gowina sugeruje zawarcie jakiegoś porozumienia. Zapewne w zamyśle organizatorów ma to być alians prawych zwolenników gospodarki wolnorynkowej, którzy, będąc politycznymi realistami, godzą się, aby do swojej szczytnej idei wolności gospodarczej dodać maleńką łyżeczkę dziegciu, co nie zmieni znacząco oblicza ideowego stronnictwa Jarosława Gowina. Niestety rzeczywistość wygląda zgoła odmiennie.
Każdy, kto jako tako interesuje się nadwiślańskim życiem politycznym, wie, że odnowiona inicjatywa wicepremiera Gowina będzie miała tyle wspólnego z walką o wolność gospodarczą, ile CDU/CSU Angeli Merkel z wartościami chrześcijańskimi. Tęczowa kanclerz ma usta pełne frazesów o miłości bliźniego. Jednak gdy przychodzi do konkretów, to zwalcza chrześcijaństwo, realizując program ideologii gender i podnosząc homozwiązki do rangi małżeństwa państwowego. Podobnie partia Jarosława Gowina będzie głośno mówić i tylko mówić o wolności gospodarczej, uproszczeniu i zmniejszeniu obciążeń fiskalnych. Gdy trzeba będzie działać, wicepremier Gowin położy nogi po sobie i zagłosuje tak, jak będzie „musiał”.
Od przeszło dwóch lat obserwujemy jego koalicyjną politykę. Niezmiennie głosi on idee wolnego rynku oraz zabiega o budowę zasobnej i bogatej Polski. Deklarowany program jego ugrupowania zakłada podjęcie politycznej walki o poszerzenie wolności gospodarczej. Jednak Jarosław Gowin go nie realizuje. Realny wicepremiera program to wspieranie „dobrej zmiany” niezależnie od okoliczności i proponowanych przez nią rozwiązań, za co zostaje on nagradzany wygodnymi posadkami dla siebie i swoich politycznych kolegów. Jarosław Gowin bez oporu poparł socjalistyczny program 500+. Gdyby naprawdę był zwolennikiem wolności gospodarczej, zabiegałby o realne podniesienie kwoty wolnej od podatku, co zresztą znajdowało się w programie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości, lub postulowałby reorganizację programu tak, aby pieniądze przyznawano w postaci ulg i zwolnień podatkowych uzależnionych od podjęcia pracy, a nie nagradzającego za lenistwo socjalu.
Wicepremier Gowin nic takiego nie robił. Zamiast tego niczym Lech Wałęsa był za, a nawet przeciw – bił brawo, choć się nie cieszył z przyjmowanych przez „dobrą zmianę” rozwiązań. Nowe rozdanie nic tu nie zmieni. Program polityczny Jarosława Gowina pozostanie taki, jaki był.
Prezes-naczelnik Jarosław Kaczyński w liście, który odczytał minister Mariusz Błaszczak, skierowanym do uczestników kongresu założycielskiego wyraził radość z faktu, iż nowa partia powstaje w wyniku konsolidacji kilku środowisk politycznych, a nie poprzez podział jednej partii czy stronnictwa na kilka mniejszych ugrupowań. Nie do końca tak jest. W skład Porozumienia Jarosława Gowina weszli członkowie wielu ruchów i organizacji. Jednak nie wprowadzają oni do nowej partii całych środowisk politycznych, a tylko ich cząstki. Wicepremier Gowin składa swoją partię z odprysków z innych stronnictw zebranych wskutek wyłuskania ich ze środowisk macierzystych. W skład Porozumienia wchodzą ludzie, którzy dojrzeli do rzekomego realizmu – wyrzeczenia się ideowej czystości w zamian za udział w sprawowaniu władzy lub zapewnienia pozorów tego udziału wzbogaconych o ciepłe i wygodne posadki w administracji publicznej.
Znamienna jest nazwa odnowionego projektu Jarosława Gowina – Porozumienie. Podejrzewam, że nie należy jej rozwijać jako jedynie Porozumienia dla Polski, ale raczej Porozumienia z Jarosławem Kaczyńskim lub Porozumienia dla Polski z Jarosławem Kaczyńskim. Swoją drogą ciekawe z jakiego powodu wicepremier Gowin użył tu słowa porozumienie, a nie na przykład przymierze? Czyżby nie chciał sugerować, że koalicja Zjednoczonej Prawicy mogłaby skończyć podobnie do niesławnego Trójprzymierza? W takiej interpretacji Prawo i Sprawiedliwość byłoby Cesarstwem Niemieckim, które mocno uzależniło od siebie Austro-Węgry – Solidarną Polskę Zbigniewa Ziobry. Natomiast Porozumienie Jarosława Gowina odgrywałoby rolę najmniej lojalnego członka tegoż bloku – Królestwa Włoch, które w końcu zdradziło swoich germańskich sojuszników. Czyżby wicepremier Gowin szykował Jarosławowi Kaczyńskiemu niespodziankę podobną do tej, która spotkała cesarza Wilhelma II ze strony Królestwa Włoch?