Archidiecezja przemyska ostrzega przed pentekostalizacją chrześcijaństwa

0
0
0
/

„Zbliżający się nowy rok duszpasterski będzie poświęcony Osobie i darom Ducha Świętego. Hasło “Jesteśmy napełnieni Duchem Świętym” ma motywować wiernych, kapłanów, osoby konsekrowane, formatorów, liderów ruchów i wspólnot do bardziej świadomego odkrywania obecności Ducha Świętego w naszym życiu. Okazuje się bowiem, że pomimo tego, iż w Nim “poruszamy się, żyjemy i jesteśmy” (Dz 17,28), nie zawsze właściwie rozumiemy Jego obecność i działanie” czytamy na stronie internetowej Archidiecezji Przemyskiej. Duszpasterze przemyscy zauważają, iż w ostatnim czasie pojawiają się coraz częściej przypadki nadużyć doktrynalnych i liturgicznych w czasie różnego rodzaju celebracji i nabożeństw oraz w niektórych grupach modlitewnych i charyzmatycznych. W związku z tym, Kuria Metropolitalna przypomina o obowiązujących przepisach, w szczególności zawartych w dokumencie Kongregacji Nauki Wiary z 14 września 2000 r. pt. Instrukcja na temat modlitw w celu osiągnięcia uzdrowienia pochodzącego od Boga”. „Zjawiska, przed którymi m.in. przestrzega powyższa Instrukcja, bardzo nasiliły się i rozpowszechniły w ostatnich latach (także w Archidiecezji Przemyskiej), zyskując miano – w nawiązaniu do ruchów i metod zielonoświątkowych – “pentekostalizacji”. O wynikających z niej problemach mówił w tym roku na forum Konferencji Episkopatu Polski bp Andrzej Czaja” zauważają, dodając, iż przypomniał o tym również na ostatnich kongregacjach kapłańskich ks. Jan Bartoszek. Warto, aby duszpasterze, liderzy grup i wszyscy wierni, w szczególności zaangażowani w grupy modlitewne i charyzmatyczne, potrafili dostrzec zagrożenie pentekostalizacją rozumianą jako dwa procesy: szybki wzrost liczebny różnego rodzaju nowych wspólnot stricte zielonoświątkowych oraz proces stopniowego przekształcania tradycyjnych Kościołów chrześcijańskich i związków wyznaniowych w bliżej nieokreśloną formę chrześcijaństwa charyzmatycznego w wymiarze globalnym. Na zagrożenia płynące z pentekostalizacji uwagę zwrócił bp Andrzej Czaja, który przestrzegał, iż skutkuje ona „uziemieniem” chrześcijaństwa, jego wewnętrznej dechrystianizacji, o której mówił papież Franciszek na Wawelu, czyli sprowadzenia go na poziom zaspokajania podstawowych ludzkich pragnień i potrzeb, a także redukcji do poziomu terapii. „Gdyby rozwój chrześcijaństwa miał dalej zmierzać w tym kierunku, to może dojść do zupełnego wynaturzenia religii chrześcijańskiej” stwierdza bp Czaja. „Dlatego słusznie zauważa Margit Eckholt, niemiecka teolog z Uniwersytetu w Osnabrück, że dla Kościoła katolickiego fenomen pentekostalizmu stanowi nie tylko wyzwanie o charakterze zewnętrznym, ale jest także poważnym zagrożeniem wewnątrzkościelnym, ponieważ nurt zielonoświątkowy zaczyna od środka dogłębnie zmieniać współczesne oblicze katolicyzmu” dodaje. „Owszem pentekostalizm może być pewną szansą dla katolików i wielu innych denominacji chrześcijańskich. Od chrześcijan pentekostalnych możemy się uczyć spontaniczności, otwartości, zapału misyjnego, chęci przekazywania słowa Bożego. Potrzeba jednak większej czujności doktrynalnej i duszpasterskiej, aby pentekostalizacja nie doprowadziła do narodzin jednej uniwersalnej i synkretycznej wersji chrześcijaństwa” ostrzega. Główną przyczynę gwałtownego wzrostu wielu wspólnot neopentekostalnych na całym świecie upatruje hierarcha w niezwykłej atrakcyjności nowych form religijności, które są przez nie rozwijane. „Oferują człowiekowi możliwość zaspokojenia podstawowych potrzeb człowieka: uzdrowienia i zdrowia, przebaczenia, szczęścia i spełnienia. U podstaw jest amerykańska Ewangelia sukcesu (Prosperity Gospel) tudzież Ewangelia zdrowia i dobrobytu (Health and Wealth Gospel), które głoszą, że zdrowie i powodzenie materialne są wyrazem Bożego błogosławieństwa” wylicza, zaznaczając, iż „jest to niebezpieczna „reforma” chrześcijaństwa, która może doprowadzić do jego całkowitego wynaturzenia, do ściągnięcia religii chrześcijańskiej na poziom <<opium dla ludu>>”. „Współczesny pentekostalizm rozwija też bardzo teologię materialnego sukcesu i dobrobytu oraz całkowite wyzwolenie z tradycyjnych norm, odnoszących się do zewnętrznej świętości. To czyni zeń ruch mocno zorientowany na doczesność. Tego rodzaju religijność ma zapewnić człowiekowi całkowitą samorealizację w teraźniejszości” tłumaczy. Zjawiskiem typowym dla religijności pentekostalnej są objawy psychosomatyczne, występujące w trakcie wielu różnych spotkań modlitewnych, które przejawiają się w postaci drgawek ciała, spazmatycznego śmiechu lub zjawiska tzw. upadków w duchu. „W psychologii religii takie zachowania są klasyfikowane jako przejawy <<odmiennych stanów świadomości>>. A ponieważ nowi członkowie wspólnot charyzmatycznych są szkoleni, jak osiągnąć możliwość przeżywania stanów ekstatycznych i mistycznych, nie można wykluczyć, że <<zielonoświątkowe fenomeny psychosomatyczne powstają wskutek tych samych mechanizmów psychicznych, które umożliwiają transy szamańskie, stąpanie po rozżarzonych węglach czy tańce derwiszów>>” uwrażliwia bp Czaja. W jego ocenie wiele wskazuje na to, że od ok. 2007 r. w naszym kraju można mówić o bardzo poważnym przyspieszeniu procesu pentekostalizacji życia religijnego i zastępowaniu tradycyjnych form pobożności katolickiej nową religijnością zborów zielonoświątkowych. Stwierdza, za ks. Kobylińskim, że „przenikanie idei pentekostalnych do religijności katolickiej dotyczy dzisiaj wielu sfer naszego życia kościelnego: seminariów duchownych, zakonów męskich i żeńskich, duszpasterstwa akademickiego, nauczania religii w szkole, ruchu oazowego oraz innych ruchów religijnych i wspólnot modlitewnych, Szkół Nowej Ewangelizacji, duszpasterstwa parafialnego itp.”. Wskazuje jednocześnie, iż w Polsce zjawisko to ma wyjątkowy charakter. Jego zdaniem nietrudno zauważyć wzajemne przenikanie się, często większe niż w innych krajach, zborów stricte zielonoświątkowych i katolickich wspólnot charyzmatycznych. Do rzadkości należy występowanie z Kościoła katolickiego i tworzenie nowych struktur. „Wcześniej, 30% wspólnot Odnowy w Duchu Świętym tworzyło nowe zbory, zwłaszcza w 90. latach XX wieku. Natomiast dziś obserwujemy uzielonoświąkowianie katolicyzmu w Polsce” bije na alarm. Jakie jest to uzielonoświątkowienie? „Po pierwsze, bardzo często w nauczaniu wielu liderów zielonoświątkowych mamy do czynienia z daleko posuniętym synkretyzmem religijnym. Niestety, słuchacze nie mają najczęściej świadomości, że treści religijne, które bezkrytycznie przyjmują, są obce dla Kościoła do którego obecnie należą. Bywa, że katolicy przyjmują zielonoświątkowe rozumienie cudu, uzdrowienia, interpretacji Pisma św., obecności w naszym życiu złych duchów czy opętania” wylicza hierarcha. „Po drugie, poważny problem etyczny dotyczy prezentowania przez liderów charyzmatycznych wielu zdarzeń, zjawisk, orędzi lub proroctw jako rzekomo nadprzyrodzonych, podczas gdy wiele argumentów przemawia za tym, że mają one charakter czysto naturalny. Można tutaj mówić o nieuczciwości lub niezawinionym wprowadzaniu ludzi w błąd” kontynuuje. Spektakularnym – jak podkreśla - przykładem błędnego interpretowania zjawisk naturalnych i uznawania ich za nadprzyrodzone jest dość częsty brak uchwycenia różnicy między glosolalią jako „modlitwą w językach” a jubilacją jako modlitwą głośną, ale całkowicie niezrozumiałą, ponieważ wyrażaną bez sylab tworzących konkretne i zrozumiałe słowa (łac. jubilare – krzyczeć z radości). „Gdy w pierwotnym chrześcijaństwie mówiono o darze języków jako zjawisku nadprzyrodzonym, to rozumiano je jako posługiwanie się niewyuczonym i osobiście nieznanym, ale jednak rzeczywistym językiem obcym. Dla św. Augustyna dar języków był udzieloną przez Boga zdolnością porozumiewania się. Natomiast jubilację rozumiał jako wydawanie przez człowieka dźwięków, które wyrażają to, czego się nie da wyrazić słowami; nieskrępowane wyrażanie radości, wychodzące poza sferę sylab, wyrazów i języka, występujące przy żniwach czy winobraniu. Ma więc rację bp Andrzej Siemieniewski, że „charyzmatyczną glosolalię nazywaną we współczesnej Odnowie w Duchu Świętym »modlitwą językami« roztropniej byłoby interpretować jako coś analogicznego do starożytnej jubilacji”.” dodaje bp Czaja. „Po trzecie, zdecydowany sprzeciw powinny budzić wszelkie formy psychomanipulacji, stosowane podczas niektórych spotkań. Narusza się prywatność ludzi, ich wolność, a to może prowadzić do różnych form zniewolenia lub rozbicia psychicznego. Analogicznie do relacji lekarz – pacjent, także w relacji liderów charyzmatycznych do członków wspólnot religijnych powinna obowiązywać zasada świadomej zgody. Chodzi o obowiązek uprzedniego wyjaśnienia uczestnikom spotkań modlitewnych tego, co będzie mieć miejsce, aby mogli świadomie i w sposób wolny podjąć decyzję” uwrażliwia. O psychomanipulacjach oraz innych zgubnych praktykach pisaliśmy na łamach miesięcznika „Moja Rodzina” oraz portalu Prawy.pl (http://prawy.pl/44437-nowa-ewangelizacja-w-rekach-nowej-lewicy/), warto jednak przypominać te kwestie, aby uchronić możliwie dużą liczbę wiernych przed praktykami, które zamiast przybliżać, oddalają ich od Boga. „Spektakularnym przykładem nieetycznych zachowań o charakterze psychomanipulacyjnym jest stosowanie w wielu wspólnotach religijnych tzw. Toronto Blessing, nazywanego także „darem śmiechu”. Chodzi tutaj o wywoływanie u uczestników dziwnych form histerycznego śmiechu lub wprowadzanie ich w różne formy transu czy histerii” ostrzega. Warto w tym miejscu zauważyć, iż taki śmiech, iście diaboliczny, dał się słyszeć podczas tegorocznego wydarzenia „Jezus na stadionie” , budząc poważny niepokój wielu wiernych. Co ciekawe działo się to za przyzwoleniem organizatora, który w żaden sposób nie usiłował przeszkadzać tej manifestacji niemającej nic wspólnego z modlitwą czy prawdziwymi charyzmatami. „Niepokoi fakt, że choć w wielu środowiskach charyzmatycznych uznano Toronto Blessing za przejaw oszustwa ze strony złych mocy i działalność demoniczną, nadal w wielu krajach na świecie liderzy pentekostalni wywołują u uczestników spotkań ataki histerycznego, niepohamowanego śmiechu lub płaczu, stany „upojenia w duchu” polegające na utracie wszelkiej kontroli nad ciałem i mową, aż po wydawanie przez uczestników tego typu nabożeństw zwierzęcych odgłosów (np. świni, psa, lwa, koguta itp.), które rzekomo są darem Boga i mają prorocze znaczenie. Czasem wywołuje się tzw. rodzenie w duchu: „zarówno mężczyźni, jak i kobiety przybierają pozycje znane z położnictwa. Wydają przy tym odgłosy, jakby rzeczywiście przeżywali bóle porodowe. Sytuacje takie stanowiły pewnego rodzaju akcje prorocze mające na celu zilustrowanie działania Ducha Świętego, który właśnie miał rodzić nowe przebudzenie”. Wszystko to jest dziś praktykowane także w Polsce przez niektórych liderów i księży, a wierni zupełnie nie zdają sobie sprawy z tego, że są manipulowani. Szczególnie dramatyczne i naganne moralnie jest stosowanie tego typu psychomanipulacji w stosunku do osób nieletnich” alarmuje bp Czaja. Po czwarte – wylicza dalej - poważnym problemem etycznym są też różnego rodzaju nadużycia związane z uzdrawianiem fizycznym i duchowym. „Oczywiście spotkania charyzmatyczne mogą pomóc niektórym chorym i cierpiącym, ale niejednokrotnie dochodzi do sytuacji, w których doznają różnego rodzaju uszczerbku na zdrowiu ciała i duszy. Niestety, niektórzy liderzy charyzmatyczni stawiają zbyt łatwo i pochopnie diagnozy dotyczące stanu zdrowia innych ludzi. Czasami tego rodzaju opinie mogą być tak sugestywne, że osoby autentycznie chore rezygnują z koniecznego leczenia medycznego. Można spotkać sytuacje, w których ktoś przestaje przyjmować konieczne lekarstwa, ponieważ chwilowo poczuł się lepiej podczas Mszy świętej, czy nabożeństwa z modlitwą o uzdrowienie. Potrzeba wiele ostrożności, odpowiedzialności i odróżniania – szczególnie w stosunku do ludzi chorych i cierpiących – tego, co naturalne, od tego, co nadprzyrodzone” przestrzega. Taki rozbijany od wewnątrz katolicyzm stanowi wymarzoną ofiarę dla wszelkiej maści nowolewicowych ideologii, ponieważ ciężar właściwy zostaje przeniesiony z Pana Boga na człowieka. Następuje niejako odwrócenie rzeczywistości, co może być naprawdę katastrofalne w skutkach. Pamiętajmy o tym, zanim skoncentrujemy swoją uwagę na rzeczach, które uznamy za ponadnaturalne, zamiast na pierwszym planie mieć Pana Boga. Fot. Archidiecezja Przemyska

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną