"Stoję i patrzę na przeszłość rycerza-trubadura przy wejściu do kamienicy na ulicy Śniegockiej w Warszawie, gdzie przed wojną zamieszkiwała rodzina jego przyszłej żony. Tutaj w czerwcu 1942 roku odbyło się przyjęcie ślubne Barbary i Krzysztofa Kamila. Kamienica przy ulicy Śniegockiej zachowała swój przedwojenny wygląd, wielkie drzwi, przepastne mieszkania, archaiczną windę. Pierwsze piętro splotło się z przedwojennym losem jednej z gałęzi mojej rodziny…
Kto mieszka w Warszawie, ten żyje na cmentarzu, bo jak nazwać inaczej miasto, które w czasie II wojny światowej utraciło tylu mieszkańców? Jako ciekawostkę podam za Wacławem Budzyńskim, iż w 1984 roku jakaś recenzentka napisała w „Radarze”, a cenura skwapliwie usunęła ten fragment: ,,Wystarczy przyjrzeć się uważniej fotografiom młodych powstańców by w zbliżeniach ich twarzy znaleźć podobieństwo do młodych ludzi chodzących ulicami Warszawy”. Tego podobieństwa nie odnajduję w twarzach obecnej młodzieży, która nie czyta i rozpaczliwie topi się w nadmiarze informacyjnym pokazującym, że liczy się „młode, piękne i zdrowe”, tu i teraz.
. (...)Dlaczego tak brzmiało drugie imię Poety? Wszak Kamil wywodzi się się łacińskiego „Camillus”, co oznacza pomocnika kapłana oraz kojarzy się z Kamilem de Lellis: najpierw żołnierzem, później mnichem i założycielem zakonu spieszącego z pomocą będącym w potrzebie, patronem chorych, szpitali i pielęgniarek. O skojarzeniu z imionami Norwida dywaguje się powszechnie zapominając, że siostrzyczka małego Krzysia, która zmarła przed jego narodzinami, miała właśnie na imię Kamila. Najpiękniejsi duchem żyją krótko… ".
Dr Marta Cywińska