[caption id="attachment_74839" align="alignleft" width="300"] By Jurij - Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=1427225[/caption] Prawo i Sprawiedliwość zamroziło projekt zakazujący aborcji ze względów eugenicznych, który złożyły w sejmie środowiska Pro Life dzięki wielkiemu wsparciu obywateli.           Rząd zdecydował się jednak poddać prawo do aborcji ze względu na przesłankę eugeniczną pod osąd Trybunału Konstytucyjnego. Zajmować się tym miała prezes Trybunału sędzia Julia Przyłębska, która jednak, jak wskazują na to różne media, oddała tę sprawę sędziemu sprawozdawcy Justynowi Piskorskiemu. Jeśli informacja ta jest prawdziwa, może być to znak, że PiS zdecyduje się jednak zabronić zabijania niepełnosprawnych dzieci w łonach matek. Justyn Piskorski znany jest bowiem z konserwatywnych poglądów. Jednocześnie ten trudny wyrok nie obciążałby Julii Przyłębskiej, która i tak jest w ogniu krytyki. Taki manewr, aby oddać sprawę do Trybunału, który zakwestionuje kontrowersyjne przepisy, byłby na rękę władzy, która nie chce otwierać kolejnego frontu i po raz kolejny toczyć batalię w sejmie. Jeśli Trybunał odrzuci obowiązujące przepisy, rząd nie będzie miał innego wyboru, jak zakazać aborcji ze względów eugenicznych. Działanie to, choć wbrew dotychczasowej polityce PiS-u mogłoby stanowić manewr strategiczny Jarosława Kaczyńskiego. Odzyskałby wtedy zaufanie katolików, zyskał poparcie Kościoła, naprawił relację z o. Rydzykiem i Radiem Maryja. Jednocześnie mógłby wobec liberałów i lewaków użyć argumentu, że to nie PiS podjął taką decyzję i nie miał innego wyjścia...