Czy broń powstała w szlachetnych celach?
/
W filmie ,,Ostatni Samuraj" z 2003 roku ( nie sposób go zapomnieć!) widzimy, jak reprezentujący dawne czasy i tradycje samuraje gromią chłopów z poboru uzbrojonych w broń palną. Fabuła zazwyczaj sprowadzana jest do głównej informacji: weteran wojny secesyjnej przypływa do Japonii pod koniec 1870 roku, aby szkolić żołnierzy cesarza Mutsuhito. W scenie finalnej samuraje zostają wprost zmasakrowani przez kartaczownice Gatlinga. Oto krótka historia jednego z najpopularniejszych narzędzi do zabijania ludzi w XIX wieku.
Zacznijmy jednak od tego, że jego wynalazca, Richard Gatling chciał, by skonstruowana przez niego broń była, paradoksalnie, remedium na krwawe konflikty. W jego zamyśle miała eliminować konieczność wystawiania do boju wielkich armii. Żeby sytuacja była jeszcze bardziej niezwykła, należy dodać, że Gatling z wykształcenia był... lekarzem.
Choć jego kartaczownica nie była pierwszą bronią tego typu, to uznawana jest za bezpośredniego przodka karabinu maszynowego. Wykorzystywana była między innymi w czasie wojny secesyjnej czy wojny boshin, Największą zaletą kartaczownicy Gatlinga była jej szybkostrzelność, a dzięki wielolufowości każda z luf miała chwilę na ochłodzenie, więc broń nie była podatna na przegrzanie.
Z czasem pojawiały się modyfikacje tej broni, jedną z nich była ta stworzona przez Rosjanina polskiego pochodzenia, Władimira Baranowskiego. Jego wersja kartaczownicy miała zwiększoną szybkostrzelność w porównaniu z tą Gatlinga.
Nawet dziś używane są rodzaje broni, które stosują rozwiązania z kartaczownicy Gatlinga. Choć jej specyfikacje i zastosowanie na frontach różnych wojen warte jest całego opracowania to nachodzi mnie symboliczna refleksja: czy stworzenie broni, nawet ze szlachetnych pobudek nie kolidowało z przysięgą Hipokratesa?
Stefan Aleksander Dziekoński
Źródło: prawy.pl